- To, co się wydarzyło w niedzielę, te setki tysięcy ludzi. Sam też byłem na miejscu. (...) Miałem bardzo wiele ciekawych rozmów. Nie czułem się przystawką. Mam wrażenie, że ten marsz nie był marszem Lewicy, Tuska, tylko wkurzonych Polaków, którzy nie godzą się na państwo rządzone przez PiS - mówił gość Porannej rozmowy.
Na uwagę prowadzącego Jacka Gądka, czy nie obawia się, że w polaryzacji PiS-PO Lewica zostanie zmiażdżona, odpowiedział: Nastroje społeczne pokazują, że jedna partia nie wygra wyborów. - Czasy, gdy ta polaryzacja była tak silna, że jeden komitet mógł wygrać wybory, minęły - zapewniał.
Polityk apelował także o jak najszybsze podpisanie paktu ws. solidarności z Platformą Obywatelską, który gwarantowałby partnerstwo sejmowe. - Jesteśmy w opozycji w jednej komitywie. Łączy nas więcej niż się spodziewaliśmy. Jest na czym budować. Nikt się nie obraża, że ten czy inny nie przemawiał. Obchodzi nas, żeby pokazać, że jesteśmy w stanie jako opozycja współpracować razem - kontynuował.
Krzysztof Śmiszek w latach 2003-2008 pracował w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. To ekspert Komisji Europejskiej, Agencji Praw Podstawowych UE i Rady Europy w zakresie praw człowieka i praw mniejszości. Pomysłodawca i współzałożyciel Polskiego Towarzystwa Prawa Antydyskryminacyjnego - ogólnopolskiej organizacji prawniczej działającej na rzecz praw człowieka. Członek Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz Sejmowej Komisji ds. Unii Europejskiej. Śmiszek jest także delegatem polskiego Sejmu do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Od 2021 wiceprzewodniczący Nowej Lewicy.
W niedzielę 4 czerwca ulicami Warszawy przeszedł marsz zorganizowany przez Platformę Obywatelską na czele z jej liderem Donaldem Tuskiem. W stolicy maszerowały osoby z całej Polski, które - mimo różnych sympatii politycznych - sprzeciwiają się rządom Prawa i Sprawiedliwości. Początkowo organizatorzy zakładali, że trasą z placu Na Rozdrożu na Plac Zamkowy pójdzie 50 tys. osób. Jednak jeszcze w niedzielę prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski poinformował, że w marszu wzięło udział około 500 tys. osób. Taką informację podawano też podczas samego wydarzenia. W rozmowie z WP.pl ekspert ds. bezpieczeństwa, były policjant Mariusz Sokołowski ocenił, że jego zdaniem Marsz 4 czerwca był największą do tej pory manifestacją, jaka się odbyła w Warszawie. - Jak patrzę na swoją wieloletnią pracę policyjną, a także później na obserwację różnych zgromadzeń, to tak dużej manifestacji w Warszawie nie było - stwierdził. Ponadto według oceny Sokołowskiego na Marszu 4 czerwca mogło być nawet do 10 tys. funkcjonariuszy.