We wtorek Sąd Najwyższy uznał, że sprawa Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika powinna ponownie trafić do sądu powszechnego. Uzasadniając wyrok sędzia sprawozdawca Piotr Mirek powiedział, że sąd okręgowy przyjął błędne stanowisko, iż prawo łaski zabrania dalszego prowadzenia postępowania przed sądem i wyklucza możliwość udowodnienia przez oskarżonych swojej niewinności.
Sędzia mówił, że stanowisko sądu odwoławczego nie znajduje potwierdzenia w przepisach i podawał przykładowe artykuły. "Artykuł 529. Kodeksu postępowania karnego przecież wprost daje możliwość uzyskania przez osobę skazaną wyroku uniewinniającego nawet wówczas, kiedy zostaje zastosowane wobec niej prawo łaski" - mówił sędzia Piotr Mirek.
Prokuratura Krajowa wnosiła o pozostawienie kasacji bez rozpoznania jako niedopuszczalnej. Reprezentujący PK prokurator Robert Tarsalewski powiedział, że podtrzymuje pogląd o braku umocowania sądów powszechnych i Sądu Najwyższego do kontrolowania zasadności aktu łaski prezydenta Rzeczpospolitej. - Bo do tego sprowadza się rozpoznanie tej kasacji - mówił prokurator.
W rozprawie wziął także udział jeden z pełnomocników oskarżycieli posiłkowych adwokat Robert Marciniak oraz przedstawiciele strony społecznej, którzy wnioskowali o rozpoznanie kasacji.
- To jest jawna dywersja Sądu Najwyższego. To działanie antydemokratyczne. Wymiar sprawiedliwości wymaga dalszych reform - powiedział w rozmowie z RMF FM rzecznik Prawa i Sprawiedliwości Rafał Bochenek.
''Sąd Najwyższy uznał, że Głowa Państwa nie może uwalniać wymiaru sprawiedliwości od zadania sądzenia'' - stwierdził prof. Artur Nowak-Far.
Sprawę skomentował także wiceminister sprawiedliwości, poseł Suwerennej Polski Sebastian Kaleta. "Kolejny raz w ostatnich latach Sąd Najwyższy w składzie nieuznającym de facto wyników kolejnych wyborów w Polsce po 2015 roku wydał orzeczenie, w którym ignoruje podział władz, kompetencji i prerogatyw wskazanych Konstytucją, a także powszechnie obowiązujące wyroki Trybunału Konstytucyjnego. Robi to, ponieważ sędziowie SN uczestniczący w rebelii przeciw własnemu państwu mają świadomość, że tworzona przez nich alternatywna rzeczywistość prawna nie spotyka się z należytą reakcją pozostałych władz. Uległość wobec UE i parasol ochronny nad rebelią tworzony w kolejnych "kompromisach" począwszy od 2017 roku rodzą właśnie takie skutki. Bo skoro ci sędziowie wiedzą, że mogą wydawać wyroki w oparciu o swoje poglądy polityczne, a nie prawo, to czynią to. (...) " - napisał na Twitterze.
''Gdy w Polsce mamy atrapę sądu konstytucyjnego, Sąd Najwyższy staje na straży elementarnych zasad. Potwierdza tym samym, że Andrzej Duda złamał prawo 'ułaskawiając' partyjnych kolegów Kamińskiego i Wąsika. Tu nie mogło być innego orzeczenia - pisał z kolei Borys Budka.
W sprawie decyzji SN konferencję prasową zwołali w Sejmie posłowie Lewicy Krzysztof Gawkowski i Krzysztof Śmiszek. - Dzisiaj po ośmiu latach nadchodzi sprawiedliwość. Pan Wąsik i pan Kamiński łamali prawo, a najwięcej tego prawa złamał prezydent Andrzej Duda. Wąsik i Kamiński powinni zostać z rządu wyrzuceni. Nie ma w rządzie miejsca dla ludzi, którzy mają na swoim koncie wyroki i niezamknięte postępowania - mówił Gawkowski.
- Sąd Najwyższy stanął dzisiaj na gruncie konstytucji i przepisów, a nie jak TK na gruncie interesów partyjnych. SN stanął paradoksalnie po stronie praw obywatelskich Kamińskiego i Wąsika, bo powiedział, że ich proces musi zostać dokończony - przekazał Śmiszek.
Decyzję skomentowała też przedstawicielka Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy.
- Dzisiejsze orzeczenie Sądu Najwyższego jest zdumiewające. Zapadło w absolutnej kontrze nie tylko do stanu prawnego, potwierdzonego trzema orzeczeniami Trybunału Konstytucyjnego. [...] Orzeczenie każe zadać pytanie przede wszystkim o podstawę prawną działania Sądu Najwyższego - powiedziała Polskiej Agencji Prasowej prezydencka ministerka Małgorzata Paprocka.
Zaznaczyła też, że "należy w tym kontekście przypomnieć jeszcze jedną bardzo ważną informację, czyli to, że doktryna prawa karnego, znaczna jej część, w tym bardzo poważne autorytety, jasno wskazywały, że w ramach uprawnienia do stosowania prawa łaski mieści się również to, co nazywamy abolicją, abolicją indywidualną, czyli właśnie ułaskawieniem przed prawomocnym orzeczeniem". Urzędniczka z Pałacu Prezydenckiego oceniła, że "Kancelaria Prezydenta będzie rozważać ewentualne dalsze kroki" po zapoznaniu się z pisemnym orzeczeniem Sądu Najwyższego.
W marcu 2015 roku warszawski sąd rejonowy nieprawomocnie skazał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika na trzy lata więzienia. W ocenie sądu w 2007 roku politycy przekroczyli uprawnienia i zlecili nielegalne działania agentom Centralnego Biura Antykorupcyjnego w związku z tak zwaną aferą gruntową. Mariusz Kamiński był wtedy szefem biura, a Maciej Wąsik jego zastępcą. Obaj skazani złożyli apelację do Sądu Okręgowego w Warszawie. Jednak zanim została ona rozpatrzona, w listopadzie 2015 roku prezydent Andrzej Duda ułaskawił polityków. W związku z decyzją prezydenta Sąd Okręgowy w 2016 roku uchylił wyrok sądu niższej instancji. Wyrok sądu odwoławczego zaskarżyli oskarżyciele posiłkowi do Sądu Najwyższego. Teraz Sąd Najwyższy przychylił się do opinii oskarżycieli i nakazał ponownie zbadać sprawę.
Wcześniej w sprawie wypowiedział się także Trybunał Konstytucyjny. W 2017 roku do Trybunału wpłynął wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego pomiędzy prezydentem a Sądem Najwyższym. Wniosek dotyczył prawa łaski, które posiada głowa państwa. W piątek TK w pełnym składzie orzekł, że prawo łaski jest wyłączną kompetencją prezydenta i nie podlega ono kontroli Sądu Najwyższego.