Były muzyk i lider Kukiz'15 w rozmowie z Polską Agencją Prasową mówił, że jest zaniepokojony deklaracjami uczestników Marszu 4 czerwca, którzy mówili, że chcą "żeby coś się zmieniło". - Ale ludzie nie mają pojęcia, co ma się zmienić - uważa Paweł Kukiz, cytowany przez Onet. - Ludzie nie mówią, że chcą, aby lokalne referenda były skuteczne, żeby ludzie mieli głos na co dzień, żeby mieli wpływ na władzę i mogli tę władzę kontrolować, żeby poseł był lojalny wobec wyborcy, a nie względem partii, która go wystawiła, czyli o tych wszystkich postulatach, które niosła Platforma Obywatelska w 2005 roku, bo to jest droga do ucywilizowania życia politycznego, społecznego w Polsce i to jedyna (droga), a nie zamiana co cztery czy osiem lat głównych graczy (na scenie politycznej) na zasadzie raz jeden, raz drugi - stwierdził Kukiz.
Polityk ocenił, że podczas marszu zabrakło ideowych propozycji i recept, które byłyby odpowiedzią na krytykowane na wydarzeniu rządy PiS. Stwierdził również, że trzeba przedstawić wyborcom ''jakieś antidotum''.
- To, co spowodowało, że stałem się wrogiem Platformy, jest [ich] absolutna rezygnacja z 4XTAK, bo wokół tych głównych czterech postulatów Platforma się zbudowała, a po wygraniu wyborów podpisy zostały zmielone - nie symbolicznie, ale fizycznie je zniszczono - dodał i nazwał formację Tuska "opcją polityczną, która nie wywiązała się z głównych obietnic, a wręcz zrobiła wszystko odwrotnie".
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski przekazał w niedzielę, że w Marszu 4 czerwca uczestniczyło 500 tysięcy ludzi. - Wszyscy widzą, że to największa tego typu demonstracja ostatnich lat. Potwierdzam, że było pół miliona osób na demonstracji. Dość powiedzieć, że o 200 tys. osób więcej niż normalnie tego dnia i o tej porze przewiozło warszawskie metro. To pokazuje, że te szacunki są prawidłowe - mówił po marszu w TVN24 Rafał Trzaskowski. - Widać, że Polska się budzi. Ludzie chcą, żeby ich gniew mógł zostać przełożony na coś pozytywnego, pełną mobilizację. Ludzie szukają tej wspólnoty, chcą wolności. Najbliższe wybory będą o wolności, tak samo jak wybory w 1989 roku. Ludzie nie chcą władzy, która ich indoktrynuje w szkołach, atakuje prawa kobiet, mniejszości. Mam nadzieję, że ta dynamika, wielka mobilizacja, da wszystkim wiatr w żagle i będzie coraz lepiej, aż do wygranych wyborów - mówił dalej prezydent Warszawy.
Dane dotyczące frekwencji nie są jednak całkowicie jasne. Polska Agencja Prasowa podała nieoficjalną informację, że policja oszacowała frekwencję na 100-150 tys. osób. Telewizja Polska również podała podobne dane, powołując się na informacje Onetu z godziny 12. Później portal ten zaktualizował liczbę do 300 tys. TVP Info natomiast stwierdziło, że "Tusk się przeliczył".
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: