Czubkowska: Rosyjska szkoła dezinformacji. Czyli jak obrzydzić Marsz 4 czerwca [OPINIA]

Można przejść ze wzruszeniem ramion nad kolejnymi próbami wykrzywienia obrazu tego, co działo się w Warszawie 4 czerwca. Że to nieudolne, że każdy z odrobiną kompetencji z miejsca wyłapie manipulację, że przecież nie da się przykryć tego, co można było zobaczyć na setkach relacji. Ale niech nikogo nie zwiedzie toporność, banalizm czy łatwy do wskazania fałsz takich narracji. W działaniach dezinformacyjnych to nie wysublimowanie środków się liczy tylko ich skuteczność - ocenia Sylwia Czubkowska.

Radosław Poszwiński pracownik TVP zrobił dziennikarskie śledztwo i ogłosił: "7 na 10 osób, które pytałem, po co przyjechały na marsz, powiedziały mi, że nie przyjechały na marsz. Większość przyjechała do warszawskiego zoo, bo ładna pogoda, Łazienki, pokazać dzieciom Zamek, wata cukrowa na Starym mieście, Stadion Narodowy zobaczyć w całości w pięknym słońcu spod kolumny Zygmunta".

Tomasz Sommer, redaktor "Najwyższego CZASu!" udostępnił zdjęcie, na którym dwójka mężczyzn z unijnymi flagami obsikuje ściany przy wejściu do metra z komentarzem: "Tego TVN nie pokaże. Takie rzeczy TVN pokazuje tylko na Marszu Niepodległości". Tyle że to - dosyć nieudolna - przeróbka zdjęcia z polskimi flagami z Marszu Niepodległości.

Paweł Jabłoński podsekretarz stanu w MSZ wrzucił nagranie ujawniające, że uczestnicy marszu nie potrafili, czy też nie chcieli odśpiewać hymnu z komentarzem: "Symboliczne. Jak by tego nie próbowali tłumaczyć – ta scena, ta cisza zapisze się w historii". Nie zareagował na kolejne nagrania udowadniające, że ciszy jednak nie było, a odpowiadała za nie jedynie słaba jakość nagłośnienia na tym jednym ujęciu.

Sylwester Tułajew, poseł PiS i były wiceminister sprawiedliwości pokazał jak starszy pan podryguje w rytm "W siną dal" Cypisa, w którym to kawałku Kaczyńskiemu podmiot liryczny nakazuje "wy…" w siną dal. Tyle że filmik z komentarzem "Elyta w drodze na #MarszNienawiści - #Marsz4czerwca" Tułajew udostępnił już 3 czerwca, bo to nagranie archiwalne. A nagranie zaczęło rezonować w czasie niedzielnych protestów i wyglądało jakby było wprost z nich.

W tym czasie TVP Info uparcie relacjonowała, jak to Polacy zaczęli już sezon wakacyjny i to na plażach nad Bałtykiem są istne tłumy.

Można by nad kolejnymi próbami wykrzywienia obrazu tego co działo się w Warszawie 4 czerwca przejść ze wzruszeniem ramion. Że to nieudolne, że każdy z odrobiną kompetencji i zrozumieniem mediów - szczególnie społecznościowych - z miejsca wyłapie manipulację. Że przecież nie da się przykryć tego, co można było zobaczyć na setkach relacji. Ale niech nikogo nie zwiedzie toporność, banalizm czy łatwy do wskazania fałsz takich narracji. W działaniach dezinformacyjnych to nie wysublimowanie środków się liczy tylko ich skuteczność. Dlatego niestety rację ma publicystka "Gazety Wyborczej" Wiktoria Bieliaszyn, która gorzko na Twitterze podsumowała: "Śmiejecie się państwo z relacji marszu w państwowych mediach, które zgodnie piszą, że "nic nie wyszło", a ja jestem głęboko poruszona i zaniepokojona, bo to znane mi mechanizmy z rosyjskiej telewizji. I, proszę mi uwierzyć, spora grupa Polaków spoza Warszawy uwierzy TVP" (pisownia oryginalna - przyp. red).

Więc choć słowa Poszwińskiego o "wycieczce do ZOO" czy utyskiwania Pawła Rybickiego, sztabowca Andrzeja Dudy na to, że w metrze taki tłok, bo "platformerskie władze nie potrafią zorganizować poprawnie komunikacji zbiorowej" mogą śmieszyć i lądować na memach, to jestem przekonana, że to ciągłe wdrukowywanie tez o małym marszu, o porażce, o sztucznych tłumach zadziała na wcale nie tak małą grupę ludzi i to nie tylko spoza Warszawy.

Podobnie zadziała druga narracja, wokół której rząd się skupił, czyli "marsz nienawiści". I tu także żadna prawda - informacje od policji o braku jakichkolwiek problemów, posprzątane miasto - nie stanie manipulantom na przeszkodzie. Przecież, jak mówią, cały internet jest pełen dowodów. Te wszystkie nagrania okrzyków "jeb… PiS", te zdjęcia "nienawistnych" haseł, ci uczestnicy marszu jak Władysław Frasynik nawołujący: "na dzisiejszy marsz idę z przesłaniem ZGODA BUDUJE OBALMY TE CH…".

Ale już po pobieżnej nawet analizie można zauważyć, że zdjęcia potwierdzające tezę PiS, pokazują może z 10 ciągle tych samych, powtarzających się transparentów i tweetów. Ale to nie szkodzi. Najważniejsza jest determinacja. Nie potrzebne są nawet jakieś pomysłowe, nieszablonowe mechanizmy propagandy. Bo też i nie służy ona do przekonywania nieprzekonanych, tylko do umacniania pozycji i postaw wśród najbardziej twardego elektoratu.

I tu właśnie pojawia się ta zbieżność z dezinformacyjnymi działaniami Rosji. Tam także, gdy aparat państwowy zauważył, że już nie jest w stanie przykryć prawdy, że jego propaganda na zachodnie społeczeństwa nie działa, to skupił się na topornej, tożsamościowej działalności skierowanej do samych Rosjan. Do tego twardego elektoratu. Jak doskonale to działa widzimy od ponad roku, obserwując jak rosyjskie społeczeństwo zakleszczyło się w poczuciu oblężonej twierdzy, której nikt nie rozumie, a która ma przecież dziejową rację.

Obrzydzanie kolejnych protestów i marszów, to oczywiście wciąż o wiele słabsze działania. Ale realizujące dokładnie te same cele, w jakich tak wyspecjalizował się Kreml.

Sylwia Czubkowska - współautorka podcastu "Techstorie" w TokFM; autorka książki "Chińczycy trzymają nas mocno".