- Było widać po reakcjach uczestników marszu, że to, co doceniają, to stanowczość, determinacja i waleczność w obronie demokracji i konfrontacji z PiS-em, więc myślę, że Roman Giertych byłby dobrym kandydatem na senatora, chociaż ideologicznie i politycznie wiele by nas różniło - mówił w Porannej rozmowie Gazeta.pl Jacek Rostowski. Były wicepremier dodał, że niedzielny Marsz 4 czerwca obserwował z balkonu kancelarii "na pewno" przyszłego senatora. Dlaczego? - Mam problem z nogą i mecenas mnie po prostu zaprosił - zapewnił Rostowski.
Na pytanie Karoliny Hytrek-Prosieckiej o to, czy Giertych ewentualnie rywalizowałby w swoim okręgu z kandydatką PO, odparł, że "nie wyobraża sobie takiej sytuacji". - To byłoby sprzeczne z założeniami systemu jednomandatowego. Co więcej, to byłoby bardzo niebezpieczne i dawałoby szanse PiS-owi, ale ja nie wiem, czy Roman Giertych będzie kandydatem. Po prostu nie wiem - mówił.
W każdym ze stu okręgów musi być jeden kandydat opozycji demokratycznej. Roman Giertych wiele poświęcił dla koalicji demokratycznej. Naraził się niesamowitym szykanom ze strony autorytarnej władzy pisowskiej. Mimo tego twardo stoi na swoim i robi swoje cały czas. I nie ma wątpliwości, że będzie walecznym i pożytecznym senatorem w tych czasach, które będą po wyborach. Więc ja go popieram i chcę, żeby kandydował
- zapewnił Rostowski. Na pytanie Karoliny Hytrek-Prosieckiej, czy on sam będzie kandydował, zaprzeczył.
W niedzielę Giertych opublikował na Twitterze zdjęcie, na którym widać Jacka Rostowskiego, Radka Sikorskiego, Anne Applebaum i Krzysztofa Kwiatkowskiego, stojących na balkonie i machających do uczestników Marszu 4 czerwca. "#MarszMiliona" - napisał Giertych. Według szacunków organizatorów marszu i stołecznego ratusza ulicami Warszawy przeszło około pół miliona osób. W manifestacji uczestniczyli wszyscy przedstawiciele opozycji demokratycznej, nawet ci, którzy początkowo byli sceptycznie do niej nastawieni. To reakcja na podpisaną tydzień temu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawę "lex Tusk".