"Lex Tusk". Trzaskowski o komisji: Mówię po rosyjsku, więc pewnie dla tych paranoików jestem agentem

- Przez 8 lat nie mieli żadnych argumentów, by cokolwiek zrobić Donaldowi Tuskowi. No więc teraz postanowili stworzyć sobie bolszewicką komisję - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy skomentował też oburzający spot PiS. - Jeśli PiS nie przewidziało, że wypuszczenie tego spotu skończy się awanturą - nie tylko w Polsce - to oznacza, że w tej partii pracują ludzie kompletnie ograniczeni umysłowo - powiedział.
Zobacz wideo Duda mówi "sprawdzam" rządzącym i opozycji i składa nowelizację ustawy "lex Tusk"

Prezydent Warszawy w wywiadzie udzielonym wp.pl przyznał, że myślał, iż Andrzejowi Dudzie "zadrży ręka" w sprawie ustawy o powołaniu komisji ds. badania rosyjskich wpływów. - Za tak niezaprzeczalne łamanie konstytucji Andrzej Duda powinien ponieść konsekwencje - ocenił Rafał Trzaskowski. W dalszej części rozmowy wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej stwierdził, że "Duda brnie w obronę tej komisji".  - To niebywałe, bo nie ma żadnego uzasadnienia dla tego typu pozakonstytucyjnych działań. Między innymi dlatego organizujemy marsz. Wszyscy, niezależnie od poglądów, będą mieli szansę pokazać swój sprzeciw i zamanifestować pełną mobilizację - powiedział. - Przez 8 lat nie mieli żadnych argumentów, by cokolwiek zrobić Donaldowi Tuskowi. No więc teraz postanowili stworzyć sobie bolszewicką komisję - dodał.

Komisja ds. rosyjskich wpływów wezwie Trzaskowskiego? "Mówię po rosyjsku, więc dlaczego nie"

Zapytany, czy weźmie na siebie rolę lidera, jeśli "PiS wezwie przed komisję Donalda Tuska i zechce go wyeliminować z życia publicznego", Trzaskowski odparł, że wtedy będzie "następny". - Przecież mówię po rosyjsku. Więc dlaczego nie? - powiedział. Mówię po rosyjsku, więc pewnie dla tych paranoików jestem ruskim agentem - dodał. Prezydent Warszawy był także pytany o marsz 4 czerwca. - Nie chcę się licytować na konkretne liczby. Wiem, że będzie potężna mobilizacja. Takie też docierają do mnie sygnały z całej Polski. Spodziewam się tłumów i olbrzymiej frekwencji - mówił.

Trzaskowski skomentował też szeroko krytykowany spot Prawa i Sprawiedliwości, w którym wykorzystano ujęcia z dawnego obozu śmierci Auschwitz-Birkenau. - To, co zrobił sztab PiS, to absolutny skandal i łamanie kolejnego tabu. Oni poszli już na totalną wojnę i podgrzewanie konfliktu do granic możliwości. Użyli Holokaustu i śmierci 6 mln polskich obywateli, by budować na tym kampanię wyborczą. Ten cynizm władzy jest absolutnie niebywały. I jeśli PiS nie przewidziało, że wypuszczenie tego spotu skończy się awanturą - nie tylko w Polsce - to oznacza, że w tej partii pracują ludzie kompletnie ograniczeni umysłowo. Cena, jaką przyjdzie nam za tę głupotę zapłacić, jest niewiarygodna - powiedział.

Marsz 4 czerwca

Marsz 4 czerwca organizowany w Warszawie przez lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska rozpocznie się o godzinie 12:00. Według planu uczestnicy wyruszą z placu Na Rozdrożu i będą kierować się w stronę placu Zamkowego. Jak tłumaczą inicjatorzy akcji, jest to manifestacja w obronie praworządności, samorządności, demokracji i wartości europejskich. Według medialnych doniesień zgromadzenie zgłoszono na 50 tys. osób. Organizatorzy w ostatnich dniach przyznali, że spodziewają się jednak znacznie większej liczby uczestników. "Gazeta Wyborcza" przekazała, że według polityków PO w marszu może wziąć udział nawet 200 tysięcy osób. 

Więcej o: