W sobotniej rozmowie Andrzeja Stankiewicza w Radiu ZET gośćmi byli: Anna Zalewska (PiS), Marcin Kierwiński (KO), Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050), Krzysztof Gawkowski (Lewica), Krzysztof Bosak (Konfederacja). Podczas spotkania poruszono między innymi temat spotu Prawa i Sprawiedliwości "promującego" marsz 4 czerwca w Warszawie organizowany przez opozycję. Prowadzący zwrócił uwagę Annie Zalewskiej, że udostępniła spot partii i zapytał, czy jest w stanie przeprosić za to, tak samo jak Tomasz Lis przeprosił za użycie słowa "komora". Stankiewicz podkreślił, że wpis był nie na miejscu, jednak publicysta wystosował przeprosiny.
Według posłanki Lis nie przeprosił za wpis. Andrzej Stankiewicz przytoczył więc jego treść. - Ja nie pochwalam Lisa, zwracam uwagę, że przeprasza za konotacje o komorze. Pani nie dość, że udostępniła ten post, to jeszcze dopisała "fur Deutschland". Poszła pani znacznie dalej niż Lis - powiedział prowadzący, na co była ministerka edukacji narodowej odparła, że "Lis nie przeprosił, tylko napisał, że miał coś innego na myśli" oraz nazwała go "upadłym dziennikarzem".
- Nie o nim rozmawiamy, on jest osobą prywatną, pani jest europosłanką. Pytam panią o spot - drążył dziennikarz, który kilkukrotnie przerywał posłance, by uzyskać odpowiedź. - W Polsce słowo "komora" kojarzy się jednoznacznie - powiedziała Zalewska. Stankiewicz postanowił więc spytać, "czy osoby, które przyjdą jutro na marsz [4 czerwca - red.], wpisują się w retorykę Auschwitz?". - Przypominam, że to był tylko obraz do słowa "komory". To był właściwy obraz do słowa "komora" - powiedziała Zalewska, mówiąc, że kojarzą się one z komorami gazowymi, a narrację Lisa nazwała "podłą". Nie chciała odpowiedzieć, czy stać ją na przeprosiny.
W pewnym momencie odezwał się Krzysztof Gawkowski. - Po tym, co pani tutaj powiedziała, mogę powiedzieć tylko: pamięć o Holokauście zmoczyła pani w gnoju. Pani jest straszną osobą - powiedział. Zalewska oburzyła się, krzycząc: "Jak pan śmie? Nie życzę sobie!". - Śmiem pani powiedzieć: przeproś, niech Pani tu przeprosi - odparł polityk Lewicy.
Przypomnijmy, że w środę 31 maja na twitterowym profilu Prawa i Sprawiedliwości pojawił się spot, którym zaatakowano marsz 4 czerwca, organizowany przez opozycję w Warszawie. Podczas nagrania pojawiają się kadry z byłego niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz oraz napis z informacją, że zamordowano tam ponad milion osób. "6 milionów Polaków zamordowano podczas wojny" - głosi kolejny. W pewnym momencie na ekranie pojawia się usunięty tweet dziennikarza Tomasza Lisa o treści: "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora" oraz tekst umieszczony przez PiS: "Czy na pewno chcesz iść pod tym hasłem?".
W spocie chodziło o usunięty wpis byłego redaktora naczelnego "Newsweeka". "Znajdzie się komora dla Dudy i Kaczora" - napisał na Twitterze Tomasz Lis, prawdopodobnie komentując w ten sposób decyzję Andrzeja Dudy o podpisaniu ustawy powołującej komisję ds. wpływów rosyjskich. Wpis został po kilku godzinach usunięty z Twittera. Dziennikarz przeprosił jednak za swój wpis i użycie słowa "komora". "Bardzo przepraszam za mój wpis o 'komorze'. To oczywiste, że myślałem o celi, ale powinienem był przewidzieć, że ludzie złej woli przyjmą interpretację absurdalną. Liczę na to, że panowie Duda i Kaczyński zapłacą za swe zbrodnie przeciw demokracji, ale po ludzku życzę im zdrowia i długiego życia" - napisał Tomasz Lis.
Muzeum Auschwitz skomentowało spot partii rządzącej, pisząc: "Instrumentalizacja tragedii ludzi, którzy cierpieli i ginęli w niemieckim nazistowskim obozie Auschwitz - po jakiejkolwiek stronie politycznego sporu - uwłacza pamięci ofiar. To smutny, bolesny i niedopuszczalny przejaw moralnego i intelektualnego zepsucia debaty publicznej".