Premier Morawiecki: Chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo

- Jeżeli ktoś działał uczciwie, to czego ma się bać? (...) Chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo - powiedział Mateusz Morawiecki o komisji ds. badania rosyjskich wpływów. Dopytywany o to, czy debata Morawiecki-Tusk jest możliwa, odparł: "Nie wiem, czy z takim człowiekiem w ogóle warto rozmawiać".

W czwartek ukazała się rozmowa dziennikarzy "Wprost" z Mateuszem Morawiecki. W trakcie wywiadu premier został zapytany o to, czy komisja ds. badania rosyjskich wpływów to tak naprawdę "polowanie na Donalda Tuska". - Nie. To jest poważna sprawa, a nie kabaret i zabawa. Jeżeli ktoś działał uczciwie, to czego ma się bać? Zresztą spójrzmy szerzej. Jak we Francji powołuje się komisję śledczą Zgromadzenia Narodowego, badającą ingerencję obcych państw na francuską politykę i ta komisja wzywa Marine Le Pen, to wtedy jest dobrze. A jak my chcielibyśmy sprawdzić, o czym Putin rozmawiał z Tuskiem na molo, to już nie wolno - powiedział szef polskiego rządu.

Chodzi o spotkanie w 2009 roku. Przypomnijmy, ówczesny premier Rosji Władimir Putin przybył do Polski w związku z rocznicą wybuchu II wojny światowej. Z rozmowy na sopockim molo Donald Tusk tłumaczył się już pięć lat temu w czasie przesłuchania w warszawskim sądzie. - Na spotkaniu na molo - o czym już wielokrotnie publicznie mówiłem - spotkaniu, które trwało kilka minut, rozmawialiśmy o sprawach czysto kurtuazyjnych - mówił wtedy. Jak dodał, pokazywał Putinowi plażę, po której biega i swój dom. Z kolei Putin miał wyznać, że "cierpi" z powodu zbyt dużej ilości ochrony, która towarzyszy mu nawet w mieszkaniu. - I to mniej więcej wyczerpało cały temat naszej rozmowy - powiedział Tusk.

- Prawda jest prosta, chociaż nie brzmi najlepiej, biorąc pod uwagę to, że rozmawiamy o tym w kontekście tragedii katastrofy smoleńskiej. Tak naprawdę ten gest, aby na molo zamienić kilka słów, był gestem raczej pod kątem fotoreporterów i kamer - mówił Tusk w sądzie i dodał, że spacer miał "charakter dość typowy w tego typu dyplomacji takiej tzw. małej rozmowy po to, żeby fotografowie i kamerzyści mogli zrobić ładne zdjęcia niekoniecznie we wnętrzach". - Oto cała tajemnica rozmowy na molo - stwierdził.

Zobacz wideo Budka o komisji do zbadania wpływów rosyjskich: Mamy dokładną strategię

W 2014 roku "Newsweek" nieoficjalnie dowiedział się, że spotkanie było pokrótce opisane w notatce wiceministra spraw zagranicznych Andrzeja Kremera (zginął w Smoleńsku). Notatka była zbiorcza, a jej część zatytułowano "Rozmowy w wąskim gronie" i ten właśnie fragment miał dotyczyć spotkania na molo. Z relacji wynika, że polski premier miał mówić o potrzebie rozliczenia zbrodni katyńskiej, a ówczesny premier Rosji przekonywać, że główną ofiarą Stalina był naród rosyjski. Putin miał też mówić o powojennej zmianie granic, z której "dzisiejsi Litwini i Ukraińcy z pewnością są zadowoleni". Ten fragment miał się odwoływać do utraty przez Polskę Wilna i Lwowa.

Morawiecki o Tusku: Jest dla mnie uosobieniem niemocy, partactwa i dyletanctwa

W rozmowie z "Wprost" Morawiecki powiedział, że jeszcze w 2022 roku Donald Tusk i Borys Budka postulowali powołanie komisji śledczej ds. rosyjskich wpływów w Polsce. - A teraz, kiedy my tworzymy komisję w tej sprawie, oni protestują. Trochę dziwne, prawda? - zapytał polityk, który ponownie przywołał byłego premiera. - Kiedy Donald Tusk na wewnętrznych spotkaniach z dziennikarzami pewnej stacji telewizyjnej mówi, co zrobi z nami po ewentualnie wygranych wyborach, to jest w porządku? A kiedy demokratycznie wybrana większość parlamentarna chce zadać kilka ważnych pytań, to jest zamach na demokrację? - powiedział i dodał, iż widzi, że "zapanowało jakieś napięcie w otoczeniu totalnej opozycji". Morawiecki zapewnił, że wszystkie decyzje komisji ds. badania rosyjskich wpływów będą podlegały ocenie sądu. - Tak jak to było przy aferze reprywatyzacyjnej w Warszawie. Komisja nie wydawała wtedy żadnych wyroków, robiły to sądy - stwierdził. 

Szef polskiego rządu w rozmowie z "Wprost" odniósł się również do zaplanowanego na 4 czerwca marszu opozycji. Jak podkreślił, nie boi się tego wydarzenia. - Jeśli czegoś się obawiam, to powrotu do władzy partii niemocy. Szkoda Polski. Wiem od lokalnych samorządowców, że poszła dyrektywa z Platformy, żeby wszyscy funkcyjni: prezydenci miast i burmistrzowie zwozili jak najwięcej działaczy PO, samorządowców, pracowników miejskich spółek i mamy marsz. Nie przeceniałbym tego marszu Platformy i innych sympatyzujących z nią partii - podkreślił Morawiecki i dodał, że uczestnicy "przyjadą, pomaszerują i się rozejdą".

Polityk został też zapytany o to, czy "bałby się pojedynku" z Donaldem Tuskiem. Odparł, że w ogóle "nie boi się pojedynków". - A już w szczególności nie bałbym się pojedynku z człowiekiem, który jest dla mnie uosobieniem niemocy, partactwa i dyletanctwa. Choć to niezły oszust i po przywitaniu musiałbym policzyć wszystkie palce - powiedział. Czy w takim razie debata Morawiecki-Tusk może się odbyć? - Nie wiem, czy z takim człowiekiem w ogóle warto rozmawiać - stwierdził premier.

***

Więcej o: