26 maja Sejm odrzucił senackie weto ws. ustawy, na mocy której ma powstać komisja ds. badania wpływów rosyjskich. Paweł Kukiz był jednym z kilku posłów spoza PiS, którzy głosowali za "lex Tusk". Polityk wyjaśnił przyczyny tej decyzji oraz swój stosunek do wspomnianego projektu. Okazuje się, że Kukiz poparł ustawę, choć realizację zawartych w niej zapisów uznaje za "niedopuszczalną dla jego sumienia".
Prezydent Andrzej Duda podpisał "lex Tusk" 29 maja, a dwa dni później ustawa weszła w życie. Stworzono tym samym podstawy prawne do powołania komisji, która, jak przekonuje ustawodawca, ma za zadanie zbadanie wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski. W jej skład wejdzie dziewięć osób powołanych przez Sejm. Komisja będzie mogła m.in. wydawać decyzje o przeprowadzeniu przesłuchań, przeszukań i działań inwigilacyjnych oraz pozbawieniu danej osoby prawa do pełnienia funkcji publicznych przez 10 lat, czy też żądać dokumentów od wszystkich instytucji, włączając w to akta sądowe oraz dane wrażliwe.
Paweł Kukiz został zapytany przez Polską Agencję Prasową o to, czy zamierza wejść w skład komisji i skorzystać z wymienionych prerogatyw. Poseł odparł, że nie, a "jeżeli ktoś kolportuje takie informacje, to są to wyssane z palca bzdury". Polityk zapewnił też, że "jeśli cała opozycja zbojkotuje komisję, a tylko PiS i obóz Zjednoczonej Prawicy ma wystawić swoich kandydatów, to nie będzie brał udziału w głosowaniu".
- Zależy mi na tym, żeby te wpływy rosyjskie były wyjaśnione, bo to jest rzecz oczywista, choć szanse na to są niewielkie, ale niedopuszczalne dla mnie, dla mojego sumienia jest to, żeby tylko jedna strona miała oręż w ręku i żeby komisja, która ma za zadanie poszukiwanie macek ruskiej agentury w Polsce, zamieniła się w przedwyborczą instytucję marketingu politycznego - powiedział Kukiz, cytowany przez Onet za PAP.
Paweł Kukiz już wcześniej odniósł się do "lex Tusk". Polityk przyznał we wpisie na Facebooku, że nie rozumie decyzji partii rządzącej, która postanowiła przegłosować tego rodzaju projekt właśnie teraz. "Nie mam pojęcia, po co PiS-owi ta ustawa. Zakładając, że prezydent ją podpisze (i odeśle do TK), PiS daje opozycji potężne przedwyborcze paliwo, a gdyby na dodatek jakimś cudem PiS nie dopuścił do startu Tuska czy innego polityka opozycji w wyborach, to mamy na ulicach Sajgon" - stwierdził Kukiz.
Kukiz zauważył, że jego poparcie dla ustawy wynikało z lojalności politycznej wobec PiS, które wsparło - w przeciwieństwie do opozycji - forsowane przez niego projekty. "PiS wywiązał się ze wszystkich zobowiązań względem Kukiz'15, więc zgodnie z umową wróciłem do wspólnych z nimi głosowań, bo 'pacta sunt servanda'. Zagłosowałem za odrzuceniem senackiego weta, bo Senat odrzucił w całości uchwaloną przez Sejm (a ściślej przez PiS, Polskie Sprawy, Konfederację i Kukiz'15) ustawę ułatwiającą obywatelom odwołanie złych burmistrzów i skuteczne, zgodne z interesem obywatelskim, referenda lokalne więc 'oko za oko'. (...) Opozycja blokuje wszystkie projekty Kukiz'15, więc niby dlaczego miałbym iść jej na rękę?" - napisał Kukiz.