Komisja do spraw badania rosyjskich wpływów będzie mogła przesłuchiwać, wnioskować do prokuratury w sprawie przeszukań czy inwigilacji poszczególnych osób, a także decydować o grzywnach czy "środkach zaradczych", które mogą dotyczyć m.in. pozbawienia dostępu do informacji niejawnych. Prezydent Andrzej Duda, który z wykształcenia jest prawnikiem, podpisał ustawę, która budzi poważne zastrzeżenia konstytucyjne. I chociaż skieruje ją w trybie następczym do TK, to za sprawą jego podpisu komisja może zostać powołana i zacząć pracę.
Jak ustalił "Fakt", powołani do tej komisji członkowie będą mogli dorobić do diety poselskiej. "Wynagrodzenie członków Komisji zostało ustalone tak samo, jak wynagrodzenie członków tzw. Komisji Warszawskiej" - napisano w uzasadnieniu ustawy. Wcześniej do sprawy odniósł się też rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.
- Będzie ono odpowiadało wynagrodzeniu sekretarzy stanu w ministerstwach i wyniesie ok. 10 tys. zł na rękę - przekazał kilka miesięcy temu Rafał Bochenek. Oznacza to, że wynagrodzenie brutto wyniesie około 16 tysięcy złotych miesięcznie. Poza tym kancelaria premiera opłaci członkom komisji składki na ubezpieczenie społeczne i zdrowotne.
Jeszcze więcej zarobi przewodniczący komisji. Jego dieta będzie wypłacana ryczałtowo i ma wynieść trzykrotność najniższego wynagrodzenia w Polsce. Będzie to więc kwota 10 470 złotych brutto. Od 1 lipca pensja ta będzie zwaloryzowana i wzrośnie o 330 złotych, do 10 800 złotych brutto.
Dodatkowo członkom komisji i przewodniczącemu, jeśli ich miejsce zamieszkania jest inne niż miejscowość, w której będą odbywały się posiedzenia, przysługują diety i zwrot kosztów przejazdów oraz noclegów związanych z uczestnictwem w pracach komisji.