Szef Rządowego Centrum Legislacji o "przekłamaniach" ws. "lex Tusk". To kandydat w Toruniu z listy PiS

"Od decyzji Komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego, a złożenie skargi do WSA wstrzymuje wykonanie decyzji Komisji" - napisał prezes Rządowego Centrum Legislacji. Krzysztof Szczucki wypunktował na Twitterze - jego zdaniem - "przekłamania" dotyczące "lex Tusk". Użytkownicy w sieci zwrócili uwagę, że Szczucki mija się z prawdą, zacytowali odpowiednie artykuły niekonstytucyjnej ustawy i wspomnieli o tym, że Szczucki będzie startował z wysokiego miejsca w Toruniu z listy PiS.
Zobacz wideo Tusk o "lex Tusk": Będą tego bardzo żałowali

"Prezes Rządowego Centrum Legislacji. Pełnomocnik Prezesa Rady Ministrów do spraw Legislacji i Edukacji Prawniczej. Kierownik Akademii PiS. Adiunkt WPiA UW" - tak przedstawia się na Twitterze Krzysztof Szczucki, który opublikował subiektywną i osobliwą analizę niektórych zapisów ustawy o powołaniu komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce. Subiektywną i osobliwą, ponieważ spotkała się z ogromną krytyką prawników, którzy wytykają Szczuckiemu brak podstaw wiedzy prawnej i przywołują artykuł 61 Prawa o postępowaniu przed sądami administracyjnymi

Art. 61. [Dopuszczalność wstrzymania zaskarżonego aktu lub czynności]: § 1. Wniesienie skargi nie wstrzymuje wykonania aktu, lub czynności

- czytamy w tym akcie prawnym, którego całość jest ogólnodostępna w sieci. Krzysztof Szczucki uważa, że "od decyzji Komisji przysługuje skarga do sądu administracyjnego, a złożenie skargi do WSA wstrzymuje wykonanie decyzji Komisji". Szczucki zdecydował się na uzupełnienie: "W momencie złożenia skargi, sąd uzyskuje kontrolę nad decyzją komisji i może na wniosek strony skarżącej wstrzymać jej wykonanie w całości lub w części" - napisał na Twitterze. Prawnicy odpowiadają mu, że "skarga do WSA nie wstrzymuje wykonania decyzji. Podstawy prawa administracyjnego. Prawnik nie może pisać takich rzeczy."

Szef Rządowego Centrum Legislacji o "przekłamaniach" ws. "lex Tusk"

O tym, że możliwe będzie odwołanie od decyzji komisji specjalnej mówił w poniedziałek prezydent Andrzej Duda [prawnik - przyp. red.] oraz przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Te opinie spotkały się z cytatami z samej ustawy, które także w dużej liczbie znalazły się na koncie Szczuckiego. W artykule 15 punkt 4 czytamy, że "decyzje administracyjne, postanowienia i uchwały Komisji są ostateczne". Treść ustawy dostępna jest na stronie Sejmu. Najłagodniejsze pytania do Szczuckiego brzmiały: "Czy my czytamy tę samą ustawę?", a komentarze: "Kłamstwo!".

Na brak możliwości odwołania wskazują niezależni prokuratorzy ze Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia, cytowani przez portal prawo.pl. Przywołany zapis nazywają "skandalicznym z punktu widzenia łamania zasady domniemania niewinności i prawa do obrony oraz przewidzianej w art. 176 ust. 1 Konstytucji zasady dwuinstancyjności postępowania". - Jest to rozwiązanie, które charakterystyczne jest dla państw o charakterze autorytarnym. Nieakceptowalna z punktu widzenia zasad demokratycznego państwa prawa oraz naszego członkostwa w Unii Europejskiej jest sytuacja, w której dziewięciu polityków będzie wydawało "wyroki" - ocenili prokuratorzy. Na brak nadzoru sądowego nad działaniem specjalnej komisji zwrócił we wtorek uwagę komisarz unijny ds. sprawiedliwości Didier Reynders. - Jesteśmy szczególnie zaniepokojeni polską ustawą o komisji, która może pozbawić obywatela praw, bez możliwości odwołania się do sądu - mówił w Brukseli komisarz ds. sprawiedliwości. Dodał, że "Komisja Europejska nie zawaha się podjąć odpowiednich środków. To niemożliwe, aby zgadzać się na taki system, bez realnego dostępu do sprawiedliwego".

Szef Rządowego Centrum Legislacyjnego - przypomnijmy: kandydat w wyborach parlamentarnych z wysokiego miejsca w Toruniu z listy PiS - odpowiedział też m.in. na zarzut, że komisja stosuje środki, które mogą stosować tylko sądy. Szczucki uważa, że "komisja w istocie uchyla decyzje administracyjne, odbiera przyznane przywileje albo orzeka zakaz zajmowania stanowisk taki jak Główna Komisja Orzekająca". 

"Lex Tusk" z podpisem prezydenta

W poniedziałek prezydent zapowiedział podpisanie przyjętej przez Sejm ustawy dotyczącej powołania komisji weryfikacyjnej, której celem ma być badanie wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski w latach 2007-2022. Pierwszy raport, wnioski czy też dokument, który podsumuje jej pracę, ma być upubliczniony przed 17 września, więc rocznicą napaści Związku Radzieckiego na Polskę. Prawnicy z Biura Legislacyjnego Sejmu powiedzieli zgodnie, że ich zdaniem komisja miałaby być tworem łączącym funkcje sądu, prokuratury i służb specjalnych. Komisja mogłaby m.in. zarządzać przesłuchaniami, inwigilacją oraz przeszukaniami, ponadto mogłaby wymusić zwolnienie z tajemnicy zawodowej adwokatów, lekarzy, radców prawnych czy dziennikarzy, ale co ciekawe, nie mogłaby zwolnić duchownego z tajemnicy spowiedzi. Do tego mogłaby pozbawić daną osobę prawa do pełnienia funkcji publicznych nawet przez 10 lat, co w praktyce oznaczać może brak możliwości sprawowania funkcji publicznych związanych z wydawaniem publicznych pieniędzy. Przeciwnicy komisji uważają, że jest to prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed zbliżającymi się wyborami lub upokorzenie go w oczach wyborców - z tego powodu nieoficjalnie ustawa nazywana jest "lex Tusk". 

Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu:

Więcej o: