W poniedziałek Andrzej Duda wygłosił oświadczenie, w którym przekazał, że postanowił podpisać ustawę ws. ustawy określanej potocznie mianem ''lex Tusk''. - Rosyjskie wpływy wymagają wyjaśnienia. Komisja ds. wpływów Rosji powinna powstać na poziomie europejskim. Zwróciłem się do premiera, żeby postawił tę sprawę na Radzie Europejskiej - powiedział. - Zdecydowałem się na podpisanie ustawy. Wierzę, że parlament w sposób odpowiedzialny wybierze członków komisji. Tak, żeby jej skład nie nasuwał wątpliwości w opinii publicznej, czy komisja będzie pracowała w sposób obiektywny - dodał.
Dziennikarz WP Patryk Michalski pytał wiceszefa MON Wojciecha Skurkiewicza, czy przed komisją ds. badania rosyjskich wpływów powinni stanąć np. Wojciech Jasiński lub Antoni Macierewicz.
- Moim zdaniem również powinno wielu dziennikarzy stanąć przed komisją, którzy mają również w swojej działalności pewnego rodzaju naleciałości prorosyjskie. Między innymi dziennikarze, którzy współpracowali z takim portalem jak ''Telegraf" - powiedział wiceszef MON.
O podpisanej przez Andrzeja Dudę ustawie, zwanej potocznie "lex Tusk", rozmawiali na antenie TVN24 prawnicy: mecenas Michał Wawrykiewicz z inicjatywy Wolne Sądy oraz prof. Mikołaj Małecki, karnista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. - To jest powołanie organu nadzwyczajnego, sądowniczego i tym samym ewidentne naruszenie Konstytucji, zgodnie z którą władzę sądowniczą w Polsce sprawują sądy - podkreślił Wawrykiewicz.
Szczegółowo wydarzenia i komentarze wokół ustawy opisujemy w relacji na żywo pod tym linkiem.
Według zapisów w dokumencie ustawa określa "zadania i kompetencje Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022, a także jej tryb postępowania, sposób prowadzenia działalności zarówno informacyjnej, jak i prewencyjnej oraz "środki zaradcze stosowane wobec osób będących w latach 2007-2022 funkcjonariuszami publicznymi lub członkami kadry kierowniczej wyższego szczebla spółki, którzy pod wpływem rosyjskim działali na szkodę interesów Rzeczypospolitej Polskiej". Twórcy dokumentu zapewnili, że obsługę merytoryczną, prawną, organizacyjno-techniczną oraz kancelaryjnobiurową komisji zapewnia Kancelaria Prezesa Rady Ministrów. Z kolei całość wydatków, które mają być przeznaczone na działalność tego organu, pokrywana będzie z budżetu państwa.
W skład komisji wchodzi dziewięciu członków, którzy są powoływani i odwoływani przez Sejm. Przewodniczącego organu wybiera premier w terminie 14 dni od powołania członka na ostatni wakat w komisji. Organ ten posiada bardzo szerokie uprawnienia szczegółowo podane w zapisie ustawy. Przepisy zakładają, że "na wniosek przewodniczącego Komisji, w terminie i w zakresie wskazanych we wniosku, zapewniają przewodniczącemu Komisji oraz wyznaczonym przez niego członkom Komisji dostęp do wszystkich - łącznie z materiałami archiwalnymi, zawierającymi informacje niejawne oraz tajemnicę przedsiębiorstwa - materiałów akt postępowań przygotowawczych i sądowych, informacji z działań operacyjnych, a także do innych dokumentów niezbędnych do wykonywania zadań Komisji oraz zapewniają wszelką inną pomoc przy wykonywaniu tych zadań". Ponadto "przewodniczący Komisji może wystąpić do prokuratora z wnioskiem o przeszukanie pomieszczeń lub innych miejsc, lub zajęcie rzeczy w celu zabezpieczenia dowodu w sprawie".
Oznacza to, że komisja ma prawo m.in. do:
Warto dodać, że stawiennictwo przed komisją jest obowiązkowe. Za nie stawienie się grozi grzywna - najpierw 20 tys., a przy kolejnej nieobecności aż do 50 tys. złotych. Przy kolejnej nieobecności komisja będzie mogła także zażądać od prokuratury wydania decyzji o przymusowym doprowadzeniu wskazanej osoby przed komisję. Praca organu w głównej mierze będzie niejawna, w związku z czym udział dziennikarzy w kontrolowaniu prac komisji będzie znacznie ograniczony.