Andrzej Duda ogłosił w poniedziałek, że podpisał "lex Tusk". Decyzję prezydenta skomentował Rafał Trzaskowski. "Rzekome 'rosyjskie wpływy' chcą badać w oparciu o 'prawo', którego nie powstydziliby się w Moskwie. A prezydent to podpisuje" - napisał prezydent Warszawy. "Kolejny dowód na to, że najlepszą odtrutką na 'rosyjskie wpływy' w Polsce będzie odsunięcie tej ekipy od władzy. Zróbmy to już tej jesieni" - podkreślił polityk.
"Kolejny raz strach przed prezesem i bezwzględne posłuszeństwo wygrały z normami konstytucyjnymi i elementarną przyzwoitością. (p)Rezydent" - stwierdził z kolei Borys Budka, szef klubu Koalicji Obywatelskiej.
Do decyzji Andrzeja Dudy odniósł się też Donald Tusk. "Panie Prezydencie, zapraszam na konsultacje społeczne 4 czerwca. Będzie nas dobrze słychać i widać z okien Pańskiego pałacu" - napisał szef PO, odnosząc się do marszu opozycji, który ma się odbyć w niedzielę. "Przyjdziecie?" - zapytał były premier.
Andrzej Duda ogłosił, że podpisał "lex Tusk" - o co chodzi z tą ustawą? Członkowie komisji mają mieć prawo m.in. do zarządzania przesłuchań, przeszukań i inwigilacji, a także do (w ramach "środków zaradczych") pozbawienia danej osoby prawa do pełnienia funkcji publicznych przez nawet 10 lat czy zakazać dostępu do informacji niejawnych - w praktyce oznacza to niemożność sprawowania żadnej funkcji rządowej czy kandydowania w wyborach. Będą mogli oni również wydać opinię, że dana osoba "nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym", co oznacza, że w opinii komisji nie wykazuje się "nieposzlakowaną opinią" i "nieskazitelnym charakterem", co jest wymagane m.in. wobec sędziów.
Co więcej, członkowie komisji nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności za swoją działalność, o ile będzie wchodziła w zakres sprawowania funkcji w komisji - jeśli więc komisja kogoś bezpodstawnie oskarży i przedstawi nieprawdziwe hipotezy, nie będzie mogła być pociągnięta do odpowiedzialności karnej czy odszkodowawczej. Z kolei od nałożonych przez komisję "środków zaradczych" nie będzie przysługiwało prawo do odwołania się;
Przeciwnicy komisji uważają, że jest to prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami lub upokorzenie go w oczach wyborców - z tego powodu nieoficjalnie ustawa nazywana jest jako "lex Tusk".
***