- Redakcja TVN24 stanowczo protestuje przeciw nazwaniu dziennikarza zadającego ważne społecznie pytania "przedstawicielem Kremla". To kolejny atak władzy na niezależność mediów i kolejna próba tłumienia krytyki prasowej. Nie przestaniemy zadawać pytań w interesie społecznym i w imieniu naszych widzów. Na tym polegają konstytucyjne zadania mediów, które są zobowiązane do kontroli instytucji publicznych. W związku z wypowiedzią Jarosława Kaczyńskiego podejmiemy stosowne kroki prawne w obronie naszych dziennikarzy i dobrego imienia TVN - powiedział Piotr Marciniak na antenie stacji.
W sobotę odbyła się konferencja Jarosława Kaczyńskiego w Kopczanach. Po wypowiedzi prezesa Prawa i Sprawiedliwości pojawiła się możliwość zadawania pytań przez dziennikarzy. Początkowo rzecznik PiS-u Rafał Bochenek wymusił zmianę kolejności redaktorów, tłumacząc to ustąpieniem pierwszeństwa kobietom. - Widzę, że wśród nas jest niewiele kobiet dziennikarek. Bądźmy dżentelmenami, panowie, przepuśćmy kobietę - mówił do dziennikarza TVN24.
W tym momencie reporter przepuścił Katarzynę Polewko z Polsat News, jednak gdy Kaczyński odpowiedział na jej pytanie, głos zabrał Bochenek, który tłumaczył zakończenie konferencji ograniczonym czasem i opóźnieniem, nie dając możliwości zadania pytania dziennikarzowi TVN24. - Mikrofon jest wyłączony, panie redaktorze, także proszę nie krzyczeć - powiedział rzecznik partii, kiedy Mateusz Grzymkowski usiłował zadać pytanie prezesowi PiS-u. W tym momencie włączył się Kaczyński, mówiąc, że "może odpowiedzieć", po czym zwrócił się do Grzymkowskiego, nazywając go "przedstawicielem Kremla".
- W tym momencie, niestety, jestem do tego zmuszony, to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga, traktować jako przedstawiciela Kremla. Bo tylko Kreml chce, żeby ten pan (Mariusz Błaszczak) przestał być ministrem obrony narodowej - powiedział Jarosław Kaczyński i ostatecznie zakończył spotkanie. Po tym incydencie prezenterka Anna Seremak-Frątczak na antenie TVN24 starała się wyjaśnić widzom, co się właśnie stało. Tłumaczyła, że jej redakcyjny kolega zapytał o wniosek opozycji ws. wotum nieufności wobec szefa MON Mariusza Błaszczaka. Podkreśliła, że to, jak prezes PiS nazwał dziennikarza, jest "nieprawdziwą i skandaliczną" wypowiedzią.