Sejm za "lex Tusk". "Tchórze. Będą tego bardzo żałowali"

- Chciałbym zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konsytucję - powiedział Donald Tusk po piątkowym głosowaniu w Sejmie, który odrzucił weto Senatu w sprawie powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce. Chodzi o ustawę, która nazywana jest "lex Tusk", bo uważa się, że jej zadaniem będzie pozbawienia przewodniczącego PO możliwości sprawowania funkcji publicznych.

Donald Tusk w piątek pojawił się w Sejmie. Część posłów opozycji, gdy zobaczyła byłego premiera na galerii w sali posiedzeń, od razu zaczęła skandować jego nazwisko. Na odpowiedź parlamentarzystów z partii rządzącej nie trzeba było czekać, bo oni z kolei zaczęli wtedy wykrzykiwać w stronę Tuska "do Berlina".

Zobacz wideo Klaudia Jachira prezentuje: 10 przykazań Trybunału Konstytucyjnego

76 Posiedzenie Sejmu IX Kadencji Sejm podjął decyzję ws. komisji ds. badania rosyjskich wpływów

Słowem: było burzliwie - przed, w trakcie i tuż po głosowaniu Sejmu, który w piątek wczesnym wieczorem odrzucił weto Senatu w sprawie powołania komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce. Chodzi o ustawę, która nazywana jest "lex Tusk", bo uważa się, że jej zadaniem będzie pozbawienia przewodniczącego PO sprawowania funkcji publicznych.

- Chciałbym zobaczyć twarze tych, którzy po raz kolejny złamali konstytucję. A przy tym złamali dobre obyczaje i fundamentalne zasady demokracji. Ze strachu przed utratą władzy, ze strachu przed ludźmi i ze strachu przed odpowiedzialnością po przegranych wyborach. Najlepszą odpowiedzią na to, co się tutaj dzisiaj stało, i co rzeczywiście jest jednym z najdramatyczniejszych momentów naszej polskiej demokracji po 1989 roku, będzie marsz 4 czerwca - powiedział Tusk, który tuż po głosowaniu został zaczepiony przez dziennikarzy na sejmowym korytarzu.

4 czerwca w samo południe w Warszawie odbędzie się ponadpartyjny marsz "przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Data nie jest przypadkowa, bo tego dnia w 1989 roku odbyły się w Polsce pierwsze po II wojnie światowej częściowo wolne wybory parlamentarne, które były sukcesem "Solidarności". - Było 100 powodów, żeby wyjść i protestować. To jest 101. powód. Równie poważny, jak poprzednie. Chciałbym, żeby cała Polska zobaczyła, że nie ma zgody Polaków na likwidację demokracji, o którą całe pokolenia walczyły z taką determinacją - powiedział w piątek Tusk.

Po czym jeszcze dodał: - Mamy strategię na tę komisję. Jeśli pytacie państwo o strach, widzieliście dzisiaj tchórzy, którzy głosują za komisją, która ma wyeliminować ich najgroźniejszego przeciwnika. Naszą odpowiedzią będzie odwaga. Zobaczycie państwo, że ci, którzy głosowali za złamaniem konstytucji, będą tego bardzo, bardzo żałowali.

Nawet do 10 lat zakazu pełnienia funkcji publicznych

Przypomnijmy: 14 kwietnia Sejm uchwalił ustawę o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne w latach 2007-2022. Za przyjęciem ustawy było 233 posłów, przeciwko - 208, a 9 osób wstrzymało się od głosu. W głosowaniu nie uczestniczyło 10 parlamentarzystów. Ustawę poparli posłowie PiS, Kukiz'15 i Polskich Spraw. Przeciw była PO, Lewica, PSL i Polska 2050. Natomiast posłowie Konfederacji wstrzymali się od głosu. Ustawa została następnie zawetowana przez Senat i wróciła do dalszych prac w sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Tam opozycja - która opowiadała się za senackim wetem - wygrała głosowanie.

Komisja ma prowadzić postępowania mające na celu wyjaśnienie przypadków funkcjonariuszy publicznych, którzy ulegając wpływom rosyjskim, działali na szkodę interesów Polski. Członkowie komisji będą mogli m.in. analizować czynności urzędowe, zawieranie umów czy dysponowanie środkami publicznymi lub spółki. Zgodnie z ustawą, komisja będzie mieć uprawnienia do tego, żeby uchylać decyzje administracyjne wydawane w wyniku wpływów rosyjskich oraz wydawać zakaz pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi nawet do 10 lat. Niestawienie się przed komisją będzie zagrożone grzywną wysokości najpierw 20 tys. zł, a następnie - 50 tys. zł.

Generał Janusz Nosek, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego Rosyjscy agenci są w Polsce. Gen. Nosek nie ma złudzeń. "PiS działa jak partia Putina"

Według przepisów komisja ma składać się z dziewięciu członków, powoływanych i odwoływanych przez Sejm. W tym gronie mają znaleźć się posłowie i eksperci. Przewodniczącego gremium ma wyznaczać Prezes Rady Ministrów. Co ważne: komisja nie będzie związana z zasadą dyskontynuacji prac parlamentarnych, czyli kiedy zacznie swoje prace w obecnej kadencji, to będzie mogła je kontynuować w następnej. - Tu nie ma żadnego podtekstu politycznego, bo będzie badany zarówno czas, kiedy rządziła PO i PSL, jak również PiS. Będziemy weryfikować te wszystkie decyzje, które zapadały, jakie było tło, decyzje, które zapadały w kwestii bezpieczeństwa energetycznego Polaków - zapewniał rzecznik Prawa i Sprawiedliwości.

Więcej o: