Posłanka PiS mówiła, że in vitro to "produkcja człowieka". Teraz się tłumaczy. Tak, że trudno zrozumieć

- Jeżeli ktoś poprzez zmanipulowanie moich słów poczuł się urażony, to przepraszam. Natomiast jest to czysta manipulacja - stwierdziła w piątek w Sejmie posłanka PiS Barbara Bartuś, która dzień wcześniej przekonywała na mównicy, że in vitro to "produkcja człowieka". Parlamentarzystka zaznaczyła też w piątek, że "wcale nie odnosiła się do dzieci". W Gazeta.pl przypominamy w związku z tym w całości czwartkową wypowiedź posłanki, którą można odsłuchać i obejrzeć w playerze umieszczonym w tekście.

W czwartek Sejm na wniosek posłów Koalicji Obywatelskiej dyskutował na temat sytuacji kobiet w Polsce za czasów rządu Prawa i Sprawiedliwości. Parlamentarzystki opozycji wskazywały, że Polki doświadczają obecnie m.in. złej opieki lekarskiej, ograniczania praw reprodukcyjnych i braku refundacji in vitro. Dyskusja miała związek z wypowiedziami premiera Mateusza Morawieckiego z połowy maja, w których szef rządu odnosił się do sytuacji polskich obywatelek.

Zobacz wideo Barbara Bartuś z PiS o in vitro: Produkcja człowieka

- Premier Rzeczypospolitej nie ma odwagi przyznać, jak przez ostatnie 7,5 roku Polkom w Rzeczypospolitej uczyniono piekło, smutek i wykluczenia. Właściwie to piekło zaczyna się od początku. Kiedy Polki myślą o tym, żeby mieć dzieci, coraz częściej się boją, bo rządy PiS-u doprowadziły do ograniczenia dostępu do lekarzy ginekologów. Sytuacja jest coraz bardziej dramatyczna. Coraz mniej poradni, coraz mniej lekarzy. Lekarze boją się udzielać porad, boją się zapisywać antykoncepcję, boją się wykonywać często podstawowe świadczenia - mówiła w Sejmie posłanka KO Barbara Nowacka.

Jak dodała, "Polki boją się rodzić dzieci, szczególnie od czasu haniebnego wyroku pseudotrybunału, który prawo do bezpiecznego przerywania ciąży kompletnie w Polsce zlikwidował". - Te, które są z biedniejszych miejscowości, nie mają dzisiaj szansy na refundację in vitro. Były rządowe programy, rodziły się dzieci. Dzieci się nie rodzą - wskazywała parlamentarzystka.

Barbara Bartuś, PiS Bartuś o "produkcji dzieci". "PiS dzieli dzieci na lepsze i gorsze"

Głos w debacie zabrała też m.in. posłanka PiS Barbara Bartuś. - Rozpocznę od tego, że jestem kobietą. Może dzisiaj jestem w spodniach, ale jestem kobietą i czuję się kobietą. Jestem z tego dumna. Natomiast totalna opozycja próbuje zrobić z kobiet, po pierwsze, osoby jakby niepełnosprawne, które nic nie potrafią, którym wszystko trzeba załatwić. Walkę o prawa kobiet, szanowne panie, ograniczacie do walki o antykoncepcję, o prawo do aborcji, czyli do zabijania dzieci, które już zostały poczęte. Jednocześnie krzyczycie, że tak mało dzieci się rodzi - mówiła.

- Jeszcze jedno. Początek dzisiejszej debaty dotyczył prawa do dofinansowania produkcji człowieka, czyli procedury in vitro. To nie jest metoda walki z bezpłodnością. To jest produkcja człowieka. Natomiast Prawo Sprawiedliwość, po pierwsze, duże nakłady finansowe, o których tu było mówione, kieruje właśnie na walkę z niepłodnością - dodała posłanka PiS.

Barbara Bartuś: Ja kocham wszystkie dzieci

Wypowiedź spotkała się z oburzeniem posłanek opozycji. - Korzystanie z metody in vitro to nie jest produkcja. Za tę wypowiedź wszystkie zgłaszamy panią do komisji etyki. Te dzieci są kochane - podkreśliła posłanka KO Kinga Gajewska. - Państwa słowa są oburzające. To jest nienawiść i pogarda dla tych dzieci i dla tych rodzin - komentowała z kolei Monika Rosa.

W piątek przed południem posłanka PiS Barbara Bartuś ponownie stanęła na mównicy. - Podczas wczorajszej debaty wcale nie odnosiłam się do dzieci. Debata była o prawach kobiet i odniosłam się do pań posłanek, które mówiły tylko o prawie do aborcji i prawie do reprodukcji, te słowa stąd padały - przekonywała. - Ja kocham wszystkie dzieci i Prawo i Sprawiedliwość wiele robi, aby docenić rolę dzieci, rolę kobiet i rolę rodziny. Szanowni państwo, jeżeli ktoś poprzez zmanipulowanie moich słów poczuł się urażony, to przepraszam. Natomiast jest to czysta manipulacja - zaznaczyła.

Więcej o: