W czwartek, w Sejmie, polityczki opozycji domagały się informacji w sprawie "nieprawdziwej narracji premiera o sytuacji kobiet w Polsce w czasach rządów PiS". Monika Wielichowska i Barbara Nowacka z Koalicji Obywatelskiej nawiązały do opublikowanego w poprzednim tygodniu przez Kancelarię Premiera spotu zatytułowanego "Polka - wyjątkowa Europejka". Posłanki mówiły o "złej opiece lekarskiej, braku pomocy państwa w opiece nad osobami zależnymi, ograniczeniach praw reprodukcyjnych i braku refundacji in vitro".
- Totalna opozycja z nas kobiet próbuje zrobić jakby osoby niepełnosprawne, które nic nie potrafią, wszystko trzeba im załatwić, a walkę o prawa kobiet ograniczacie do walki o antykoncepcję, do prawa do aborcji, czyli zabijania dzieci, które już się poczęły. Krzyczycie jednocześnie, że tak mało się rodzi -stwierdziła przedstawicielka partii rządzącej Barbara Bartuś. Na tych skandalicznych porównaniach dotyczących aborcji nie poprzestała - jej zdaniem in vitro to "nie jest metoda walki z bezpłodnością tylko produkcja człowieka". Dodała, że PiS duże nakłady finansowe kieruje na walkę z niepłodnością.
In vitro jest skuteczną metodą leczenia, co natychmiast przypomniały polityczce partii władzy posłanki KO. Kinga Gajewska zaznaczyła, że zapłodnienie in vitro nie jest "produkcją dzieci" i zapowiedziała wniosek do komisji etyki poselskiej o ukaranie Barbary Bartuś. - PiS-owskie dyrdymały na temat in vitro powinny zostać wystrzelone w kosmos i nigdy na Ziemię nie wracać. Metoda in vitro jest sprawdzona na świecie i dzięki niej urodziło się już około 10 mln dzieciaków na świecie, co roku rodzi się ich około pół miliona. W Polsce dzięki rządowemu programowi, który PiS wycofał, urodziło się około 22 tysięcy dzieciaków. Dzięki 25 programom samorządowym rodzą się kolejne, około 3 tysięcy na jeden samorząd. To jest kilkadziesiąt tysięcy dzieciaków i spełnionych marzeń rodziców - wyliczają posłanki Lewicy.
Niektórzy rodzice nie mogą mieć dzieci w sposób tradycyjny, dlatego też in vitro jest dla nich jedyną szansą. A pani z PiS pozbawiła takich ludzi godności, co jest niewybaczalne. Jak mają się czuć rodziny, które mają dzieci z in vitro? Jak mają się czuć osoby poczęte za pomocą tej metody? To jest straszne i bezczelne, i nigdy w polskim Sejmie nie powinno się pojawić
- oświadczyła posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. Agnieszka Dziemianowicz-Bąk dodała, że "PiS po raz kolejny pokazało swoją prawdziwą twarz". - Ona nie jest prorodzinna, ta twarz pluje na kobiety, które zostały matkami dzięki in vitro. Odbiera ten szansę tym kobietom, które matkami zostać nie mogą. PiS niczego się nie ucz, kilka miesięcy temu opinię obiegły informacje na temat fragmentu podręcznika do HiT-u, w jej fragmencie profesor Roszkowski pisał dokładnie te same słowa, że in vitro to produkcja człowieka - mówiła posłanka.
Przypomnijmy, że we wspomnianej przez polityczkę książce, która ma służyć do nauki nowego przedmiotu, Historii i Teraźniejszości, największe oburzenie i głosy sprzeciwu wzbudziła obraźliwa i nieprawdziwa opinia na temat leczenia niepłodności metodą in vitro. Roszkowski napisał: "Coraz bardziej wyrafinowane metody odrywania seksu od miłości i płodności prowadzą do traktowania sfery seksu jako rozrywki, a sfery płodności jako produkcji ludzi, można powiedzieć hodowli. Skłania to do postawienia zasadniczego pytania: kto będzie kochał wyprodukowane w ten sposób dzieci? Państwo, które bierze pod swoje skrzydła tego rodzaju 'produkcję'? Miłość rodzicielska była i pozostanie podstawą tożsamości każdego człowieka, a jej brak jest przyczyną wszystkich prawie wynaturzeń natury ludzkiej" - czytamy w podręczniku.
Za te słowa Roszkowski i Czarnek zostali pozwani do sądu - przez osoby, które urodziły się dzięki in vitro, przez rodziców dzieci poczętych dzięki tej formie leczenia oraz rodziców uczniów, którzy mieliby korzystać z podręcznika Roszkowskiego.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: