Na wstępie oświadczenia Polska Agencja Żeglugi Powietrznej zapewnia, że "jej pracownicy są stale zaangażowani w realizację misji, którą jest zapewnienie ciągłej, bezpiecznej i płynnej żeglugi powietrznej. Dzięki wysiłkom wykwalifikowanej, skoncentrowanej na bezpieczeństwie kadry".
W zakresie opublikowanego w ramach doniesień medialnych pisma skierowanego do PAŻP przez Dowódcę Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych zwrócić należy uwagę, że pismo to nie dotyczyło zagadnień, z którymi jest łączone w przestrzeni medialnej. Pismo to zostało opublikowane fragmentarycznie przypuszczalnie z tego powodu, że gdyby przedstawiony został cały jego kontekst, nie wywołałby zamierzonego wrażenia na odbiorcy. Wyjaśnić zatem należy, że wspomniane pismo dotyczy koordynacji i wykorzystania zdolności systemu PansaUTM umożliwiających koordynację legalnych (zgłoszonych, zarejestrowanych) lotów dronów.
- [pisownia oryginalna] czytamy.
Dalej czytamy, że działania te były i są realizowane przez PAŻP. Agencja przekonuje ponadto, że pismo nie dotyczy zakupu systemów "antydronowych", radarów, ani tym bardziej infrastruktury technicznej przeznaczonej do "strącania" dronów czy ich przechwytywania lub unieszkodliwiania w inny sposób, bo jak przekonują: "dla takich działań nie ma podstawy prawnej dla PAŻP".
''Odnosząc się do dalszej części doniesień medialnych sprostować należy, że uchylone postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego w obszarze dronowym nie dotyczyło działań związanych z zabezpieczeniem "antydronowym", tylko komponentu do współpracy z systemem PansaUTM, ale nie wpłynęło na kontynuację w PAŻP działań w zakresie rozwoju systemu, które w dalszym ciągu są konsekwentnie realizowane. Agencja, po wybuchu wojny w Ukrainie, prowadziła działania wspomagające inne podmioty w zakresie poszukiwania określonych rozwiązań w zakresie ruchu nielegalnego (niezarejestrowanego, niezgłoszonego) dronów, lecz nie publikuje i nie komentuje tych działań. Agencja kontynuuje te działania we współpracy z odpowiednimi organami Państwa'' - czytamy.
Całe oświadczenie przeczytać można tutaj.
Gazeta.pl i portal tvn24.pl dotarły do dokumentów, z których wynika, że miesiąc przed atakiem Rosji na Ukrainę dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych "ze względów bezpieczeństwa" poprosił Polską Agencję Żeglugi Powietrznej o stworzenie systemu zarządzania ruchem dronów.
"Kierując się interesem bezpieczeństwa powietrznego Rzeczypospolitej Polskiej, proszę o rozważenie możliwości podjęcia wspólnych działań, mających na celu organizację cywilno-wojskowego zarządzania ruchem lotniczym bezzałogowych statków powietrznych (BSP)" - czytamy w dokumencie. Jak podkreślał generał, ''nieprzerwanie wzrastająca ilość BSP generuje wiele wyzwań w zakresie zarządzania ruchem lotniczym, jak i dotyczącym przeciwdziałania zagrożeniom, które takie zjawisko może stwarzać''.
W tamtym czasie na czele PAŻP stał Janusz Janiszewski, który miał wydać polecenie wdrożenia rozwiązań "umożliwiających wykrywanie i identyfikację dronów, w związku z działaniami wojennymi na Ukrainie i użyciem BSP [bezzałogowych statków powietrznych - red.] na wielką skalę w tym konflikcie".
Jak ustalił TVN24, wśród kilku wymienionych przez doradcę szefa PAŻP możliwości był zakup pięciu radarów za 3,6 mln zł, za dodatkowe 15 radarów cena miała wynieść 10 mln zł.
Stacja dotarła do uzasadnienia potrzeby nabycia systemu, w którym podkreślono, że jego zakup jest "spowodowany wyjątkową sytuacją zagrożenia bezpieczeństwa Państwa (agresja Rosji na Ukrainę) w tym obiektów infrastruktury krytycznej PAŻP jako tzw. obiektów pierwszej kolejności rażenia". W dokumencie poinformowano, że zamówienie z wolnej ręki zostanie skierowane do jedynego w Polsce producenta takich urządzeń - gdyńskiej firmy APS. Radary miały być przeznaczone m.in. dla warszawskiego Lotniska Chopina.
Jak podkreśla TVN24, do zakupu jednak nie doszło. Pod koniec marca 2022 roku Janusz Janiszewski został odwołany, a jego następcą na fotelu szefa PAŻP została Anita Oleksiak.
- O wyrzuceniu projektu do kosza zdecydował fakt, że został on zainicjowany przez Janiszewskiego, ale też podejście Ministerstwa Infrastruktury, które nieprzychylnie patrzyło na koszty zakupu - mówi stacji informator zbliżony do PAŻP.