Przypomnijmy, że w sobotę 13 maja doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem drona na lotnisku Chopina w Warszawie. Niezidentyfikowany obiekt podleciał do samolotu LOT-u na odległość ok. 30 metrów. Sprawą zajmuje się Komisja Badania Zdarzeń Lotniczych w PLL LOT, a zaraz po incydencie zamknięto przestrzeń lotniczą. Co więcej, załoga samolotu linii Wizz Air podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Katowicach-Pyrzowicach również zauważyła drona. Maszyna miała pojawić się w przestrzeni objętej zakazem lotów.
W piątek Dariusz Joński zwołał posiedzenie sejmowej podkomisji ds. transportu lotniczego w związku z niebezpiecznymi incydentami z udziałem dronów, do których dochodziło ostatnio w polskiej przestrzeni powietrznej. O całej sytuacji mówił w Porannej rozmowie Gazeta.pl. Incydentem zajmuje się obecnie Państwowa Komisja Wypadków Lotniczych.
W czasie posiedzenia sejmowej podkomisji ds. lotnictwa. Prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego Piotr Samson przyznał, że żadne lotnisko w Polsce nie jest wyposażone w system wykrywający drony.
Portal tvn24.pl dotarł do dokumentów, z których wynika, że miesiąc przed atakiem Rosji na Ukrainę dowódca operacyjny rodzajów sił zbrojnych "ze względów bezpieczeństwa" poprosił Polską Agencję Żeglugi Powietrznej o stworzenie systemu zarządzania ruchem dronów.
W tamtym czasie na czele PAŻP stał Janusz Janiszewski, który miał wydać polecenie wdrożenia rozwiązań "umożliwiających wykrywanie i identyfikację dronów, w związku z działaniami wojennymi na Ukrainie i użyciem BSP [bezzałogowych statków powietrznych - red.] na wielką skalę w tym konflikcie".
Jak ustalił TVN24, wśród kilku wymienionych przez doradcę szefa PAŻP możliwości był zakup pięciu radarów za 3,6 mln zł, za dodatkowe 15 radarów cena miała wynieść 10 mln zł.
Stacja dotarła do uzasadnienia potrzeby nabycia systemu, w którym podkreślono, że jego zakup jest "spowodowany wyjątkową sytuacją zagrożenia bezpieczeństwa Państwa (agresja Rosji na Ukrainę) w tym obiektów infrastruktury krytycznej PAŻP jako tzw. obiektów pierwszej kolejności rażenia". W dokumencie poinformowano, że zamówienie z wolnej ręki zostanie skierowane do jedynego w Polsce producenta takich urządzeń - gdyńskiej firmy APS. Radary miały być przeznaczone m.in. dla warszawskiego Lotniska Chopina.
Jak podkreśla TVN24, do zakupu jednak nie doszło. Pod koniec marca 2022 roku Janusz Janiszewski został odwołany, a jego następcą na fotelu szefa PAŻP została Anita Oleksiak.
- O wyrzuceniu projektu do kosza zdecydował fakt, że został on zainicjowany przez Janiszewskiego, ale też podejście Ministerstwa Infrastruktury, które nieprzychylnie patrzyło na koszty zakupu - mówi stacji informator zbliżony do PAŻP.
Rzecznik PAŻP Rusłana Krzemińska w rozmowie z tvn24.pl, wytłumaczyła, dlaczego PAŻP nie wdrożyła dotąd systemu antydronowego. Krzemińska przekonywała, że takie systemy "nie leżą w kompetencji ANSP (instytucji zapewniającej zarządzanie ruchem lotniczym), leżą z kolei - w myśl wytycznych EASA, opartych na przepisach unijnych - w gestii lotnisk". Innymi słowy: według PAŻP to lotniska powinny płacić za radary.
Według informacji stacji sprawa zakupu systemu namierzania dronów jednak wróciła już po przejęciu sterów agencji przez jej obecną szefową Anitę Oleksiak. Początkowo Oleksiak wydała zarządzanie nr 185 w spawie powołania komisji do przeprowadzenia przetargu na dostawę systemów "umożliwiających lokalizację i identyfikację BSP w kontrolowanej przestrzeni powietrznej". To zarządzenie po pół roku zostało jednak uchylone 3 lutego 2023 roku.
Jak zwraca uwagę TVN24, radary wykrywające drony w zależności od wybranego wariantu miały kosztować od 3,6 do 20 mln zł. Jak ujawniła stacja, prezes agencji w grudniu zeszłego roku wydał 15 mln zł na nagrody dla pracowników, a w marcu - kolejne 21 mln zł na premie. Czyli łącznie dziesięć razy więcej niż najtańszy zestaw radarów.