"W związku z kontrolą dotyczącą zakupu respiratorów w 2020 roku Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wysokich urzędników państwowych" - przekazała w kwietniu ubiegłego roku Najwyższa Izba Kontroli. Dodano, że jednym z nich jest Janusz Cieszyński, który odpowiadał za umowę jako wiceminister zdrowia. Polityk od kwietnia jest ministrem cyfryzacji.
Resort zdrowia przed trzema laty zawarł umowę ze spółką E&K na dostawę 1,2 tys. respiratorów. Ministerstwo przesłało na konto spółki ok. 160 mln zł. Ta dostarczyła jednak finalnie jedynie 200 urządzeń, które nie miały kompletnej dokumentacji, zostały też dostarczone niezgodnie z harmonogramem oraz były niesprawne. W efekcie ministerstwo zrezygnowało ze współpracy, ale biznesmen zwrócił jedynie część zaliczki. Ministrem zdrowia był wówczas Łukasz Szumowski, a odpowiedzialnym za zakup - wiceminister Janusz Cieszyński (obecnie sekretarz stanu w KPRM).
Portal Wp.pl podał w poniedziałek, że postępowanie w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie wciąż znajduje się na etapie czynności sprawdzających. Co oznacza, że trwa to już ponad rok. - Ustawodawca uważa, że po upływie 6 tygodni dochodzi do przewlekłego działania prokuratury w zakresie sprawdzania, czy należy wszcząć postępowanie. Z 13-miesięcznym postępowaniem sprawdzającym nie spotkałem się nigdy, to ewenement. Strach myśleć, ile trwałoby właściwe postępowanie prokuratorskie - komentuje w rozmowie z portalem Radosław Płonka, wspólnik w kancelarii Płonka Ozga Sokolnicki oraz ekspert prawny BCC.
- Kwestia respiratorów i ewentualnych nieprawidłowości przy ich zakupie budzi duże zainteresowanie społeczne. Każda decyzja prokuratury będzie więc szeroko analizowana i omawiana. Dlatego wskazane jest, by decyzja ta była ze wszech miar przemyślana - ocenia z kolei w rozmowie z Wp.pl wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta (Suwerenna Polska).
O sprawę zakupu respiratorów pytaliśmy Janusza Cieszyńskiego w ubiegłym miesiącu w Porannej Rozmowie Gazeta.pl. - Po pierwsze, zakup, o którym mowa był dokonany po tym jak konsultant krajowy ds. anestezjologii i intensywnej terapii, powiedział, że potrzebują dokładnie takiego sprzętu, jaki zamówiliśmy. Po drugie dostawca okazał się niewiarygodny i oszukał polskie państwo. Został on zarekomendowany przez ówczesne kierownictwo agencji wywiadu. Ta firma została objęta taką samą procedurą weryfikacji jak każda inna - tłumaczył minister.
Cieszyński stwierdził, że czuł się pewny w momencie, gdy podpisywał umowę i że zakup dokonywany jest od sprawdzonej osoby. - Zrobiliśmy wszystko, by odzyskać środki, w momencie, gdy okazało się, że kontrahent jest nierzetelny. Uważam, że dochowałem tutaj wszelkiej staranności - mówił były wiceminister zdrowia.