Premier Mateusz Morawiecki w ubiegłotygodniowym wywiadzie w Polsat News stwierdził m.in., że politykom Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry "za bardzo nie wyszła reforma sprawiedliwości". - Bardzo mocno staram się dopingować ministra sprawiedliwości, aby robił wszystko to, co w jego mocy, żeby jeszcze przed wyborami skrócić czas postępowań przed sądami, aby usprawnić sądy, zmniejszyć koszty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, bo są jedne z najwyższych w Europie - mówił szef rządu.
- Oddaliśmy to niestety w ręce Solidarnej Polski i wyszło im, jak wyszło, ale może ostatnich parę miesięcy coś jeszcze uda się naprawić. Te resorty, które są w naszych rękach, działają naprawdę bardzo sprawnie, pokazujemy sprawczość, skuteczność - przekonywał premier w Polsat News.
Dzień później na te słowa zareagował Zbigniew Ziobro. "Pełna zgoda, że reforma sądownictwa nie wyszła w pełni tak, jak wspólnie chcieliśmy. Tyle że - przypomnę - najpierw zablokowały ją weta prezydenta. A potem unijny szantaż, którym od lat tłumaczy Pan brak swojej zgody na dalszą reformę sądownictwa" - napisał na Facebooku minister sprawiedliwości. Przesłał przy okazji Mateuszowi Morawieckiemu "pakiet reform sądownictwa do uchwalenia od przeszło czterech lat".
- Oczywiście ani ja, ani Rada Ministrów nie blokuje żadnych ustaw. Minister sprawiedliwości wnosił wiele ustaw, one były dyskutowane. Całokształt reformy wyszedł tak, jak wyszedł. Warto znosić drobne uszczypliwości na rzecz tak wielkiego dzieła, jakim jest nasz program, który realizowaliśmy przez ostatnie osiem lat. Aż trudno wymienić te wszystkie tak wspaniałe programy, które wprowadziliśmy - skomentował później w rozmowie z dziennikarzami Mateusz Morawiecki.
O reformę sądownictwa Zbigniew Ziobro był pytany w najnowszym wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy". Polityk stwierdził, że "premier mocno chybił". - Faktycznie reforma sądownictwa nie wyszła w pełni tak, jak wspólnie zakładaliśmy. Jednak winy za to nie ponosi moje środowisko polityczne. Błędem było weto prezydenta wobec pakietu ustaw przygotowanych w Ministerstwie Sprawiedliwości. Andrzej Duda ugiął się pod naciskiem ulicy i zagranicy. Zaproponował własne rozwiązania, które nie zadowoliły Brukseli. Przykro było patrzeć, jak jeździł tam z kolejnym ugodowym projektem. Ogłosił porozumienie, ale Bruksela chciała coraz więcej - przekonywał lider Suwerennej Polski.
- Do tego doszedł unijny szantaż finansowy, którym od lat Mateusz Morawiecki tłumaczy brak swojej zgody na dalszą reformę sądownictwa. Na takie upokorzenia nie zasługują ani prezydent, ani szef rządu, ani tym bardziej nasze państwo. Dlatego byłem zwolennikiem zdecydowanych działań. Gdyby je podjęto, reforma sądownictwa byłaby już z powodzeniem przeprowadzona - mówił Zbigniew Ziobro.
- Tam, gdzie nasze działania nie były sabotowane, odnieśliśmy wiele sukcesów. Zastaliśmy sądy analogowe, a zostawimy je cyfrowe. Wprowadziliśmy Elektroniczne Księgi Wieczyste czy e-KRS dla przedsiębiorców. Dzięki temu co trzecia sprawa załatwiana w sądzie ma postać elektroniczną. Umożliwiliśmy także zdalne prowadzenie rozpraw - wyliczał polityk. Ziobro zaznaczył, że "jest za wieloma reformami w różnych obszarach, bo program Suwerennej Polski nie ogranicza się do wymiaru sprawiedliwości". - Tylko musimy działać suwerennie, a nie pod presją i szantażem Brukseli i Berlina. To także kwestia naszej godności. Błędy zdarzają się wszystkim rządom i premierom - ocenił.