Joński o incydentach z dronami w Polsce: Usłyszeliśmy, jakie są procedury. To nas zmroziło. Nie żartuję

W dzisiejszej "Porannej Rozmowie" gościem Karoliny Hytrek-Prosieckiej był Dariusz Joński z Inicjatywy Polskiej, który mówił o niebezpiecznych sytuacjach z udziałem dronów w polskiej przestrzeni powietrznej. - Okazuje się, że procedury są takie, że to pilot ma wypatrywać, teraz nie żartuję, czy widzi jakiś dron latający, czy balon, czy inny statek powietrzny i ma to zgłaszać do wieży kontrolnej. To jest bez komentarza. Wyobraźmy sobie inną pogodę, mgłę... - mówił polityk.
Zobacz wideo Dariusz Joński gościem Porannej rozmowy w Gazeta.pl (22.05)

W piątek Dariusz Joński zwołał posiedzenie sejmowej podkomisji ds. transportu lotniczego w związku z niebezpiecznymi incydentami z udziałem dronów, do których dochodziło ostatnio w polskiej przestrzeni powietrznej. Przypomnijmy, że w sobotę 13 maja doszło do niebezpiecznego zdarzenia z udziałem drona na lotnisku Chopina w Warszawie. Niezidentyfikowany obiekt podleciał do samolotu LOT-u na odległość ok. 30 metrów. Sprawą zajmuje się Komisja Badania Zdarzeń Lotniczych w PLL LOT, a zaraz po incydencie zamknięto przestrzeń lotniczą. Co więcej, załoga samolotu linii Wizz Air podczas podchodzenia do lądowania na lotnisku w Katowicach-Pyrzowicach również zauważyła drona. Maszyna miała pojawić się w przestrzeni objętej zakazem lotów.

- Przy nawet lekkim wietrze mogło tam dojść do ogromnej tragedii. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Piloci wylądowali i przekazali informacje w związku ze zdarzeniem. Nikt z rządzących nie raczył tego skomentować. Dlatego zdecydowałem zwołać podkomisję stałą ds. transportu lotniczego, by ci, którzy odpowiadają za bezpieczeństwo na polskim niebie przyszli i wypowiedzieli się - mówił w Porannej rozmowie Gazeta.pl Joński. - Byliśmy absolutnie zdruzgotani tym, co usłyszeliśmy. Daliśmy ponad tydzień na przygotowanie się, zaprosiliśmy przedstawicieli Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej i przedstawicieli urzędu lotnictwa cywilnego i przewodniczącego Państwowej Komisji Badań Wypadków. Usłyszeliśmy, że procedury zadziałały. I to nas najbardziej zmroziło - kontynuował polityk. 

- Okazuje się, że procedury są takie, że to pilot ma wypatrywać, teraz nie żartuję, czy widzi jakiś dron latający, czy balon, czy inny statek powietrzny i ma to zgłaszać do wieży kontrolnej. To jest bez komentarza. Wyobraźmy sobie inną pogodę, mgłę... . Pilot nie jest od tego, żeby wypatrywać, czy coś leci w kierunku samolotu - podsumował. Jak przekazał Joński, dopytywał przewodniczącego komisji, czy takich przypadków jest więcej. Ten odpowiedział, że bada teraz tylko jeden przypadek - ten warszawski. Dopiero po fakcie okazało się, że drugi wniosek o zbadanie sprawy w Pyrzowicach leżał już na jego biurku, a on tego nie zauważył. 

Joński: Nad nasze niebo wlatuje, co chce i kiedy chce i nikt nad tym nie panuje

Poseł KO pytany o to, czy jego zdaniem polskie niebo jest bezpieczne, odparł: - Słyszymy premiera i ministrów, którzy mówią, że polskie niebo jest bezpieczne, a tymczasem nad nasze niebo wlatuje, co chce i kiedy chce i nikt nad tym nie panuje. 

Jak podkreślał polityk, powinny być procedury, które działają w takich przypadkach, a jeśli je nie ma, to trzeba je jak najszybciej wdrożyć. - Polskie lotniska powinny mieć system antydronowy. Tym bardziej że polskie firmy robią to dobrze - podsumował.

Więcej o: