Sesja w sejmiku województwa dolnośląskiego rozpoczęła się w czwartek o godz. 11:00. Podczas debaty o wotum zaufania, która trwała ponad cztery godziny, radni opozycyjni krytykowali działania zarządu na wielu płaszczyznach - podaje tvn24.pl. Głosowanie nad wotum zaufania dla zarządu województwa (koalicja PiS i Bezpartyjni Samorządowcy) zakończyło się remisem (18 do 18).
"Opozycja połączyła siły i na czwartkowej sesji nie udzieliła zarządowi ani wotum zaufania, ani absolutorium. Nie wcześniej niż za 14 dni odbędzie się kolejne posiedzenie, na którym pod głosowanie poddane zostanie odwołanie zarządu" - wskazuje Radio Wrocław. Marek Łapiński z Koalicji Obywatelskiej skomentował wynik głosowania. - Jestem przekonany, a nawet mam tę wiedzę, że wcześniej odbędzie się sesja nadzwyczajna. Od jutra rozpoczną się intensywne rozmowy o utworzeniu nowej większości na Dolnym Śląsku - mówił w czwartek Łapiński w rozmowie z rozgłośnią. Aby odwołać zarząd województwa dolnośląskiego na kolejnej sesji, opozycja potrzebuje 22 głosów. "Żeby nie sparaliżować pracy sejmiku, koalicja Bezpartyjnych Samorządowców z Prawem i Sprawiedliwością będzie musiała uzgadniać z opozycją każde głosowanie" - czytamy.
W PiS panuje jednak przekonanie, że zarząd nie zostanie odwołany. - Nie mają większości, czyli 22 głosów, 22 radnych, żeby odwołać zarząd, odwołać marszałka Przybylskiego. Więc tak naprawdę zrobili tylko ruch. Przypuszczam, że liczą na to, że sparaliżują prace zarządu - skomentowała posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka w Radiu Wrocław. - Opozycja, która mówi o sobie, że jest opozycją demokratyczną, potwierdziła na Dolnym Śląsku, że jest raczej opozycją destrukcyjną i tyle. Po prostu. My pracujemy dalej - dodała.