Afera w NCBiR. Nowe fakty ws. dotacji na 123 mln zł. W tle śledztwo dotyczące wyłudzeń

Wirtualna Polska przedstawia nowe ustalenia dotyczące olbrzymiej dotacji z NCBiR dla firmy z Białegostoku. Według ustaleń dziennikarza portalu w projekt, który centrum chciało wesprzeć 123 milionami złotych, zaangażowane są o osoby podejrzane o działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
Zobacz wideo 800+ i wyższa kwota wolna od podatku. Koalicja Obywatelska złożyła projekty ustaw do Sejmu

Wirtualna Polska opisuje kulisy dotacji w wysokości 123 mln zł, o którą do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju wnioskowała firma z Białegostoku Chime Networks. O spółce było głośno już w lutym, gdy Dariusz Joński i Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej przedstawili wyniki kontroli poselskiej dotyczącej programu Szybka Ścieżka. Gdy białostockie przedsiębiorstwo ubiegało się o dofinansowanie, NCBiR nadzorował Jacek Żalek z Partii Republikańskiej Adama Bielana. Po wybuchu afery z NCBiR, wypłata środków z programu została wstrzymana. Żalek z kolei stracił stanowisko sekretarza stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej. 

Projekt z dotacją na 123 mln zł. W prace zaangażowane osoby z zarzutami

Jak opisuje Szymon Jadczak z Wirtualnej Polski, 19 stycznia tego roku Jacek Żalek przyjął w siedzibie resortu pełniącego obowiązki dyrektora NCBiR Pawła Kucha oraz jego brata Karola. Portal podaje, że drugi mężczyzna to "na papierze społeczny doradca NCBiR, w rzeczywistości pełnomocnik i kolega Adama Bielana, który polecił Pawła na szefa Centrum". Karol Kuch zrelacjonował w rozmowie z portalem spotkanie z Żalkiem. - Podczas spotkania minister Żalek stwierdził, że projekt pod roboczą nazwą "kabel" ma być natychmiast podpisany, bo to kwestia niepodległości Polski, a na podpisaniu umowy ma być sam ambasador USA w Polsce. Panu Żalkowi bardzo zależało na pozytywnym załatwieniu tej sprawy - mówił. Jego brat miał odmówić podpisania umowy na projekt "kabel". To na niego spółka miała otrzymać 123 mln zł dotacji. Właścicielem Chemi Networks jest, jak czytamy w portalu, Piotr Maziewski, znajomy Żalka z Białegostoku. 

Paweł Kuch ostatecznie stracił stanowisko w NCBiR. Wcześniej jednak zwolnił dyrektorkę działu operacyjnego, której zadaniem miało być nadzorowanie rozpatrywania wniosków. Zwolniona została też przewodnicząca panelu oceniającego projekt "kabel". Kuch złożył też zawiadomienie do prokuratury w sprawie projektu. W zawiadomieniu stwierdził, jak cytuje wp.pl, że "[...] wniosek o dofinansowanie dotyczył kwoty 122 912 200,00 zł, podczas gdy maksymalna kwota dofinansowania przedsiębiorcy w ramach przedmiotowego konkursu ograniczona była kwotą 20 mln Euro".

Śledztwo i areszt

Portal opisuje, że w projekcie ważną rolę odgrywał Tomasz N., prezes firmy Inphotech, której jednym z głównych produktów ma być światłowód siedmiordzeniowy. Zgodnie z danymi w bazie Rejestr.io od 2011 roku Inphotech i jego spółki córki otrzymały 182 mln zł dotacji z krajowych i unijnych środków, m.in. z Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości. W 2021 roku sprawą dotacji z LAWP zajęła się prokuratura. Według śledczych prezes Inphotechu, jak podaje portal, stworzył i kierował zorganizowaną grupę przestępczą "zajmującą się popełnianiem przestępstw polegających na wyłudzaniu środków z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, przeznaczonych na realizację projektów z zakresu budowy urządzeń fotonicznych i światłowodowych". N. trafił do aresztu na dwa tygodnie. Wyszedł po wpłaceniu pół mln poręczenia majątkowego. Śledztwo w sprawie prezesa spółki i jego współpracowników wciąż trwa. Tomasz N. usłyszał 15 zarzutów. Zdaniem śledczych przedsiębiorca miał doprowadzić Lubelską Agencję Wspierania Przedsiębiorczości do niekorzystnego rozporządzenia mieniem o wartości prawie 2 mln złotych.

Zastrzeżenia ekspertów. "Wniosek pod specjalnym nadzorem"

Co więcej, w listopadzie 2022 roku CBA poinformowało, że bada okoliczności pozyskania przez Inphotech wszystkich środków unijnych w latach 2016-2022. Czynności w tej sprawie nadal są prowadzone. Wp.pl zauważa, że eksperci wydali pozytywną rekomendację ws. dotacji dla Chime Networks, choć w tym czasie śledczy i CBA badali dokumentację firm Tomasza N. "Jak ustaliła Wirtualna Polska, główne skrzypce w tym projekcie grają Tomasz N. i jego współpracownicy z Inphotechu, którzy razem z nim usłyszeli zarzuty udziału w grupie wyłudzającej dotacje unijne" - czytamy w artykule. Portal opisuje, jak wyglądały panele eksperckie, na których oceniano wniosek Chime Networks. Z nagrań wynika, że fachowcy mieli całą masę zastrzeżeń. Zwracali uwagę na wysokie koszty, w tym wynagrodzenia. Poprawek do dokumentacji ma być bardzo dużo. Jeden z ekspertów miał stwierdzić, że "to wniosek pod specjalnym nadzorem". Ostatecznie wątpliwości zostały zapisane w uwagach, a wniosek zakwalifikowano do dofinansowania. Oceniający projekt eksperci, jak twierdzi wp.pl, prawdopodobnie nie wiedzieli, że grupa osób zaangażowanych w projekt jest podejrzana w śledztwie w sprawie dotacji z LAWP. Oprócz prezesa Inphotechu Tomasza N. chodzi o cztery inne osoby.

"Zaprowadził ich do Jacka Żalka"

Jadczak w tekście opisuje też, w jaki sposób N. i jego współpracownicy trafili do projektu spółki Chime Networks. Jeden z informatorów portalu, przedsiębiorca, któremu proponowano zainwestowanie w Inphotech, wskazuje na powiązanie z Jackiem Żalkiem. - Ja nie byłem zainteresowany (inwestowaniem - red.), ale poleciłem im, żeby skontaktowali się z Jackiem Sochą, reprezentującym kancelarię SK&S Legal. A ten zaprowadził ich do Jacka Żalka, wtedy już odpowiedzialnego za NCBiR - twierdzi. To dzięki politykowi Partii Republikańskiej - jak czytamy - N. miał poznać Piotra Maziewskiego, którego firma wnioskowała do NCBiR o dotację na projekt "kabel". Portal podaje, że Socha w rozmowie telefonicznej potwierdził, że zna Żalka i Tomasza N., ale stwierdził, że nie zna Maziewskiego. Powiedział ponadto, że nie skontaktował Inphotechu z Żalkiem. 

Tomasz N. natomiast twierdzi - wbrew informacjom z prokuratury - że nie postawiono mu zarzutów, nie doszło do wstrzymania płatności dla jego firm, a kontrole nie wykazały nieprawidłowości. Żalek i Maziewski nie odpowiedzieli na pytania dziennikarza - podała wp.pl.

Więcej o: