Premier Mateusz Morawiecki zaznaczył w poniedziałkowym wywiadzie w Polsat News, że chciałby wspólnego startu w wyborach parlamentarnych z Suwerenną Polską. - Idziemy razem do wyborów jako Zjednoczona Prawica, ważne, żeby być cały czas Zjednoczoną Prawicą, mimo pewnych różnic (...). Trzeba czasami pewnie znosić różnego rodzaju uszczypliwości - mówił szef rządu.
- Jak czyta się ostatnio rozmowy z politykami Solidarnej, Suwerennej Polski, to mam czasami takie wrażenie, że pan jest winny właściwie wszelkiemu złu, które dzieje się w Polsce - zauważył prowadzący Piotr Witwicki. - Oni sobie tak żartują - odparł Morawiecki. - Przyjęli taki sposób na to, bo tam, gdzie się pojawi moje nazwisko, zapewne jest większa klikalność. W ten sposób chcą sobie zapewnić jakieś większe publicity - mówił.
- Natomiast poszczególni członkowie Solidarnej Polski często podchodzą do mnie na korytarzach sejmowych, prowadzimy normalne rozmowy w sprawach ważnych, choćby ostatnio rolniczych, czy biogazowni. Jesteśmy koalicjantami, pomiędzy którymi istnieją różnice, ale dogadujemy się - zapewnił premier i dodał, że "jest w stanie dużo wybaczyć koalicjantom". - Nasze zwycięstwo jest 150 razy ważniejsze niż moje samopoczucie, które zresztą czasami jest nawet lepsze, jak przeczytam parę tych tweetów ze strony Solidarnej Polski. Naprawdę, proszę mi wierzyć, tak do tego podchodzę - dodał.
Szef rządu stwierdził też, że "nie wyszła im ta reforma sądownictwa za bardzo". - Bardzo mocno staram się dopingować ministra sprawiedliwości, aby robił wszystko to, co w jego mocy, żeby jeszcze przed wyborami skrócić czas postępowań przed sądami, aby usprawnić sądy, zmniejszyć koszty funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, bo są jedne z najwyższych w Europie - powiedział Mateusz Morawiecki.- Oddaliśmy to niestety w ręce Solidarnej Polski i wyszło im, jak wyszło, ale może ostatnich parę miesięcy coś jeszcze uda się naprawić. Te resorty, które są w naszych rękach, działają naprawdę bardzo sprawnie, pokazujemy sprawczość, skuteczność. To jest nasze motto: wiarygodność, sprawczość i skuteczność - zaznaczył.
Na słowa Mateusza Morawieckiego zareagował we wtorek we wpisie na Facebooku minister sprawiedliwości, lider Suwerennej Polski Zbigniew Ziobro. Polityk zwrócił się bezpośrednio do szefa rządu. "Pełna zgoda, że reforma sądownictwa nie wyszła w pełni tak, jak wspólnie chcieliśmy. Tyle że - przypomnę - najpierw zablokowały ją weta prezydenta. A potem unijny szantaż, którym od lat tłumaczy Pan brak swojej zgody na dalszą reformę sądownictwa. Apel do mnie o podjęcie zmian w sądownictwie przyjmuję w dobrej wierze. Dlatego przesyłam Panu raz jeszcze pakiet moich reform sądownictwa, gotowych do uchwalenia od przeszło czterech lat - napisał Ziobro.
"Cieszę się, że wreszcie przyjął Pan do wiadomości, że szantaż pieniędzmi z KPO służy do blokowania zmian w sądownictwie. Od początku przed tym Pana przestrzegałem. Podobnie jak przed warunkowością i FitFor55. Uległość wobec Unii to m.in. dalsza degrengolada w sądownictwie, brak obiecanych pieniędzy i ograniczanie polskiej suwerenności. Pokażmy charakter i wreszcie przeprowadźmy gotowe od dawna projekty" - stwierdził szef resortu sprawiedliwości. "W pełni zgadzam się również, że nasze zwycięstwo jest "150 razy ważniejsze niż Pańskie samopoczucie", dodam również - moje. Teraz mamy ostatnią szansę, by to wszystko naprawić. Razem nam się uda. Bo tylko prawdziwie Zjednoczona Prawica przyniesie Polsce zwycięstwo" - dodał.
"P.S. Pakuję do koperty projekty i przesyłam Panu. Jednocześnie proszę, by wycofał się Pan ze zmian w ustawie o Sądzie Najwyższym napisanych we współpracy z Brukselą. Już nie tylko Suwerenna Polska, ale nawet Prezydent RP, uważają, że zmiany te łamią polską Konstytucję. A do tego, zamiast przyśpieszyć, spowolnią postępowania" - podsumował Zbigniew Ziobro.