Premier Mateusz Morawiecki podczas poniedziałkowej konferencji prasowej był pytany o to, czy widzi powody do dymisji wicepremiera, szefa MON Mariusza Błaszczaka. Pytanie miało związek m.in. ze sprawą szczątków rakiety znalezionej pod Bydgoszczą.
- Aby troszeczkę odfetyszyzować ten temat przypomnę pewne zdarzenie, które miało miejsce dwa i pół miesiąca temu, na początku lutego, nad niebem Stanów Zjednoczonych, najpotężniejszego militarnie państwa na świecie. Chińskie balony szpiegowskie najpierw pojawiły się nad Alaską, potem pofrunęły nad Kanadą i pojawiły się znowu nad terytorium USA. I dopiero po paru dniach, na polecenie prezydenta Joe Bidena, te balony zostały zestrzelone. Przypomnę też incydent z dronem, który przeleciał przez terytorium Rumunii, spadł w Chorwacji, bodaj w Zagrzebiu. Przypomnę o rakietach znajdowanych w Mołdawii, rakietach, które przelatują nad terytorium Rumunii - wyliczał szef rządu.
- Opozycja i media sprzyjające opozycji próbują wzbudzić atmosferę strachu. Niestety, mamy wojnę za naszą wschodnią granicą, co chwilę odbywają się tam ataki rakietowe, bombowe, artyleryjskie, rosyjskie przeciwko Ukrainie. Doświadczyliśmy tego w Przewodowie w połowie listopada zeszłego roku, tragicznych skutków tego typu ataków - stwierdził Mateusz Morawiecki. Jak dodał premier, "ma pełne zaufanie zarówno do pana premiera Mariusza Błaszczaka, jaki i do wojskowych". - Niestety, tego typu rzeczy w całej Europie, i to tej również dalej oddalonej od frontu w Ukrainie, zdarzają, mogą się zdarzać. Jesteśmy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami z NATO, odpowiadamy w taki sposób, w jaki należy i można odpowiadać w danych okolicznościach - wskazał polityk. - Nie ma żadnego konfliktu na linii MON-wojsko, jeśli były rozbieżności zdań, to one, jestem przekonany, zostały lub zostaną wkrótce wyjaśnione - dodał później.
Dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek informował w swoim niedzielnym tekście, że "Mateusz Morawiecki sprytnie, w białych rękawiczkach, podjął operację osłabienia, a docelowo utrącenia Mariusza Błaszczaka jako pretendenta do walki o fotele prezydenta, premiera i lidera PiS". "Szef rządu uczynił Błaszczaka twarzą blamażu ws. rosyjskiej rakiety, która rozbiła się pod Bydgoszczą. Także przez to Błaszczak jest w największym kryzysie, odkąd jest szefem MON" - wskazywał Jacek Gądek.
Przypomnijmy: resort obrony narodowej pod koniec kwietnia poinformował, że w miejscowości Zamość w pobliżu Bydgoszczy znaleziono "szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego". Pierwsze informacje o obiekcie strona polska otrzymała od strony ukraińskiej 16 grudnia. Wtedy Centrum Operacji Powietrznych Wojska Polskiego dowiedziało się, że obiekt zbliżający się do Polski może być rakietą. Podwyższono wtedy gotowość bojową i poderwano w powietrze samoloty.
Wicepremier, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przekazał w ubiegłym tygodniu prezydentowi i premierowi raport z kontroli funkcjonowania Systemu Obrony Powietrznej. W raporcie wskazano na zaniedbania Dowódcy Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, który zgodnie z ustawami o obronie ojczyzny i ochronie granicy państwowej odpowiada za ochronę polskiej przestrzeni powietrznej. Z raportu wynika, że Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych zignorował sygnały Centrum Operacji Powietrznych - Dowództwa Komponentu Powietrznego o obecności niezidentyfikowanego obiektu w przestrzeni powietrznej Polski i nie poinformował o sytuacji odpowiednich służb.
Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych generał Tomasz Piotrowski opublikował wcześniej oświadczenie, w którym apeluje o rozsądek i o to "abyśmy w nadchodzących dniach bardzo ważyli emocje". W apelu Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych podkreślił, że obecnie Polska oraz Siły Zbrojne znajdują się w wyjątkowych okolicznościach pod względem bezpieczeństwa. Zaznaczył, że ważne jest to, aby nie dawać się dzielić na grupy. "Abyśmy przeciwnikowi nie dawali pożywki, nie dawali się dzielić na grupy, bo ten przeciwnik już tylko na to czeka" - przekazał generał Tomasz Piotrowski.
Prezydent Andrzej Duda nie planuje dymisji wśród najwyższej kadry dowódczej Wojska Polskiego po odnalezieniu w lesie pod Bydgoszczą szczątków obiektu wojskowego, mogącego być pociskiem manewrującym produkcji rosyjskiej - poinformowało w komunikacie prezydenckie Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. W piśmie podkreślono, że posiadane przez prezydenta informacje nie uzasadniają dymisji, oraz że nie wpłynął do niego w tej sprawie żaden wniosek.