Donald Tusk na początku spotkania z mieszkańcami Sulechowa (województwo lubuskie) zachęcał do wzięcia udziału w marszu w Warszawie, który odbędzie się 4 czerwca. Następnie polityk odniósł się do sprawy fragmentów rosyjskiej rakiety, która upadła w miejscowości Zamość pod Bydgoszczą i konferencji prasowej ministra Mariusza Błaszczak. Jak przyznał, "żyjemy w trudnych czasach, obok jest wojna", jednak do takich sytuacji, jak w Zamościu, nie powinno dochodzić nigdy.
- Minister Błaszczak, wzorcowy przykład politycznego tchórza, postanowił dzisiaj zwalić winę na ludzi w mundurach. Może chroni Dudę, może Kaczyńskiego i zwala winę na wojskowych. Rosyjska rakieta, zagrożenie pierwszego stopnia, a minister obrony narodowej mówi, że on nic nie wiedział. Premier mówi, że dowiedział się o tym prawie cztery miesiące później. Prezydent Duda, zwierzchnik sił zbrojnych, na wszelki wypadek nic nie mówi - komentował Donald Tusk podkreślając, że rząd PiS źle zareagował w sytuacji, która niosła potencjalne zagrożenie dla naszego kraju.
- W interesie każdej Polki i każdego Polaka jest to, żeby tacy ludzie jak pan Błaszczak, nie rządzili w Polsce, bo to się wiąże z bezpośrednim zagrożeniem bezpieczeństwa Ojczyzny, nas i naszych dzieci - mówił dalej lider PO.
Dalej polityk wspomniał o historii ośmioletniego Kamila z Częstochowy, który był ofiarą przemocy w rodzinie. - Jestem ostatnią osobą, która chciałaby w takich sprawach robić politykę. Jak jednak wiecie, nasi rządzący od wielu lat z tragedii, ze śmierci, z katastrof chcą robić narzędzie politycznej walki. My nie chcemy używać tragedii w politycznej walce, ale gdy ostatnio widziałem osiem konferencji prasowych z Ziobrą i Morawieckim, którzy licytowali się: "ja jestem za karą śmierci", "nie, ja jestem bardziej za karą śmierci" - mówił o ostatnich wystąpieniach premiera i ministra sprawiedliwości Donald Tusk. Jak zaznaczył, w przemówieniach tych zabrakło przede wszystkim zrozumienia tego, że to autorzy tych słów - czyli rządzący - mają realny wpływ na to, by do takich sytuacji nie dochodziło.
- W Polsce, w patologicznych rodzinach giną dzieci! Tu nie chodzi o to, żebyście zrobili sobie kolejnych 50 konferencji prasowych. Żebyście mówili, że jesteście za karą śmierci chociaż wiecie, że takiej kary nie da się przywrócić. Czy rząd PiSu, czy Kaczyński zdają sobie sprawę z tego, że mogą tak działać, żeby takich zdarzeń, cierpienia dzieci było jak najmniej? Ale o czym tu mówić, gdy od kilku lat żyjemy w państwie, którego władza promuje przemoc. Gdy minister edukacji czy rzecznik praw dziecka mówi, że można "lać dzieci" - mówił dalej Donald Tusk.
Polityk dodał, że władza organizuje podobne "brutalne cyrki", gdy tragedia już się wydarzy, zamiast działać tak, żeby do tych sytuacji nie dochodziło. - Był taki cytat, że "władza w Polsce promuje bicie dzieci, a jednocześnie chce kary śmierci za bicie dzieci". To jest właśnie umywanie rąk przez władzę. Udawanie, że problem takich patologicznych rodzin ich nie dotyczy. To symbol czasów PiS-owskich w Polsce - powiedział dalej Tusk.
- Wszystko w Polsce od kilku lat jest postawione na głowie. Dzisiaj królami życia są ci, którzy chleją, biją dzieci, biją kobiety i pracą się nie zhańbili od wielu, wielu lat. Wymarzona klientela władzy która ma podobny sposób myślenia: PiS - Patologia i Sitwa - podsumował ten wątek Donald Tusk.