PiS układa listy do Sejmu. Kaczyński wskazał zasady, ale będą wyjątki i niespodzianki

Jacek Gądek
Szef Rządowego Centrum Analiz prof. Norbert Maliszewski z Olsztyna, by zadebiutować w Sejmie. Prof. Ryszard Terlecki z Nowego Sącza, by z Sejmu nie wypaść, bo w Krakowie jest już spalony. Premier Mateusz Morawiecki z Katowic. W Prawie i Sprawiedliwości trwają przymiarki do list wyborczych.

PiS i Suwerenna Polska - nowa partia Zbigniewa Ziobry - toczą boje o to, czy i jak ma wyglądać ich wspólna lista. Porozumienia nie ma. Suwerenna Polska chciałaby od PiS miejsca na wspólnej liście - dla wszystkich swoich parlamentarzystów takie, jak mieli oni w 2019 r. Ale nie tylko. Ziobryści oczekują, że będą mieli swoją kandydaturę w każdym okręgu - ich jest 41. A że prezes PiS się na to nie godzi, to obie formacje przymierzają się - choć to element wzajemnej presji - do wystawienia osobnych list. Nowogrodzka nie chce słyszeć o Annie Marii Siarkowskiej, bo zalazła im za skórę, głosując w kontrze do PiS.

- Wszystko jest w głowie prezesa - mówi ważna osoba z obozu rządzącego o listach PiS.

Inny polityk PiS dodaje: - Prezes kiedyś powiedział, że nikt, kto nie jest posłem, nie będzie wyżej niż poseł, żeby jakiś szczyl nie był "jedynką" czy "dwójką" kosztem wieloletnich posłów. Ale oczywiście będą wyjątki i niespodzianki.

Zobacz wideo Cymański o Witek i Szydło: Ja bym marzył, żeby jedna była premierem, a druga prezydentem

Przymiarki już są. I tak w Krakowie liderką listy PiS ma być posłanka Małgorzata Wassermann, która uzyskuje tam wysokie wyniki. W Katowicach "jedynką" ma być premier Mateusz Morawiecki - startował on w tym okręgu także w poprzednich wyborach. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki ma przewodzić liście PiS w Nowym Sączu - on choć jest jedną z najważniejszych postaci w PiS, to jednak musi się salwować ucieczką ze swojego tradycyjnego okręgu - Krakowa - bo mógłby nawet nie zdobyć tam mandatu i to z pozycji nr 1. Terlecki jest więc przymierzany do absolutnie PiS-owskiego bastionu, gdzie mandat jest w jego zasięgu, a i to są w PiS szyderstwa, że przeskoczą go inni kandydaci i jeśli weźmie mandat, to jeden z ostatnich w okręgu.

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek ma startować z Lublina. Minister zdrowia Adam Niedzielski też chciałby zostać posłem - jest przymierzany do Piły.

Szef Rządowego Centrum Analiz prof. Norbert Maliszewski, bardzo bliski premierowi, chciałby zadebiutować w Sejmie - może startować w Olsztynie. Tam też miejsce chciałaby dostać wiceminister Olga Semeniuk. W Olsztynie zwolniły się dwa wysokie miejsca na liście PiS, bo dwa mandaty stamtąd miało Porozumienie Jarosława Gowina - Michała Wypija i prof. Wojciecha Maksymowicza - a teraz miejsca po nich może na swojej liście obsadzić samo PiS.

We Wrocławiu toczy się rywalizacja, bo osób celujących w nr 1 na liście jest kilka: bliski premierowi minister cyfryzacji Janusz Cieszyński, minister sportu Kamil Bortniczuk czy też posłanka Mirosława Stachowiak-Różecka. Bortniczuk mógłby startować także w Opolu, gdzie PiS może umieścić wiceministra obrony Marcina Ociepę i Pawła Kukiza z Kukiz'15.

Michał Moskal ma startować w okręgu lubelskim, ale może tam nie dostać "jedynki" - akurat z tego okręgu, bo pochodzi z Janowa Lubelskiego i tu ma szansę wywalczyć mandat. Prezesowi PiS zależy na wprowadzeniu go do Sejmu, bo to jego bardzo zaufany współpracownik, dyrektor biura prezydialnego PiS.

W Toruniu jedynką może być Krzysztof Szczucki - od 2020 r. prezes Rządowego Centrum Legislacji, a politycznie zaufany człowiek prezesa PiS i premiera Mateusza Morawieckiego. Jackowi Sasinowi z kolei zależy bardzo na wprowadzeniu do Sejmu Andrzeja Śliwki - wpływowego wiceministra i członka sztabu wyborczego PiS - ma on być "jedynką" bądź "dwójką" w Elblągu. Z kolei sam Sasin ma się najpewniej przenieść na Podlasie. Jak śmieją się w PiS, Sasin pielgrzymuje, bo to byłby kolejny okręg do startu.

Więcej o: