W środę w czasie konferencji prasowej poświęconej tragicznej śmierci Kamila z Częstochowy premier Mateusz Morawiecki zaznaczył, że jako Polska powinniśmy zdecydowanie wzmocnić przepisy Kodeksu karnego. Konkretnie te, które mówią o znęcaniu się nad drugim człowiekiem, a w szczególności znęcaniu się nad dzieckiem. Morawiecki przyznał również, że "osobiście jest zwolennikiem kary śmierci".
Wcześniej na temat kary śmierci wypowiadał się na Twitterze Zbigniew Ziobro. "Za tak bestialską zbrodnię na bezbronnym dziecku powinna zapaść najsurowsza kara. Niestety, w Polsce mamy tylko dożywocie…" - pisał minister sprawiedliwości.
Wypowiedzi polityków wywołały liczne komentarze w sieci.
"Ustalono, że od dłuższego czasu ojczym znęcał się nad Kamilem. Gdzie w takim razie przez cały ten czas była prokuratura, za której działanie od 2016 roku ponosi odpowiedzialność ten sam prokurator generalny, który zamiast wykonywać swoje obowiązki, teraz grzmi o karze śmierci" - pisze prokuratorka Ewa Wrzosek.
"Opowiadanie o przywracaniu kary śmierci w Polsce roku 2023 to czcza gadanina pseudoszeryfów. Nam trzeba mądrego wzmocnienia i uszczelnienia systemu ochrony dzieci, a nie wymachiwania straszakami, które i tak na sadystach i zwyrodnialcach nie zrobią wrażenia" - uważa publicysta Konrad Piasecki.
"Jedynym krajem na naszym kontynencie, który nadal wykonuje egzekucje, jest Białoruś. W Rosji obowiązuje moratorium. Kara śmierci to morderstwo popełnione z największą premedytacją, obciążone ryzykiem ludzkiego błędu. Tego chce PiS - Polski poza Zachodem" - podkreśla Kamila Gasiuk-Pihowicz.
"Kara śmierci, dożywocie, podwyższanie kar. Stała śpiewka władz, po każdym nieszczęściu. I tak 8 lat. Dzisiaj wręcz licytacja między premierem, a min. sprawiedliwości. Znaleźli sobie panaceum (pacaneum) na każdy problem społeczny. Ile można tłumaczyć, że nawet najsurowsza kara… nie ochroni kolejnych ofiar" - dodaje senatorka Barbara Zdrojewska.
"Ginie zakatowane przez opiekuna dziecko. Czy padają zapowiedzi wzmocnienia pracowników socjalnych, szkoleń dla nauczycieli i sądów, wzmocnienia instytucji pieczy zastępczej i ułatwień przy odbieraniu dzieci z patologicznych rodzin? Nie, za to jest bełkot o karze śmierci" - pisze dziennikarz TOK FM Jakub Medek.
"Premier Morawiecki licytuje się z ministrem Ziobro na radykalizm, mówiąc, że jest za karą śmierci. Wszystko, żeby nie przyznać, że państwo zawiodło ws. 8-letniego Kamila. Niech rząd PiS przypomni sobie, jak próbowali zniszczyć pogotowie dla ofiar przemocy!" - zwraca uwagę Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej".
"Taka decyzja (o zaostrzeniu KK - przyp.red.) powinna być poprzedzona szeroką dyskusją, a nie poleceniem. I nie na bazie silnych emocji. To najprostsze rozwiązanie, a mądre państwo powinno skupić się na prewencji. Propozycji eksperckich nie brakuje. Znów wygrywa doraźne działanie" - zaznacza Karolina Hytrek-Prosiecka z Gazety.pl
W środę 10 maja prokuratura zapowiedziała zmianę zarzutów wobec Dawida B. i Magdaleny B. - W toku dotychczas przeprowadzonych czynności w postępowaniu bezsprzecznie ustalono, że 29 marca 2023 r. ojczym dziecka Dawid B. siłą zabrał dziecko pod prysznic, rozebrał i polewał wrzącą wodą, rzucał nim na podłogę oraz uderzał prysznicem, a następnie zabrał do kuchni, gdzie rzucił o rozgrzany piec węglowy - powiedział prok. Krzysztof Sierak. Przez pięć dni nikt nie udzielił chłopcu pomocy. W związku z nowymi ustaleniami śledczych, zarzuty wobec ojczyma zostaną zmienione na dokonanie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a wobec matki rozważane jest uzupełnienie zarzutu o pomocnictwo w zabójstwie.
Prokuratura wcześniej zarzuciła 27-letniemu Dawidowi B., że 29 marca próbował pozbawić życia swojego pasierba, polewając dziecko wrzątkiem i rzucając go na rozgrzany piec węglowy. W ten sposób u Kamila doszło do ciężkich obrażeń ciała - oparzenia głowy, kończyn i klatki piersiowej. Zarzucono mu także znęcanie się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem. Dawid B. miał bić i kopać Kamila po całym ciele, przypalać go papierosami i doprowadzić u małoletniego do licznych złamań kończyn i oparzeń.
35-letnia Magdalen B. na ten moment usłyszała zarzut narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem, poprzez brak reakcji na zachowanie męża i nieudzielenie dziecku pomocy. Podejrzani przyznali do tak stawianych im zarzutów.