Leonid Manakow, który jest w Rosji szefem przedstawicielstwa nieuznawanej Naddniestrzańskiej Republika Mołdawskiej, przekazał w rozmowie z agencją RIA Novosti, że władze tego regionu zwracają się do Rosjan o zwiększenie liczby sił pokojowych na jego terytorium. Stwierdził też, że "jest to uzasadnione ze względu na wzrost zagrożeń bezpieczeństwa w przypadku prowokacji i zagrożenia terrorystycznego".
Mołdawskie Biuro ds. Polityki Reintegracyjnej przekazało w poniedziałek komunikacie dla TV8.md, że o mechanizmach pacyfikacyjnych mogą wypowiadać się sygnatariusze Porozumienia z 21 lipca 1992 r., "a w żadnym wypadku osoby, które nie mają z tym mechanizmem nic wspólnego". "Przede wszystkim należy wyjaśnić kwestię statusu tzw. przedstawicielstwa, w imieniu którego występuje pan Manakow. Kiszyniów czeka na takie wyjaśnienia od ponad 4 lat" - dodano.
Mołdawia jest jednym z państw, dla których ryzyko rosyjskiej agresji jest, według ekspertów, obecnie najbardziej realne. Nie jest ani członkiem Unii Europejskiej, ani NATO, tymczasem graniczy z Naddniestrzem - regionem kontrolowanym przez Rosję, w którym stacjonują rosyjskie wojska, nazywane przez Moskwę "siłami pokojowymi". Mołdawia mierzy się też obecnie z szeregiem problemów wewnętrznych - to najbiedniejszy kraj w Europie, w którym inflacja przekroczyła 25 procent, a co czwarty mieszkaniec żyje poniżej granicy ubóstwa. Mołdawię zamieszkuje też mniejszość rosyjska, która ostatnio brała udział w sterowanych przez Moskwę prorosyjskich protestach.
***
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: