PiS ma cwany sposób na pieniądze z KPO. Zaskoczenie w Pałacu Prezydenckim

Jacek Gądek
W Pałacu Prezydenckim zaskoczenie, bo PiS nie poinformowało zawczasu, że będzie projekt ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. A on jest i zmniejsza liczbę sędziów potrzebnych do wydania wyroku w składzie pełnym, co pozwoliłoby obejść buntowników w TK. Podobnie też Suwerenna Polska - nowa partia Zbigniewa Ziobry - nie znała projektu, choć takiego wistu się spodziewała.

Na wstępie liczby. TK zasiada 15 osób. 6 z nich twardo nie uznaje już Julii Przyłębskiej jako prezeski TK, a 9 (w tym Przyłębska) wciąż tak. Wedle obecnej ustawy o TK do wydania wyroku w składzie pełnym potrzebnych jest 11 orzekających sędziów. Dziś chodzi przede wszystkim o wydanie wyroku ws. ustawy o Sądzie Najwyższym, która to - wedle PiS - ma odblokować 35 mld euro dla Polski na KPO. Przyłębska nie jest w stanie teraz skompletować 11-osobowego składu pełnego. PiS więc zgłosiło ustawę, która definiuje ten skład nie już jako min. 11-, ale 9-osobowy.

Skład pełny liczący 9 sędziów obowiązywał do 2015 r. i nie jest niczym nowym, ale PiS razem z prezydentem Andrzejem Dudą podwyższali liczbę sędziów, argumentując to troską o jakoś wyroków.

Zobacz wideo Cymański: Mam ogromny żal i pretensje do Trybunału, że tak długo zwleka z wnioskiem Prezydenta

Ustawa ta to nawet nie jest jedna strona, ale wagę może mieć ogromną. Projekt PiS wpłynął przed weekendem. Na razie nie ma go w harmonogramie prac Sejmu na specjalnym, jednodniowym posiedzeniu izby 9 maja. Nie ma go też w planie pracy sejmowej komisji sprawiedliwości na 9 maja - ma się ona zająć tylko projektem ustawy o sędziach pokoju. Ale nie jest wykluczone, że PiS dokooptuje ten projekt na to posiedzenie. - Musiałaby tu zapaść decyzja polityczna, by już na tym posiedzeniu forsować ustawę - słyszymy w PiS. Równie dobrze projekt może trafić pod obrady Sejmu na posiedzeniu za dwa tygodnie.

- Migiem to i tak nie pójdzie, bo nawet jeśli Sejm uchwali ustawę szybko, to potem Senat ją przez miesiąc przetrzyma - mówi rozmówca z PiS. Dwa tygodnie poślizgu w Sejmie niewiele więc znaczą.

Jak słyszymy w obozie rządzącym to, aby przeciąć klincz w TK za pomocą nowelizacji ustawy, dojrzewało od paru tygodni. - TK jest sparaliżowany, więc interwencja jest niezbędna - słyszymy.

Jak podkreślają nasi rozmówcy na obronę tego projektu, wcale nie chodzi im o umożliwienie rozpatrzenia wniosku ws. ustawy o SN, ale o szereg spraw, które spadają z wokandy i planu pracy TK przez bunt sędziów. Formalnie tak, ale oczywistą rzeczą jest, że chodzi o umożliwienie TK wydanie orzeczenia mającego odblokować środki na KPO, bo bez tego trudniej będzie PiS-owi walczyć o trzecią kadencję.

W Sejmie do przegłosowania ustawy o TK potrzebne są głosy nie samego PiS, ale także ziobrystów. Tym razem bowiem opozycja może nie pomóc - choćby wstrzymaniem się od głosu.

PiS jednak nie informowało Suwerennej Polski o planie złożenia takiego projektu. Ziobryści na razie nie podjęli ostatecznej decyzji, jak będą głosować nad tą ustawą. To będzie decyzja czysto polityczna, a nie prawna. Nowogrodzka przy tej okazji gra na osłabienie i podziały w SP, bo trwają boje tych dwóch partii o miejsca dla ziobrystów na liście PiS w wyborach.

Po złożeniu przez PiS projektu ustawy o TK także prezydent jest w kłopotliwej sytuacji. Z paru powodów. Widać, że TK - o co głośno apelował prezydent - nie "odkłócił się" i nie zdołał szybko, jak chciał Duda, rozpatrzyć jego wniosku o zbadanie konstytucyjności ustawy o SN. Ponadto to prezydent kilka lat temu podpisywał ustawę o zwiększeniu składu pełnego TK z 9 do nawet 13 sędziów (potem ostało się na 11), a teraz miałby do odkręcać.

Andrzej Duda wysyłając ustawę o SN do TK, liczył bowiem na to, że ten jednak zdoła wydać jakiekolwiek orzeczenie. Okazuje się jednak, że bunt, choć nieco skruszał, to wciąż uniemożliwia zebrania składu pełnego. Obniżenie wymaganej liczby sędziów w takim składzie z 11 do 9 już powinno pozwolić na wydanie wyroku i zmarginalizowanie buntowników. Zatem mimo kłopotliwości, a nawet krytyki ze strony przedstawicieli Pałacu krótka nowelizacja może być dla Dudy pomocna, by wyjść z jeszcze większego kłopotu. Bo jeśli jednak wniosek prezydenta trwale utknie w TK, to Andrzej Duda będzie przedstawiany jako ten, który ukatrupił ustawę i szansę na pieniądze na KPO.

Do biurka prezydenta droga jeszcze jednak daleka. Na razie w Pałacu Prezydenckim jest zaskoczenie tym projektem. Małgorzata Paprocka, prezydencka ministerka, która w Kancelarii Prezydenta zajmuje się legislacją, przyznała wprost w Polsat News, że o ustawie dowiedziała się z internetu - ze strony Sejmu. W innych źródłach w Pałacu Prezydenckim też słyszymy wersję, że Nowogrodzka wcześniej nie konsultowała projektu.

Współpracowniczka prezydenta nie mogła oczywiście prorokować decyzji prezydenta, ale przyznała, że przez wiele lat pełny skład Trybunału rozumiano jako 9 sędziów i dodawała, co jest priorytetem głowy państwa. - Dla pana prezydenta najważniejsze jest to, aby TK wypełniał kluczową rolę w demokratycznym państwie i to, aby te wyroki nie były kwestionowane - mówiła Paprocka. Z drugiej strony inny prezydencki minister, Paweł Szrot (szef gabinetu prezydenta, a z wykształcenia prawnik), mówił w Radiu Plus sceptycznie, że projekt "nie dotyka istoty sprawy, tylko kwestii proceduralnych". Widać po tych wypowiedziach zaskoczenie, dystans, ale nie sygnalizację weta.

PiS nie chce pogrzebać szans na odblokowanie pieniędzy na KPO, bo dałoby tym opozycji doskonały oręż w kampanii wyborczej. Nowogrodzka nie składa więc broni. Szanse na uzyskanie pieniędzy z KPO przed wyborami są mgliste. Sam premier Mateusz Morawiecki mówił o trzecim-czwartym kwartale tego roku. Bez wyroku TK ws. ustawy o SN i tak odległa perspektywa nie będzie możliwa. Na razie TK ma zaplanowaną na 30 maja rozprawę w składzie pełnym w tej właśnie sprawie. - Trzeba patrzeć, czy już ta rozprawa spadła z wokandy, czy jeszcze nie - śmieje się jeden ze znanych polityków PiS.

Więcej o: