Od miesięcy w Trybunale Konstytucyjnym prowadzony jest spór o długość kadencji Julii Przyłębskiej jako prezeski TK. Według Mariusza Muszyńskiego, Wojciecha Sycha, Jakuba Stelina, Andrzeja Zielonackiego, Zbigniewa Jędrzejewskiego oraz Bogdana Święczkowskiego sześcioletnia kadencja Przyłębskiej powinna zakończyć się w grudniu 2022 roku. Sędziowie domagają się więc wyboru kandydatów na jej następców. Z kolei sama prezeska poparta przez premiera oraz niektórych ekspertów uważa, że jej kadencja upływa dopiero w grudniu 2024 roku, czyli w terminie zakończenia kadencji jako sędzi TK. W związku ze sporem sędziowie "buntownicy" odmówili uczestnictwa w naradach.
Według prawa Trybunał Konstytucyjny nie może orzekać w niepełnym składzie. Co istotne już 30 maja pełny skład powinien zająć się kluczową dla PiS sprawą zgodności z konstytucją nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Zdaniem rządu odblokuje to unijne pieniądze pochodzące z Krajowego Planu Odbudowy, które zostały wstrzymane z powodu zamachu PiS na praworządność. Nie dojdzie to jednak do skutku jeżeli wszyscy sędziowie nie pojawią się na rozpoznaniu sprawy.
Jeden z sędziów "buntowników" będący zastępcą Julii Przyłębskiej ujawnił na swoim blogu apele, stanowiące naciski na członków TK, które miały pojawić się w związku ze zbliżającą się decyzją w sprawie nowelizacji. "Jakieś dwa tygodnie temu, do jednego z kolegów sędziów - sygnatariuszy pisma o zwołanie Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK w sprawie wyboru kandydatów na Prezesa TK, dotarł jeden ze zwolenników anciene regime. Kolega przekazał nam ten apel. Był mniej więcej tej treści: w sumie to możecie sobie nie chodzić na sprawy. Ale przyjdźcie na tę jedną. Załatwi się wyrok, dostaniemy KPO, a po wyborach to się tę ustawę uchyli" - napisał Mariusz Muszyński. Podkreślił przy tym, że nadal nikt nie uległ naciskom - "I żeby nie było pytań, od razu informuję, że apelujący dostał po łapach za taką propozycję".
Według relacji wiceprezesa Trybunału Konstytucyjnego takich apeli w przeszłości miało być znacznie więcej. Muszyński przekonywał, że posiada personalia osób, które osobiście miały dokonywać nacisków na sędziów TK. "Dla celów prywatnych (jestem w wieku, gdzie pisze się pamiętniki) nawet zacząłem robić sobie kalendarz osób przybywających do TK z różnymi apelami. Prowadzę go, niestety, tylko od stycznia 2021 r. Resztę muszę odtwarzać..." - stwierdził członek grupy kwestionującej prezesurę Przyłębskiej.
"Oczywiście treści samych apeli nie znam. Nie do mnie apelowano. Spisane mam tylko kto apelował, kiedy (data, nawet godzina) i do kogo. Zdaje też sobie sprawę z tego, że kalendarz może być niedokładny, ale na przeprosiny zawsze mogę spróbować podać menu, jakie było konsumowane podczas tych apeli. I nie mogę się oprzeć wrażeniu, że jakby jeszcze złożyć niektóre daty tych apeli z różnymi ważnymi wydarzeniami, to wnioski mogłyby być zaiste spiskowe… i oczywiście całkowicie nieprawdziwe" - podkreślił na blogu Muszyński.