Kaczyński chce "chronić dzieci". "Wizja Lex Czarnek 3.0", "To czarna wołga w edukacji" [KOMENTARZE]

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział ustawę "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców", która ma bronić przed rzekomą "seksualizacją" dzieci. Temat, który wraca przed każdymi wyborami jak bumerang, to według polityków opozycji wygodny dla Kaczyńskiego motyw zastępczy. Fundacje zajmujące się edukacją z kolei obawiają się, że wizja prezesa PiS w praktyce oznacza projekt "Lex Czarnek 3.0".

Jarosław Kaczyński i Elżbieta Witek ogłosili w czwartek 4 maja inicjatywę "Chrońmy dzieci, wspierajmy rodziców". W siedzibie Prawa i Sprawiedliwości chwalono obywatelski projekt ustawy, która według jej autorów ma "zapobiegać seksualizacji najmłodszych". Prezes PiS tłumaczył, że chodzi o to, by dzieci "nie były poddawane praktykom, które są dla nich szkodliwe" i które według niego rzekomo prowadzą do "zmian psychicznych". - Chodzi o seksualizację dzieci. Nawet tych małych, w wieku przedszkolnym. Tego rodzaju praktyki mają miejsce - stwierdził prezes PiS, nie przywołując żadnych przykładów, potwierdzających jego twierdzenia. - Dziewczynki miały się przebrać za chłopców, a chłopcy za dziewczynki - wyjaśniła, chociaż nadal mało konkretnie, marszałkini Sejmu Elżbieta Witek. 

Zobacz wideo Kaczyński przedstawił nowy projekt ustawy: Muszą istnieć ograniczenia

Na początku warto zaznaczyć, że "seksualizacja" to według twierdzeń polityków związanych z PiS, rzekoma demoralizacja dzieci czy nawet "promocja homoseksualizmu". Wątek ten pojawił się już przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, ale był też podnoszony przy próbie obrony "lex Czarnek". "Seksualizacja" wykorzystywana jest także do atakowania edukacji seksualnej, która na dobrą sprawę nie istnieje w Polskich szkołach. Wbrew temu, co twierdzi PiS, "profesjonalna i prowadzona w szkole edukacja seksualna nie skutkuje wcześniejszym rozpoczęciem współżycia seksualnego przez młode osoby. Wręcz przeciwnie - przekazywane w czasie takich zajęć informacje skłaniają do odpowiedzialnych, przemyślanych i bezpiecznych decyzji i zachowań seksualnych" - pisał już w styczniu 2022 roku Rzecznik Praw Obywatelskich, powołując się na wyniki badań naukowych. 

Jarosław Kaczyński o "seksualizacji dzieci". "Starsi mężczyźni powinni zająć się innymi sprawami"

Dlaczego więc Jarosław Kaczyński po raz kolejny straszy rzekomą "seksualizacją" dzieci - czyli tematem, który był już wielokrotnie odkłamywany przez specjalistów - psychologów czy nauczycieli? Grzegorz Schetyna z Platformy Obywatelskiej w rozmowie z Polsatem News uważa, że jest to próba wrzucenia tematu, który PiS będzie mógł wykorzystać w kampanii wyborczej. 

- To próba wprowadzenia do języka polityki czy sytuacji przed kampanią wyborczą tematu, który według Kaczyńskiego wydaje się być dla PiS-u wygodny i wdzięczny - powiedział polityk. Jak jednak zaznaczył, jego zdaniem temat ten nie będzie już tak "nośny" jak w ubiegłych latach. Powodem może być to, że wyborców będą interesowały ważniejsze kwestie - inflacja, wysokie ceny gazu i prądu, brak mieszkań, dopłaty dla rolników.

Konferencja Jarosława Kaczyńskiego i Elżbiety Witek PiS szykuje Elżbietę Witek do wyborów prezydenckich? Kaczyński zachwalał

Do zapowiedzi ustawy odniósł się także prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. Jak zauważył w rozmowie z WP, szkoła i przedszkola realizują podstawę programową, która jest dokumentem urzędowym. - Jeśli ktokolwiek doszukuje się tam czegoś nienaturalnego, należy skierować się ku autorom tej podstawy - powiedział i dodał, że dzieci w przedszkolach bywają przebierane za różne postaci, jednak nie wydaje mu się, by takie przedstawienia "złamały komuś życie lub karierę". 

- Marszałek Witek powinna zająć się wsparciem nauczycieli, a nie próbą ustawiania ich do kąta. Starsi mężczyźni też powinni zająć się innymi sprawami, a nie wypowiadaniem się na każdy temat - podsumował Sławomir Broniarz.

"Ktoś powinien politykom PiS powiedzieć, że ludzie są istotami, które mają płeć"

Pedagog z fundacji Przestrzeń dla edukacji zaznaczyła, że kolejny raz w trakcie rządów PiS pojawia się hasło "seksualizacji dzieci". - To czarna wołga w edukacji. Ktoś powinien politykom PiS powiedzieć, że ludzie są istotami, które mają płeć, narządy płciowe. Ludzie są istotami seksualnymi (...) To te same hasła, które słyszeliśmy przy pierwszym i drugim Lex Czarnek. Nad naszymi głowami wisi wizja Lex Czarnek 3.0 - powiedziała WP dr Iga Kazimierczyk.

Jak dodała, zamiast "zapłakanej kuzynki" PiS wyciąga teraz "zapłakaną matkę". - Podczas oświadczenia mówiono o strasznych rzeczach (...). Nikt nie jest jednak w stanie wskazać konkretów, o których mówią rodzice. To jest po prostu granie dziećmi w bieżącej polityce, instrumentalne działanie - zaznaczyła dr Kazimierczyk. 

Przemysław Czarnek - zdjęcie archiwalne Czarnek zachwycony walką prezesa z "ideologami lewicowymi". Tusk: Mdłości

Twierdzenia Jarosława Kaczyńskiego są sprzeczne z wiedzą o edukacji seksualnej

Chociaż pisaliśmy to już w artykule z listopada 2022 roku, to warto porównać to, co mówi Jarosław Kaczyński z wiedzą ekspertów. 

Edukacja seksualna NIE przyspiesza inicjacji seksualnej, a nawet ją opóźnia, ponieważ uczniowie otrzymują narzędzie, które pomagają im uchronić się przed wymuszoną inicjacją. "Pierwszą konsekwencją tabu seksualnego w procesie edukacji jest czerpanie przez młodzież wiedzy na temat seksualności z nieodpowiednich źródeł. Najczęstszym z nich jest pornografia oraz rówieśnicy (Izdebski, 2012, za: Wejbert-Wąsiewicz, 2015)" - czytamy w artykule "Edukacja seksualna w Polsce w kontekście promocji zdrowia seksualnego vs tabu seksualne" magazynu "Psychoseksuologia" (numer 4, 2018 rok).

Edukacja seksualna NIE prowadzi do demoralizacji dzieci - przedstawiane na zajęciach sposoby antykoncepcji pozwalają uniknąć niechcianych ciąż, jednak nie wpływają na przyspieszenie inicjacji seksualnej. Jak zauważa Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich, wiedza przekazywana podczas zajęć z edukacji seksualnej prowadzi do:

  • spadku zachorowań na infekcje przenoszone drogą płciową wśród osób w wieku 15-24 lat,
  • spadku zakażeń wirusem HIV wśród osób w grupie wiekowej 15-24 lata,
  • zmniejszenia skali homofobii i motywowanej nią przemocy,
  • spadku liczby przestępstw na tle seksualnym.

"Wbrew dominującej opinii przedmiotem takich zajęć nie są bowiem tylko kwestie fizyczno-biologiczne. Prowadzone właściwie, według przemyślanego i dopasowanego do grupy wiekowej programu, lekcje edukacji seksualnej pomagają rozwijać u młodych osób szacunek do innych i samych siebie, budować poczucie własnej wartości, a w konsekwencji, także kształtować zdrowe, silne i wartościowe relacje i związki" - czytamy w oświadczeniu RPO.

Edukacja seksualna NIE "uczy czterolatków masturbacji". Jak zauważa RPO, jest to jeden z mitów przedstawianych przez przeciwników edukacji seksualnej, który wynika z niezrozumienia standardów podanych przez Biuro Regionalne WHO dla Europy, gdzie pojawiły się też programy dla dzieci w wieku 0-4 lat czy 4-6 lat. W tych etapach dzieci zaczynają coraz bardziej interesować się swoim ciałem, dlatego eksperci przygotowali przykładowe programy zajęć dla dzieci - nie są one jednak przymusowe ani nie zmuszają do realizacji wszystkich proponowanych podpunktów. W programie, poza pierwszymi informacjami o tym, "skąd się biorą dzieci" i jak działa ich ciało, maluchy uczą się np. wyrażania i nazywania swoich emocji.

Edukacja seksualna NIE seksualizuje dzieci, a wręcz się jej sprzeciwia. Seksualizacja jest bowiem postrzeganiem i wartościowaniem ludzi - a nawet samego siebie - w sposób, który ogranicza się tylko do atrakcyjności fizycznej. Seksualizacją są np. komentarze dorosłych na temat rozwijania się ciała młodych osób, komentarze dotyczące wagi, która rzekomo jest wyznacznikiem atrakcyjności - zwłaszcza wśród dziewczynek. Seksualizacja często spotykana jest w reklamach czy mediach, gdzie np. kobiety są przedstawiane w ściśle określony sposób - jako atrakcyjne, szczupłe, chętne do założenia rodziny. Jak pokazały to badania Amy Slater i Marika Tiggemann, już 12-latki bardziej skupiają się na wyglądzie, niż na możliwościach swojego ciała np. w zakresie sportu czy nauce. Uniwersytet SWPS przytacza też badanie, w którym nastolatki pisały test ubrane w sweter lub strój kąpielowy. Dziewczynki w kostiumach osiągnęły gorsze wyniki niż te ubrane w sweter. Wśród chłopców nie zanotowano żadnych różnic. "Z eksperymentu wynika, że myślenie o ciele: zastanawianie się, czy wygląda dobrze i stosownie, porównywanie go do zseksualizowanych ideałów kulturowych, w dużym stopniu ograniczyło możliwości umysłowe dziewcząt" - podaje SWPS.

Więcej o: