W październiku trójka nauczycieli z II Liceum Ogólnokształcącego w Lublinie udzieliła wywiadu dziennikarce TOK FM Annie Gmiterek-Zabłockiej. Pedagodzy komentowali opinię prawną Fundacji Życie i Rodzina, z której wynikało m.in., że nauczyciele nie powinni zwracać się do transpłciowych uczniów innymi imionami niż tymi, które znajdują się w oficjalnych dokumentach. - Jak można napisać coś tak absurdalnego i oczekiwać od nauczycieli, że będą się zachowywali podle? - komentowała jedna z nauczycielek, Ewa Leonowicz.
Po kilku dniach, w listopadzie, przed szkołą pojawiło się kilku aktywistów związanych z fundacją. Mieli ze sobą m.in. transparent z napisem "Pedagodzy z II LO w Lublinie popierają genderowanie dzieci". Próbowali też przekonywać, że istnieje związek pomiędzy homoseksualnością a pedofilią. Manifestacja spotkała się z ostrą reakcją nie tylko uczniów, ale również nauczycieli. - Mówicie dużo o religii. Ja jestem katoliczką i chodzę do kościoła. Ale to, co robicie, jest podłe. Bóg jest miłością. To jest najważniejsze. A nie to, kto jaką ma orientację. Stojąc tu z tymi banerami, krzywdzicie uczniów - zareagowała szkolna psycholożka Beata Lewicka.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", aktywiści wrócili w grudniu, potem styczniu, lutym, marcu i kwietniu. Na tej ostatniej manifestacji pojawiła się również Kaja Godek. W ręku trzymała ulotki "Chcesz być LGBT? Decyduj świadomie, poznaj prawdę". Zapytana o to, czy akcje przed placówką są związane z nadchodzącymi jesiennymi wyborami parlamentarnymi, Godek odparła: "Akcje robimy od 10 lat. Czy są wybory, czy nie. I tyle".
Według szkolnej psycholożki uczniowie źle znoszą comiesięczne demonstracje. - Mówią, że są tym bardzo rozdrażnieni, zdenerwowani. Jedna z uczennic kiedyś przyszła do szkoły dwie godziny później, bo nie chciała przechodzić obok pikiety. One wywołują u uczniów wielkie emocje, z którymi nie do końca wiedzą, co mają zrobić - mówiła Beata Lewicka.