W połowie kwietnia Sejm uchwalił ustawę o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne w latach 2007-2022. Za było 233 posłów, przeciw- 208, a 9 wstrzymało się od głosu. Ustawę poparli posłowie PiS, Kukiz'15 i Polskich Spraw. Przeciw była PO, Lewica, PSL i Polska 2050. Natomiast posłowie Konfederacji wstrzymali się od głosu.
- To jest pomysł rodem z cywilizacji wschodniej, z takich cywilizacji jak rosyjska czy białoruska. W moim przekonaniu [ta komisja] zagnieżdżałaby nas w standardach rosyjskich i białoruskich - powiedziała w Porannej Rozmowie Gazeta.pl Joanna Mucha.
Jak mówiła w Gazeta.pl Mucha, z zapisów projektu ustawy wynika, iż "osoba, która nie popełniła przestępstwa, może zostać skazana". - Skazana na to, żeby wyeliminować tę osobę z życia publicznego na wiele lat - podkreślała.
Posłanka odnosiła się do uprawnień, zgodnie z którymi komisja miałaby możliwość cofnięcia poświadczenia bezpieczeństwa lub zakazania prowadzenia działalności związanej z gospodarowaniem publicznymi pieniędzmi. - De facto to oznacza wycofanie polityka z działalności publicznej. Ta komisja tak naprawdę będzie pracowała według własnego widzimisię. Mam przypuszczenie, że komisja ma już napisany raport, wszyscy wiedzą, co ma się w nim znaleźć - mówiła polityczka Polski 2050. Podkreśliła, że jej ugrupowanie "nie przyłoży ręki do tego, żeby ta komisja mogła funkcjonować".
Polityczka była pytana w Porannej Rozmowie Gazeta.pl także o współpracę Polski 2050 z Polskim Stronnictwem Ludowym. Dwa tygodnie temu posłanka Paulina Hennig-Kłoska mówiła w naszym programie, że prace nad umową koalicyjną trwają. - Te prace idą w dobrym tempie, do wyborów jest jeszcze trochę czasu, a wyborcy oczekują od nas takich działań, które umożliwią wygranie z Prawem i Sprawiedliwością. W mojej ocenie powinna zapaść decyzja przed majówką - zastrzegła wówczas gościni Porannej Rozmowy Gazeta.pl. O terminy została zapytana też Mucha.
- Nie uczestniczę w tych negocjacjach, ale wiem, że one są w zdecydowanej większości zamknięte. Zależy nam na tym, abyśmy mogli opublikować tę umowę. To sytuacja trochę nietypowa na polskiej scenie politycznej, ale właśnie z tego powodu się cieszymy. Gdyby tak się zdarzyło, że jakieś ostatnie elementy przedłużą te negocjacje poza majówkę, to ja mogę powiedzieć jedną rzecz: my nie mamy się do czego spieszyć - mówiła. Mucha podkreślała, że doniesienia o tym jakoby Polska 2050 żądała wszystkich pierwszych miejsc na listach wyborczych, jest "fejkiem". - To jest sojusz, którego celem jest to, żeby głosy PSL się ewentualnie nie zmarnowały. Mówimy wprost, że po wyborach będziemy chcieli stworzyć odrębne kluby, to nie będzie jeden organizm - mówiła.
Posłanka powiedziała, że prawdopodobieństwo powstania jednej listy opozycji jest "niezwykle małe". - Jedna lista powoduje, że tracimy ok. 10 procent wyborców opozycyjnych i moim zdaniem to są wyborcy, którzy zdecydują o tym, czy opozycja wygra z PiS, czy przegra - mówiła.
Mucha została zapytana, czy 4 czerwca weźmie udział w marszu, do którego wzywał niedawno Donald Tusk. Jak powiedziała, będzie wtedy prowadziła zajęcia ze studentami.
- Gdybym nie miała studentów, poszłabym na ten marsz. Wielu naszych działaczy pójdzie na marsz, ale będzie też ogromna grupa naszych aktywistów, którzy będą organizowali inne uroczystości 4 czerwca w różnych miejscach - mówiła. - Będą tam nasi ludzie, bo chcą pójść, natomiast trudno mi się wypowiadać czy my, jako reprezentacja partii, pojawimy się tam, bo nie zostaliśmy zaproszeni - wyjaśniała.
Porannej Rozmowy i Zielonego Poranka możecie słuchać też w wersji audio w dużych serwisach streamingowych, np. tu: