Szef chińskiego MON generał Li Shangfu miał rozmawiać ze zwierzchnikiem rosyjskich sił zbrojnych Siergiejem Szojgu m.in. o zacieśnianiu współpracy w zakresie wymiany technologii wojskowych. Rosja i Chiny ogłosiły też zwiększenie współpracy akademii wojskowych oraz sztabów obrony obu państw. Była to pierwsza zagraniczna podróż szefa chińskiego MON od objęcia przez niego tej funkcji w marcu. W ubiegłym miesiącu podczas oficjalnej wizyty prezydenta Chin w Rosji przywódcy obu państw ogłosili też zamiar organizacji wspólnych regularnych manewrów wojskowych.
Zachód z zaniepokojeniem przygląda się rozwojowi współpracy militarnej Moskwy i Pekinu, w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę. We wtorek szefowie dyplomacji grupy G7 przestrzegli chińskie władze przed udzielaniem jakiejkolwiek pomocy militarnej Rosji, co spotkało się z ostrą krytyką rządu w Pekinie.
21 marca przewodniczący Chińskiej Republiki Ludowej Xi Jinping i prezydent Rosji Władimir Putin podpisali deklarację w sprawie rozwoju współpracy między Rosją a Chinami. Mówi ona m.in. o "wkroczeniu w nową erę" w kwestiach gospodarczych.
- W interesie Władimira Putina leży obecnie to, by Chiny zaangażowały się w pośrednictwo w rozmowach z Ukrainą. Zakończą się najpewniej niepowodzeniem, Ukraina nie jest skłonna do ustępstw. Poza tym Chińczycy są wyraźnie stronniczy, nie traktują obu stron w sposób równoprawny - komentował w rozmowie z Gazeta.pl politolog, sowietolog, były ambasador RP w Rosji dr hab. Włodzimierz Marciniak.
- Być może Chiny tak ugrzęzną w poparciu dla Rosji, że będą zmuszone do udzielania poparcia militarnego, dostaw broni. Putin próbuje chyba zastawić tego typu pułapkę. Wygląda na to, że nie planuje zwycięstwa w Ukrainie, a chce po prostu długo ciągnąć tę wojnę - podkreślał nasz rozmówca.