"Tusk faktycznie zapieprza". Ale w Platformie i tak powiało smutą

Jacek Gądek
Smutę w Platformie Obywatelskiej, która wynika z lichych sondaży, przerywa wciągnięcie Rafała Trzaskowskiego do kampanii i zapowiedź Donalda Tuska, że 4 czerwca ulicami Warszawy przejdzie wielki marsz.

Mówi polityk formacji Donalda Tuska: - Trzaskowski wychodzi z założenia, że jak przegramy wybory, to będziemy w du***. A Donald, że jeszcze jest sporo czasu do wyborów.

Z miesiąc temu prezydent Warszawy mówił szefowi PO, że może się zaangażować w kampanię Platformy i pojeździć ze spotkaniami po Polsce. - Rafał powiedział: jak będziesz mnie potrzebował w kampanii, to jestem do dyspozycji - opisuje inny rozmówca.

Zobacz wideo Cezary Tomczyk: Nie ma planów, żeby wyznaczyć Rafała Trzaskowskiego na kandydata na premiera

Niby była chęć z obu stron, aby zaangażować prezydenta stolicy, ale kolejne dni mijały, aż Tusk zdecydował się wspólnie z nim coś zrobić. W Białej Podlaskiej Tusk podkreślił, że "kilka dni temu" Rafał zaproponował mu wejście w kampanię, więc oto są razem na scenie. Poprzednio obok siebie wystąpili na regionalnym Campusie w Sosnowcu pod koniec marca.

- Rafał chciał się zaangażować w kampanię, ale Tusk się do tego nie spieszył - słyszymy od posła PO.

- Donald ma opory, bo czyta sondaże - słyszymy w tej formacji. W sondażach zaufania bryluje Trzaskowski i jest częściej wskazywany w nadaniach jako trafniejszy kandydat na premiera, choć logika polityczna każe w szefie partii upatrywać potencjalnego premiera. Trzaskowski to i atut, i rywal, a między nimi wielkiego zaufania wcale nie ma. W PO i w innych partiach opozycyjnych spekuluje się o tym, że to jednak Trzaskowski może w decydującym momencie zostanie namaszczony na kandydata na premiera. Szef PO przecinał te szepty, podobnie też robią ludzie z wierchuszki PO. Donald na premiera, Rafał na prezydenta - to obowiązująca wersja.

Nasi rozmówcy wskazują, że gdy już do doszło do wspólnego występu w kampanii PO, to wybrane miejsce i czas nie są przypadkowe: bo na spotkaniu Tusk ogłosił, że szefową sztabu PO będzie Wioletta Paprocka-Ślusarska (prawa ręka Trzaskowskiego w Ratuszu); zrobił to w Białej Podlaskiej, a to ze wschodniej Polski pochodzi Paprocka. Notabene szefowa sztabu ma w obozie PO niezłe opinie jako sprawna organizatorka, bez ambicji budowania własnej pozycji.

Jarosław Kaczyński i Mateusz Morawiecki PiS dziękuje Platformie za kozę. Kozy już nie ma

Na spotkaniu w Białej Podlaskiej było parę złośliwości. Drobnych, które nasi rozmówcy z PO bagatelizują. Tusk stwierdził, witając prezydenta Warszawy, że "możliwa jest nowa solidarność". Niby nic, ale przecież Nowa Solidarność to był jeden z flagowych pomysłów Trzaskowskiego. Miał to być związek zawodowy dla osób samozatrudnionych, ale skończył się niczym - złośliwi dziennikarze czasami to wypominają prezydentowi stolicy.

Ponadto szef PO stwierdził: "Nie damy odpocząć panu prezydentowi. Ja już o odpoczynku dawno zapomniałem". I to też przytyk, bo Trzaskowski ma w Platformie opinię polityka, który lubi błyszczeć, ale nie tyrać. A na swoje wejście Trzaskowski musiał nieco poczekać. To drobne uszczypliwości, ale kto ma je dostrzec, ten dostrzeże, a jednocześnie wskazanie hierarchii.

Uszczypliwości? Rozmówca z PO: - I tak się pilnowali.

PO z ogłoszeniem startu kampanii zwlekała. - Tusk wychodzi z założenia, że jest jeszcze czas, a kwestia konfiguracji list wcale nie jest zamknięta - słyszymy w otoczeniu szefa PO. Może bowiem jeszcze liderzy PSL i Polski 2050 się pożrą, ich słupki stopnieją i przyjdą na kolanach z pielgrzymką na Wiejską, by prosić o wstęp na listy PO. W PSL i u Hołowni założenie jest jednak takie: mimo spięć w negocjacjach dogadać się przed majówką.

Platforma ostatnimi tygodniami złapała zadyszkę. Na wiosnę sondaże KO są liche. Spadają, choć miały przebijać 30 proc. Rozmówca z PO: - Jest korekta kwietniowa. Było już 30 proc. W maju chcemy do tego wrócić. Inny: - Jest zjazd, ale niewielki.

Pachnie małą smutą w Platformie. Stąd pomysł na marsz 4 czerwca w Warszawie - w rocznicę częściowo wolnych wyborów po Okrągłym Stole. Szef PO wzywał "wszystkich na marsz w samo południe 4 czerwca w Warszawie. Przeciw drożyźnie, złodziejstwu i kłamstwu, za wolnymi wyborami i demokratyczną, europejską Polską". Bez wciągnięcia prezydenta Warszawy i wiceszefa PO w kampanię głupio by było ogłaszać wielki marsz w Warszawie.

Pomysł na marsz jest wypróbowany - Tusk nie raz sięgał po takie narzędzie. I jest tu  kilka celów. Takie wydarzenie ma mobilizować członków partii, ma też pokazać, kto dominuje na opozycji. - Trzeba pokazać siłę - słyszymy w otoczeniu szefa PO. To bowiem paradoksalna sytuacja, że na pół roku przed wyborami to obóz rządzący wyprowadza na ulice - ku czci papieża Jana Pawła II - swoich zwolenników, a nie czyni tego opozycja.

- Musimy jakoś się podnieść z tej smuty. 4 czerwca i marsz to dobra okazja - mówi znany poseł PO. Zwłaszcza że w czerwcu będzie już piknikowa pogoda, w sklepach cały czas bardzo drogo, a rocznica historyczna i jeszcze święto Warszawy. A na spotkaniach z wyborcami już teraz jest o czym mówić.

Ciężar kampanii bierze na siebie sam Tusk. Parlamentarzyści zagnani przez niego do setek spotkań organizują swoje, ale to lider Platformy jest lokomotywą, a reszta polityków PO to podczepione wagony. - W terenie jest zapieprz. Sam Tusk faktycznie też zapieprza - słyszymy w jego formacji.

Jeśli Tusk będzie chciał bardzo naprawdę mocnego zaangażowania Trzaskowskiego w kampanię parlamentarną, to otoczenie już dla niego komfortowe stworzył. Wszak szefową sztabu jest szefowa gabinetu prezydenta Warszawy. Jak obecność prezydenta Warszawy ma wyglądać? To nie jest, póki co postanowione. To się dopiero klaruje. Rozmówca z PO: - Spotkanie w Białej Podlaskiej pokazało, że Rafał będzie bardzo zaangażowany w kampanię. A jaka będzie formuła, to na bieżąco będziemy decydować. Inny: - Nie wykluczamy tego, że będą kolejne takie wspólne wystąpienia, ale nie ma decyzji.

Dla Tuska Trzaskowski jest narzędziem, z którego chciałby korzystać. A Trzaskowski obecny w kampanii chce być, ale kandydować już nie - woli być prezydentem stolicy, walczyć o reelekcję wiosną 2024 r. i dojechać w Ratuszu aż do wyborów prezydenckich w 2025 r. Nie ma on zresztą temperamentu, by być premierem, co jednakże nie wyklucza na amen perspektywy namaszczenia go na to stanowisko - wcześniej Trzaskowski nie był przecież entuzjastą własnego startu na prezydenta stolicy.

Wokół Tuska jest sztab doradców. Z Bartłomiejem Sienkiewiczem i Igorem Ostachowiczem na czele. Ten drugi trzyma się w cieniu, a - jak słyszymy - oprócz zaangażowania w politykę pisze też kolejną książkę, powieść. - Igor jest tu bardzo ważną postacią. Donald ma do niego wielkie zaufanie - opowiada jeden z naszych rozmówców.

Sztab PO dopiero się buduje. Jego szefowa Wioletta Paprocka-Ślusarska miała dostać sporą autonomię przy jego kompletowaniu, ale jak to PO Tuska, autonomia się kończy, gdy wychodzi poza oczekiwania szefa.

Więcej o: