Podkomisja smoleńska złożyła zawiadomienie do prokuratury. Treść bez większego zaskoczenia

Podkomisja smoleńska złożyła do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego i usunięcia poprzez zabójstwo organu konstytucyjnego RP oraz morderstwa 95 innych osób - przekazała w poniedziałek po południu Polska Agencja Prasowa. Tymczasem eksperci od lat wskazują, że katastrofa smoleńska nie była wynikiem zamachu i nie ma dowodów na to, by tragedia z 10 kwietnia 2010 r. była efektem czyjegoś celowego działania.
Zobacz wideo Scheuring-Wielgus: Antoni Macierewicz jest kłamcą smoleńskim (wypowiedź z września 2022 r.)

Wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości, szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz o planach złożenia zawiadomienia do prokuratury mówił w poniedziałek rano w radiowej Jedynce. Przekonywał, że duża część materiałów, które otrzyma prokuratura, nie jest znana opinii publicznej. - Blisko 800 stron bardzo precyzyjnej analizy pokazującej jak bardzo służby rosyjskie interweniowały w sprawy polskie, w jak dużym stopniu uzależniały od siebie zarówno media, jak i poszczególnych polityków. Blisko 800 stron takiej analizy. Ona nie jest znana - mówił Macierewicz. Jak dodał, zawiadomienie liczy, wraz z siedemnastoma załącznikami, ponad 1 500 stron. Ostatecznie w poniedziałek po południu Polska Agencja Potwierdziła, że zostało ono złożone.

Katastrofa smoleńska. Przyczyny tragedii

Polska komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera wyjaśniająca przyczyny katastrofy została powołana 15 kwietnia 2010 r. przez MON. Badała okoliczności tragedii równolegle do rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). W jej skład wchodziło 34 ekspertów z różnych dziedzin, m.in. piloci cywilni i wojskowi, a także prawnicy specjalizujący się w prawie lotniczym i meteorolodzy. 29 lipca 2011 roku komisja wydała raport, w którym opisano okoliczności tragedii i jej przyczyny. Bezpośrednią przyczyną katastrofy 10 kwietnia 2010 roku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg - przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem - było spóźnione. Według ekspertów z komisji Millera właśnie złamanie procedur bezpieczeństwa przez pilotów tupolewa doprowadziło do zderzenia z feralną brzozą, którego skutkiem było oderwanie fragmentu lewego skrzydła wraz z lotką, a w konsekwencji do utraty sterowności samolotu, przechyłu i zderzenia z ziemią.

Więcej o: