Jak wynika z ustaleń dziennikarzy śledczych Radia ZET i radiozet.pl, Prokuratura Okręgowa w Legnicy wydała 7 kwietnia decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez personel Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy.
"Prokuratura nie uznała córki zmarłej pacjentki za osobę pokrzywdzoną w tej sprawie, odbierając jej w ten sposób możliwość odwołania się do sądu od decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa" - pisze na Twitterze Mariusz Gierszewski.
Informacje potwierdziła adwokat córki zmarłej pacjentki Kinga Siadlak. - Otrzymaliśmy zawiadomienie o odmowie wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez lekarzy szpitala w Legnicy, polegającego na podjęciu niezasadnej decyzji o długotrwałym pobycie na oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii pacjenta S.W. pomimo braku wskazań medycznych i wbrew wytycznym Polskiego Towarzystwa Anestezjologii i Intensywnej Terapii, czym działano na szkodę interesu publicznego - mówiła w Radiu ZET Siadlak. Jak dodała, zamierza podjąć w sprawie dalsze kroki prawne.
"Znamienne. Decyzja prok. dzień po naszej publikacji. Mega pośpiech. Kluczowa a może perfidna jest postawa śledczej. Nie zgodziła się na przesunięcie terminu przesłuchania córki zmarłej nieprzyjętej na Oiom. Istotne, że dzień wcześniej mieliśmy spotkanie z Witek off-the-record" - pisze na Twitterze Radosław Gruca.
"Jeśli prokuratura mnie wezwie na świadka, myślę że relacja z naszego spotkania z panią marszałek mogłaby wywołać wiele konsekwencji. Czy mam się zasłaniać tajemnicą? Próba dyskredytowania naszej pracy, dodaje tylko motywacji. Nie wycofujemy się z żadnego słowa" - dodaje.
W czwartek 6 kwietnia Radio ZET opisało okoliczności leczenia Stanisława Witka, męża marszałkini Sejmu Elżbiety Witek w szpitalu w Legnicy. Do prokuratury w Legnicy wpłynęło zawiadomienie rodziny pacjentki, która zmarła, czekając na miejsce na oddziale intensywnej terapii w tym szpitalu. W zawiadomieniu rodzina zmarłej twierdzi, że mąż polityczki od wielu miesięcy przebywa na oddziale, a powinien być objęty leczeniem paliatywnym.
Elżbieta Witek w oświadczeniu opublikowanym w mediach społecznościowych podkreśliła, że jej mąż od dwóch lat jest w ciężkim stanie zdrowotnym wymagającym ciągłej interwencji szpitalnej. Zaznaczyła, że nigdy nie zabiegała o specjalne traktowanie małżonka, a wszystkie decyzje dotyczące leczenia pozostawiła lekarzom. Zapowiedziała również wystąpienie na drogę prawną w sprawie publikacji Radia ZET. W swoim oświadczeniu marszałkini Sejmu stwierdziła także, że odbyła z dziennikarzami Radia ZET - Radosławem Grucą i Mariuszem Gierszewskim - godzinną rozmowę, w której wyjaśniła wszystkie okoliczności. Grupa Eurozet potwierdziła, że do takiej rozmowy doszło, jednak - jak podkreślił rzecznik Michał Aleksandrowicz - polityczka nie zgodziła się na zacytowanie żadnej wypowiedzi. Nie odpowiedziała także na pytania złożone na piśmie.
Dolnośląski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia domaga się wyjaśnień od legnickiego szpitala, w którym przebywa mąż Elżbiety Witek. Wcześniej NFZ przekazał, że wszystkie procedury dotyczące leczenia męża marszałkini są prowadzone zgodnie z obowiązującymi przepisami. "Czas pobytu pacjenta na oddziale jest uzależniony od decyzji lekarza. Są pacjenci hospitalizowani na oddziale intensywnej terapii dłużej niż rok. W ciągu ostatnich 5 lat takich pacjentów było 83" - wskazano w piśmie.