Kobiety Konfederacji na TikToku. Chcą wolności i żeby nikt nie mówił innym, jak mają żyć

Marta Nowak
Janusz Korwin-Mikke, Sławomir Mentzen, Krzysztof Bosak, Grzegorz Braun - panów z Konfederacji nie trzeba nikomu przedstawiać. Wśród posłów ugrupowania nie ma ani jednej kobiety, także mężczyźni tradycyjnie stanowią większość jego wyborców. Ale apetyty najwyraźniej rosną, a walka o żeński elektorat trwa. Na TikToku pojawiło się oficjalne konto "Kobiety Konfederacji" - pisze Marta Nowak z Gazeta.pl.

Pierwszy film Kobiet Konfederacji pojawił się 25 marca, dzisiaj jest ich 18. Po niespełna trzech tygodniach profil ma ponad 4 tys. obserwujących. Do tej pory partia raczej mało eksponowała swoje członkinie, więc nie ma tu dużych nazwisk. Wśród aktywniejszych nagrywających jest m.in. Hanna Boczek, prezes (woli tę formę od "prezeski") Nowej Nadziei w Rybniku - aktywna na Twitterze, w ubiegłym roku zasłynęła stwierdzeniem, że wysłanie faceta po podpaski "podchodzi pod znęcanie psychiczne". Jest Anna Świergocka, pełniąca analogiczną funkcję w Legionowie. Albo Klaudia Domagała, też prezes - tym razem Fundacji Kobiety Wolności i Niepodległości (słowa-klucze: macierzyństwo, poród, hospicja perinatalne; fundacja wydała też charytatywny kalendarz pełen zdjęć kobiet z bronią, którego nie powstydziłyby się republikanki z Ameryki). Wszystkie wymienione kobiety z Konfederacją są związane nie od dziś - co widać po chętnie publikowanych zdjęciach z partyjnymi gwiazdami płci męskiej:

Co ciekawe, niektóre działaczki na tiktokowym kanale pozostają niepodpisane. Występują po prostu jako elementy zbiorczego ciała, jakim są "kobiety Konfederacji". Odkładając na bok rozważania o tym, ile to mówi o podmiotowym traktowaniu kobiet w partii - w dłuższej perspektywie wydaje się to średnią strategią. Na kartach wyborczych są w końcu nazwiska, a nie twarze na filmikach

Karolina Gilon Fani Love Island oburzeni o "ustawkę". Domagają się zmiany prowadzącej

Dziecko, rodzina, naród, podatki

Więcej kobiet w polityce to więcej o sprawach społeczno-gospodarczych stricte kobiety, dziecka, rodziny. Więcej o tradycyjnych wartościach, więcej o Polskim Narodzie. Więcej o edukacji, więcej o opiece okołoporodowej. Więcej o niskich i prostych podatkach, więcej o potrzebnych ustawach, więcej o Polsce!

- mówią działaczki Konfederacji w wideo inaugurującym kanał. Wychodzi na to, że więcej kobiet w polityce to więcej o wszystkim. Rzeczywiście, treści na kanale mają szeroki rozstrzał tematyczny i dotyczą raczej uniwersalnej płciowo politycznej bieżączki. Jest tu i o inflacji, i o rolnikach, i o kopalniach, i o relacjach z Ukrainą ("pomoc dla Ukrainy - tak, ale Polska nie może być rozbrojona"). Jest sporo o wolności do jeżdżenia samochodem spalinowym (dobra) czy polityce Unii Europejskiej (niedobra). Ten ostatni temat porusza też Klaudia Domagała w filmie, który otwiera zachęcający tytuł: "Co jest problemem kobiet w Polsce". Według niej lewica jako największy problem dla Polek stara się przedstawić aborcję (zapewne - dopowiedzmy - jej zakaz). Tymczasem według Domagały kobietom bardziej przeszkadza co innego:

Największymi problemami są wysokie podatki, inflacja, lockdowny, przerost biurokracji, niszczenie polskich firm, zgoda polskich polityków na beznadziejne unijne dyrektywy ograniczające naszą wolność. To właśnie te rzeczy niszczą niezależność finansową Polek, niszczą ich rodziny, marzenia i ambicje.

To narracja spójna z tym, o czym opowiadał ostatnio Sławomir Mentzen w swoim podcaście prowadzonym wspólnie z Krzysztofem Bosakiem. On też, pytany o żeński elektorat, przekierował wypowiedź na gospodarkę. Mówił, że kobiety mają dokładnie te same problemy co mężczyźni, bo również "zarabiają pieniądze, płacą podatki, zakładają firmy, są w zarządach dużych firm". Ani Domagała, ani Mentzen nie wspominają tu o jakichkolwiek innych możliwych problemach kobiet. A zatem już wiemy - najbardziej nas, Polki, dręczą podatki, biurokracja i unijne dyrektywy. W krajach, gdzie żyje się lepiej, tego nie ma.

Dlaczego kobiety popierają Konfederację?

Przejdźmy do gwoździa programu: filmu, który odpowiada na zapewne najciekawsze dla wielu pytanie. Dlaczego działaczki Konfederacji są działaczkami Konfederacji - albo dlaczego w ogóle na nią głosują? W jednym z filmów mówią o tym same. Pochylę się nad wymienianymi motywacjami, bo są tego warte.

Jest tu na przykład przedsiębiorczyni (przepraszam - przedsiębiorca), której zależy na prostych podatkach i przepisach. Jest konfederatka, która z marsową miną głosi, że "tylko Konfederacja odrzuca dyktat UE i globalistyczny zamordyzm". Jest gest w stronę proepidemików - "Konfederacja jako jedyna sprzeciwiła się segregacji sanitarnej". I w stronę osób, które przejęły się, że Trzaskowski każe im jeść robaki: "Chcę żyć w dumnej i bogatej Polsce, sama chcę decydować o tym, ile razy do roku wyjeżdżam na wakacje, jakim autem jeżdżę i co ląduje na moim talerzu". A już najciekawsza wydaje się motywacja osoby, która poważnie mówi, że "Konfederacja jako jedyna sławi wszystko, co polskie".

W wideo często przewija się też słowo "wartości": "Konfederacja jako jedyna działa w interesie Polski i reprezentuje nasze poglądy i wartości", "Chroni rodzinę i tradycyjne wartości", "Bardzo sobie cenię takie wartości jak rodzina, ojczyzna, wolność". Rodzina to drugie słowo-klucz. Jedna z działaczek mówi: "jako mama trójki dzieci chciałabym, by w przyszłości żyły w kraju, w którym nikt im nie mówi, jak mają żyć" (chyba że ktoś jest Mentzenem i chce karać więzieniem za aborcję, to wtedy można). Kolejna konfederatka podkreśla, że jej partia "wysoko stawia sobie wiarę, tradycję, wolność i ochronę życia" (znów - nie wyjaśnia już tego, jak wiara i "ochrona życia" mają się łączyć z wolnością). Inna zatroskana kobieta sugeruje, że prorodzinny byłby polexit - pragnie, żeby jej potomkowie żyli "w wolnej Polsce, nie pod dyktaturą Unii Europejskiej". A są też panie, które w politycznym wideo bez pardonu prezentują dzieci. Jedna mówi, że Konfederacja broni życia od poczęcia, a potem całuje (tak zakładam) synka. A film otwiera działaczka z małą dziewczynką - kilkulatka zapytana o to, dlaczego Konfederacja, recytuje: "żeby walczyć o Polskę".

Nie wiadomo, jakie miejsca na listach wyborczych dostaną działaczki tak lojalnie promujące Konfederację. Co oczywiste, nie wiemy też, czy elektorat partii na nie zagłosuje, czy skończy się tak jak cztery lata temu - stuprocentowo męskim kołem poselskim (mimo że niektóre osoby z kanału Kobiety Konfederacji jak najbardziej kandydowały wtedy w wyborach). Ale jedno widać: Kaja Godek, dotychczas największa w Polsce kobieca gwiazda skrajnej prawicy, w Konfederacji ma konkurencję.

Więcej o: