Gigantyczne utrudnienia na granicy polsko-białoruskiej. Kierowcy: Tu poleje się krew

Około 300 polskich kierowców aut ciężarowych utknęło w 20-kilometrowej kolejce, która utworzyła się po białoruskiej stronie na jedynym towarowym przejściu granicznym z tym krajem. Polacy twierdzą, że jeśli polskie służby nie zaczną wpuszczać do Polski większej liczby aut, to lada moment "poleje się krew".

W lutym minister spraw wewnętrznych Mariusz Kamiński zawiesił do odwołania ruch na polsko-białoruskim przejściu granicznym w Bobrownikach. Kamiński napisał na Twitterze, że podjął tę decyzję "z uwagi na ważny interes bezpieczeństwa państwa".

Na granicy tworzą się kolejki tirów, a polscy kierowcy w rozmowie z Wirtualną Polską skarżą się, że są zakładnikami wojny na wzajemne sankcje. Według rozmówców portalu 11 kwietnia kolejka rozciągała się na 20 kilometrach i utknęło tam ok. 300 polskich kierowców. Zgodnie z najnowszymi sankcjami nałożonymi przez Białoruś muszą oni wrócić tym przejściem, którym wjechali.

- Jeśli nasze służby nie zabiorą się do roboty, by wpuścić do Polski więcej samochodów, to ostrzegam, tutaj poleje się krew - mówi WP pan Dariusz, kierowca i jednocześnie szef firmy transportowej z woj. podlaskiego, który w drodze z Białorusi chciał zdążyć na święta wielkanocne.

"6 kwietnia stanął w ciągnącej się przez 30 km kolejce TIR-ów. Minęły święta i w poniedziałkowe popołudnie nadal tam stał, choć już znacznie bliżej polskiej granicy" - czytamy.

Zobacz wideo Ukraińcy na granicy z Polską rok po inwazji Rosji. "Wojna jest straszna. Do tego nie można przywyknąć"

Białoruskie służby, zdaniem rozmówców, miały wyciągnąć od przewoźników kolosalną kwotę w euro i obiecywać w zamian "przejazdy bez kolejki".

MSWiA obwinia stronę białoruską

Rzecznik prasowy Izby Administracji Skarbowej w Lublinie Michał Deruś przekazał Wirtualnej Polsce, że po białoruskiej stronie przejścia ma oczekiwać 600 aut ciężarowych. Jak podkreślił, są to informacje od strony białoruskiej, których polska strona nie może zweryfikować. W rzeczywistości TIR-ów może być ponad tysiąc.

Deruś zapewnił portal, że zator ciężarówek jest rozładowywany. - W tym roku katolicka Wielkanoc obchodzona była 9 kwietnia, a prawosławna odbędzie się 16 kwietnia - stąd wzmożony ruch - wytłumaczył.

MSWiA uważa, że pełną odpowiedzialność za sytuację ponosi strona białoruska. "Polska wspiera polskich przewoźników, m.in. wprowadzając ograniczenie ruchu dla białoruskich pojazdów towarowych, a także pojazdów spoza UE, na polsko-białoruskich przejściach granicznych" - przekazało WP.pl MSWiA.  Białoruski Komitet Graniczny obwinia polskie służby za spowalnianie ruchu. 

Więcej o: