Sejm 7 marca w pierwszym czytaniu odrzucił obywatelski projekt ustawy "Aborcja to zabójstwo", który zainicjowała Fundacja Życie i Rodzina Kai Godek. Za odrzuceniem projektu głosowało 300 posłów z różnych klubów i kół, przeciw było 99 (w tym 88 z Prawa i Sprawiedliwości), a wstrzymało się 27. W reakcji na ten wynik głosowania Kaja Godek wystartowała z kampanią "Sejm bez aborterów" i stroną internetową. "Nie możemy pozostać obojętni wobec tego, co się wydarzyło. Będziemy o tym przypominać na ulicach, pod biurami posłów i w strategicznych punktach miast. Ludzie muszą wiedzieć, na kogo nie oddawać swojego głosu w nadchodzących wyborach" - czytamy na stronie działaczki pro-life.
Wchodząc na stronę www.Sejmbezaborterow.pl, widzimy najpierw zdjęcie Adolfa Hitlera na tle rozszarpanych płodów z informacją, że 9 marca 1943 III Rzesza zalegalizowała wolną aborcję dla Polek. Przypomnijmy, rozporządzenie było częścią nazistowskiej polityki narodowościowej, skierowanej przeciwko biologicznym podstawom istnienia innych ras. W witrynie znajdują się także dwa cytaty dyktatora. "W obliczu dużych rodzin tubylczej ludności jest dla nas bardzo korzystne, jeśli dziewczęta i kobiety mają możliwie najwięcej aborcji". A także: "Osobiście zastrzelę tego idiotę, który chciałby wprowadzić w życie przepisy zabraniające aborcji na wschodnich terenach okupowanych". Pod Hitlerem i jego cytatami jest płynne przejście do współczesności. "80 lat później... 7 marca 2023 posłowie głosowali nad ustawą 'Aborcja to Zabójstwo'" - przypominają twórcy kampanii. Tuż pod tym nagłówkiem znajduje się lista "aborterów", czyli polityków pogrupowanych wg przynależności partyjnej, którzy nie zgodzili się z projektem Godek. Wśród nich znalazł się między innymi: Jarosław Kaczyński, Marek Kuchciński, Michał Dworczyk oraz Elżbieta Witek.
Na stronie internetowej kampania się nie kończy. W wielu miastach m.in. w Warszawie, Poznaniu, Lublinie i Częstochowie odbyły się strajki przed biurami poselskimi. Działacze fundacji prezentowali zdjęcia polityków, którzy głosowali przeciw ustawie antyaborcyjnej. - Posłowie, których twarze trafiły na bannery, głosowali za wnioskiem Lewicy o odrzucenie ustawy. Nie widzimy różnicy między zachowaniem ich a posłów Lewicy - mówiła Kaja Godek "Rzeczpospolitej". - O ile jednak po Lewicy nie spodziewaliśmy się niczego dobrego, o tyle w tym przypadku mamy wrażenie, że składane w przeszłości deklaracje, dotyczące ochrony życia, okazały się oszustwem - dodała. Posłów, którzy na tym samym posiedzeniu przyjęli uchwałę ws. obrony dobrego imienia Jana Pawła II, nazwała hipokrytami.
Autorzy projektu dotyczącego ustawy antyaborcyjnej zakładają m.in. zakaz "publicznego propagowania jakichkolwiek działań dotyczących możliwości przerwania ciąży". Wiąże się to więc również ze zmianami w Kodeksie karnym. Według nowych przepisów za "propagowanie działań na rzecz pomocy w przerywaniu ciąży" powinny grozić minimum dwa lata więzienia, z kolei za "nakłanianie kobiet do aborcji" - nawet osiem lat więzienia. Oprócz tego we wniosku Fundacji Życie i Rodzina znalazły się takie postanowienia jak zakaz: "produkowania, utrwalania, sprowadzania, nabywania, przechowywania, posiadania, prezentowania, przewożenia lub przesyłania druku, nagrań lub innych przedmiotów, lub nośników danych" z zabronionymi treściami. Pod ustawą podpisało się niemal 150 tys. osób.
Monika Wielichowska (KO), przedstawiając stanowisko klubu na sali sejmowej, stwierdziła, że projekt jest "skandaliczny i nieludzki" oraz uderza w prawa kobiet. - Dziś w Polsce ciąże prowadzi prokurator, episkopat i polityk PiS-u i ultrakonserwatywni fundamentaliści. Drogie Polki, drogie kobiety, jesteśmy w bardzo niebezpiecznym momencie - stwierdziła. Z kolei Katarzyna Kotula z Lewicy oceniła: - To jest projekt fanatyków i fundamentalistów, wrogów kobiet, wymierzony w aktywistki i organizacje, które od lat wyręczają państwo w dostępie do aborcji.