Zbigniew Ziobro udzielił wywiadu dziennikarzom "Super Expressu". Opowiedział w nim m.in. o początkach przygody ze strzelectwem, roli, jaką broń odgrywa obecnie w jego życiu oraz swoich poglądach na kwestię jej używania.
Zbigniew Ziobro powiedział, że geneza jego zainteresowania bronią palną sięga początków kariery zawodowej prezesa Solidarnej Polski. Zgodnie z zaprezentowaną przez Ziobrę - jak polityk sam to określił - "dość zabawną historią", po ukończeniu aplikacji prokuratorskiej przyszły minister sprawiedliwości postanowił rozpocząć pracę w tworzonej za czasów rządów AWS nowej instytucji, będącej poprzedniczką Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Otrzymał wówczas propozycję pracy na stanowisku funkcjonariusza operacyjnego, która wymagała umiejętności posługiwania się bronią. W ten sposób Ziobro trafił na skoszarowane ćwiczenia, podczas których odkrył nową pasję.
- Szkolenie sprawiło, że odkryłem smykałkę do strzelania z pistoletu. Z karabinu strzelanie nie szło mi dobrze, a przy strzelaniu z pistoletu miałem nadzwyczaj dobre rezultaty. I tak polubiłem strzelać. Może dlatego, że jako jedyny na kursie byłem na luzie, a pozostali uczestnicy to osoby na służbie, którzy rywalizowali między sobą. Czyli luz okazał się pomocny w strzelaniu precyzyjnym. Do dobrego strzelania potrzebna jest jednak precyzja i wytrenowanie, które wykracza poza atmosferę na strzelnicy - stwierdził minister sprawiedliwości.
Zbigniew Ziobro powiedział dziennikarzom, że nadal podtrzymuje swoją strzelecką pasję, chodząc od czasu do czasu na strzelnicę. Jednak przyczyny, dla których szef Solidarnej Polski wystąpił o pozwolenie na broń, miały inny charakter. Decyzja ta podyktowana była względami bezpieczeństwa. Istotną rolę odegrała w tym kontekście sprawa Jana S., czyli tzw. króla dopalaczy. Mężczyzna miał podżegać do zabójstwa Ziobry. - Kiedy dowiedziałem się, że ktoś, kto dysponował ogromną gotówką, bo w ciągu roku na dopalaczach zarobił kilkanaście milionów złotych, zwrócił się do osoby posługującej się materiałami wybuchowymi, wystąpiłem z wnioskiem o broń do ochrony. Skoro umiałem strzelać, broń mogła posłużyć mi do zagwarantowania sobie i rodzinie bezpieczeństwa. Dlatego w ogóle wystąpiłem o broń - do obrony - tłumaczył minister sprawiedliwości.
Polityk powiedział też, że posiadając broń i umiejętności korzystania z niej jest w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo wtedy, gdy nie towarzyszą mu funkcjonariusze Służby Ochrony Państwa. Ziobro przyznał również, że "jest zwolennikiem szerokiego interpretowania obrony koniecznej". - Gdybym miał bronić rodziny, to bym się nie zawahał - oznajmił.