27 marca Donald Tusk odbył spotkanie z mieszkańcami Strzelec Opolskich (województwo opolskie). Doszło na nim do drobnego spięcia między liderem PO a jednym z obecnych na sali mężczyzn. Do sprawy w rozmowie z Wirtualną Polską odniósł się poseł i przewodniczący Klubu Parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka.
- To była marna ustawka. Najpierw zaprasza się kogoś do domu, a później próbuje się kogoś wykorzystać do własnych celów. Byłem przy tych rozmowach. Donald Tusk powiedział, że nie jest w stanie odnieść się do budowy stadionu przez samorząd. Donald Tusk nie składa pustych obietnic. Tym różni się od Morawieckiego. To ten kibic przyjechał do Częstochowy i chciał mówić o Chorzowie - powiedział Budka w rozmowie z WP.
Polityk Platformy odniósł się zarazem do niedawnego wpisu Mateusza Morawieckiego. "Stadion, którego właścicielem jest Marszałek Jakub Chełstowski, nie był w stanie zabezpieczyć obiektu, strony nie doszły do porozumienia. Dlatego wzywam Marszałka (województwa śląskiego - red.), aby nie blokował działań państwa. Jesteśmy w stanie ubezpieczyć odpowiednie elementy na stadionie" - pisał premier na Facebooku 29 marca. Władze klubu nie zdołały się bowiem porozumieć z zarządcą stadionu w sprawie ubezpieczenia w przypadku ewentualnych strat materialnych podczas meczu Ruch Chorzów - Wisła Kraków. W efekcie rozgrywka się nie odbędzie.
Więcej aktualnych wiadomości ze świata polskiej polityki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Po oficjalnej części wystąpienia Tuska w Strzelcach Opolskich nastąpiła pora na pytania od publiczności. W pewnym momencie głos zabrał kibic Ruchu Chorzów, który - jak sam przyznał - na spotkaniu z Tuskiem pojawił się już nie pierwszy raz. - Dla mnie to też nie jest łatwe przyjeżdżać z Chorzowa do Strzelec Opolskich, wcześniej do Częstochowy, ale muszę przyjechać, gdyż walczę o nowy stadion dla Chorzowa. Wyjechał pan ze Śląska i wszystko wróciło do tego, co było - powiedział mężczyzna. Jego zdaniem lokalne władze "umywają ręce", zamiast działać. - Dalej będziemy pudrować trupa, czyli stadion Ruchu Chorzów, nadal będziemy grube pieniądze... - mówił.
W tym momencie Tusk przerwał mu wypowiedź. Lider PO podkreślił, że "jego cierpliwość musi mieć granice". Jak wskazał, rozmawiał z mężczyzną już trzy razy, a nawet udał się do jego domu na prywatną rozmowę. - Sprawa jest znana. Mówię to dlatego, bo ja szanuję ludzi, którzy są stąd. Przyjechałem do Strzelec Opolskich, na Opolszczyznę, aby rozmawiać o waszych problemach. Proszę się nie gniewać, ale nie można nadużywać ludzkiej cierpliwości - powiedział szef PO. Mimo że kibic chciał kontynuować swoją wypowiedź, Tusk stwierdził, że nie odda mu już głosu.
Później mężczyzna udzielił wywiadu Onetowi, w którym stwierdził, że "polityka go nie interesuje" i "poczuł się wykorzystany". - Przecież u mnie w domu pan Donald mówił co innego - powiedział, a swoje działania umotywował miłością do klubu.