W środę (29 marca) szef ludowców Władysław Kosiniak-Kamysz spotkał się w Zielonej Górze z wyborcami. To tam poruszył kwestię zmian barw politycznych przez posłów w trakcie trwania ich kadencji. Polityk przedstawił swój pomysł na walkę z takimi zachowaniami.
- Co zrobić, żeby takich oszustw nie było? Jak Baszko, Mejza, jak ta cała Pawłowska, Ajchler i reszta? - pytał Kosiniak-Kamysz. - Wybierać sprawdzone nie tylko partie, ale i nazwiska. W konstytucji mamy wpisaną wolność mandatu. (...) Jest jasno wpisane: Poseł nie jest związany żadnymi decyzjami, nawet swoich wyborców. Jest bardzo daleko idąca wolność sprawowania mandatu. Tutaj w grę wchodzi przyzwoitość - podkreślił szef ludowców, a następnie przedstawił swój pomysł rozwiązania problemu.
- Czy możemy wprowadzić jakieś ograniczenia? Ja uważam, że jakby każdy z nas powiedział, i ja będę tego oczekiwał od naszych kandydatów: "Startujesz z naszej listy, możesz startować, masz wolność wyboru, ale podpisz deklarację, że jak wybierzesz inną formację polityczną, to wpłacisz milion złotych na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy". Niech każdy złoży publicznie takie notarialne oświadczenie. Może to zabezpieczy ludzi? - zastanawiał się Kosiniak-Kamysz, podkreślając, że "szuka rozwiązania" tego problemu.
- Może to jest sposób, żeby każdy się zadeklarował, że jak będzie szukał szczęścia gdzie indziej, to to szczęście przynajmniej musi być wynagrodzone wsparciem dla cierpiących i chorych, dla tych, którym to wsparcie jest najbardziej potrzebne. (...) Ale jeżeli ktoś znajdzie inne rozwiązanie, ja je z chęcią przyjmę. Na podstawie tej konstytucji nie zrobimy nic więcej. Możemy się tylko uciekać do deklaracji, dobrowolnych zobowiązań - podkreślił lider ludowców.
Więcej aktualnych wiadomości z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
O pomysł Kosiniaka-Kamysza zapytany został w programie "Graffiti" Polsatu News poseł Platformy Obywatelskiej Bartłomiej Sienkiewicz. - Trochę jestem w szoku. Bo albo się jest szefem partii i się jest pewnym tego, kogo się ma w partii. Ale wtedy się nie żąda kwitów in blanco na milion złotych - stwierdził polityk, dodając, że "współczuje tego lęku". Zdaniem posła PO "korupcja polityczna (...) to pewien styl uprawiania władzy przez PiS", który "jest wpisany w DNA" partii.