RMF FM: Prokuratura wystąpi do Interpolu o ściganie trzeciego kontrolera lotów ze Smoleńska

Prokuratura chce ścigać przez Interpol międzynarodowym listem gończym pułkownika Nikołaja Krasnokuckiego, trzeciego z rosyjskich oficerów, którzy na lotnisku w Smoleńsku sprowadzali prezydenckiego tupolewa - wynika z informacji RMF FM.

Jak informuje RMF FM, prokuratura chce ścigać pułkownika Nikołaja Krasnokuckiego międzynarodowym listem gończym. Na ten moment po kilku miesiącach batalii sądowej uprawomocniła się decyzja sądu o aresztowaniu. "Teraz prokuratura czeka na dokumentację w tej sprawie. Gdy tylko ją otrzyma, wysłany zostanie wniosek do Interpolu o międzynarodowe poszukiwania" - czytamy. List gończy zostanie przesłany organom ścigania na całym świecie z wiadomością o konieczności zlokalizowania i tymczasowego aresztowania poszukiwanej osoby. 

Zobacz wideo Czy Antoni Macierewicz jest osobą godną zaufania?

Dwóch kontrolerów z zarzutami o celowe doprowadzenie do katastrofy

Śledztwo wobec rosyjskich kontrolerów - poza Kraskokuckim obejmujące Pawła Plusnina i Wiktora Ryżenkę - trwa od 2015 roku. Początkowo mieli oni usłyszeć zarzuty nieumyślnego spowodowania tragedii, jednak w 2017 roku zostały one zmienione na - celowe doprowadzenie do katastrofy. Do dziś nie zostały im ogłoszone. "Według sądu okręgowego zachodzi wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przez kontrolerów zarzucanych im czynów, czyli umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu powietrznym, w wyniku której śmierć poniosła cała 96-osobowa delegacja państwa polskiego zmierzająca na uroczystości 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej" - informuje portal wPolityce. Śledczy uważają, że kontrolerzy z Siewiernego zezwalając na zniżanie się samolotu TU-154M i warunkowe podejście do lądowania mieli pełną świadomość, że może to zakończyć się katastrofą i się na nią godzili.

Radosław Sikorski Sikorski ma przeprosić Kaczyńskiego za słowa o Smoleńsku, złoży apelację

Raport komisji Millera i analiza z 2020 r. Przyczyny katastrofy w Smoleńsku 

Polska komisja pod przewodnictwem Jerzego Millera wyjaśniająca przyczyny katastrofy została powołana 15 kwietnia 2010 r. przez MON. Badała okoliczności tragedii równolegle do rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK). W jej skład wchodziło 34 ekspertów z różnych dziedzin, m.in. piloci cywilni i wojskowi, a także prawnicy specjalizujący się w prawie lotniczym i meteorolodzy. 29 lipca 2011 roku komisja wydała raport, w którym opisano okoliczności tragedii i jej przyczyny. Jak wskazano, bezpośrednią przyczyną katastrofy 10 kwietnia 2010 roku było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 metrów), przy nadmiernej prędkości opadania, w warunkach atmosferycznych uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią. Rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg - przerwanego lądowania w sytuacji, kiedy wiadomo, że lądowanie może zakończyć się niepowodzeniem - było spóźnione. 

Przypomnijmy, że w 2020 roku śledczy informowali, że w wyniku ponownej analizy materiału dowodowego prokuratorzy ustalili, iż radiolokacyjny system lądowania, z którego korzystała obsługa wieży kontrolnej w Smoleńsku, był niesprawny. Z ich informacji wynika, że na monitorach, przed którymi siedzieli kontrolerzy, zanikał punkt oznaczający pozycję samolotu, co sprawiło, że większość informacji o położeniu samolotu, które kontrolerzy przekazywali pilotom, było nieprawdziwych. W ich ocenie, mimo że kontrolerzy nie byli świadomi położenia samolotu, wydawali pilotom komendy zezwalające na zniżanie i warunkowe podejście do lądowania. Biuro Badań Kryminalistycznych Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego dzięki analizie fonoskopijnej zdołało odczytać dodatkowe zdania i słowa oraz przypisać poszczególne wypowiedzi konkretnym osobom. "Prokuratorzy porównali zapisy rozmów kontrolerów i załogi z technicznymi danymi o położeniu samolotu w określonym czasie, np. gdy padały komunikaty z wieży. Między innymi na tej podstawie stwierdzili, że informacje przekazywane załodze przez kontrolerów były błędne" - podaje RMF FM.

Więcej o: