Jarosław Kaczyński, odpierając twierdzenia niektórych sędziów Trybunału, przypominał w rozmowie z PAP, że przepisy o kadencyjności prezesa tego gremium weszły w życie w styczniu 2017 roku, a to oznacza, że nie obowiązywały w momencie wyboru Julii Przyłębskiej, czyli w grudniu 2016 roku. - Ustawa w dwóch przypadkach przyspieszała wejście w życie pewnych przepisów, tylko to nie były te przepisy dotyczące kadencji prezesa. Więc zgodnie z normalnym, prawniczym rozumowaniem a contrario jest oczywiste, że wolą ustawodawcy było to, że ta ustawa będzie obowiązywała od kolejnego wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego - wskazał Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS uważa, że w tej sprawie nie ma sporu prawnego, a "są wyłącznie kwestie związane z jakimiś [...] ambicjami niektórych osób, którym się bardzo spieszy". - Oczywiście mogą być kandydatami na prezesa, ale wtedy, kiedy minie kadencja pani prezes Julii Przyłębskiej, a to będzie w grudniu przyszłego roku - dodał. Jarosław Kaczyński wyraził także nadzieję, że zbierze się 11 sędziów, by rozpatrzyć sprawę noweli o Sądzie Najwyższym, skierowaną tam przez prezydenta, i jak mówił - "jednak wybiorą sprawę racji stanu". - O ile wiem, nie jest do tego daleko - zaznaczył. Polityk mówił też, że jest przeświadczony co do tego, iż ta ustawa jest zgodna z konstytucją. Podkreślił, że decyzja musi być podjęta, bo zawieszenie, z jakim mamy obecnie do czynienia, jest nie tylko szkodliwe dla państwa, ale jest też naruszeniem zasady, że Trybunał Konstytucyjny musi działać sprawnie i szybko w szczególnych sprawach. - Wnioski prezydenta do Trybunału powinny być w ten sposób załatwione - wskazał Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej.
Jak wyjaśniał w swoim artykule Jacek Gądek: 20 grudnia 2016 r. weszła w życie ustawa o Trybunale Konstytucyjnym forsowana przez PiS. 21 grudnia 2016 r. Przyłębska została powołana przez prezydenta na stanowisko prezeski. Ustawa ta wprowadziła po raz pierwszy (wcześniej takich przepisów nie było) sześcioletnią kadencję prezesa TK, ale akurat ten przepis wszedł w życie z 14-dniowym vacatio legis (3 stycznia 2017 r.), czyli tuż po powołaniu Przyłębskiej. Poprzedni sędziowie kończyli być prezesami TK, gdy kończyła się ich kadencja w roli sędziego - czyli maksymalnie po dziewięciu latach, ale wtedy nie było przepisów o sześcioletniej kadencji. Julia Przyłębska uważa, że jej kadencja wciąż trwa, z czym nie zgadza się część sędziów.