W trakcie wizyty Donalda Tuska w Strzelcach Opolskich głos zabrał kibic Ruchu Chorzów. Okazuje się, że to nie pierwszy raz, gdy mężczyzna pojawił się na spotkaniu z przewodniczącym Platformy Obywatelskiej.
- Dla mnie to też nie jest łatwe przyjeżdżać z Chorzowa do Strzelec Opolskich, wcześniej do Częstochowy, ale muszę przyjechać, gdyż walczę o nowy stadion dla Chorzowa. Wyjechał pan ze Śląska i wszystko wróciło do tego, co było - powiedział mężczyzna. Jak dodał, lokalne władze "umywają ręce" i nie zamierzają budować nowego stadionu. - Dalej będziemy pudrować trupa, czyli stadion Ruchu Chorzów, nadal będziemy grube pieniądze... - mówił. W tym momencie Tusk przerwał mu wypowiedź.
- Pan się nie gniewa, ale moja cierpliwość musi mieć granice. Rozmawialiśmy już trzy razy w Chorzowie, pojechałem do pana domu prywatnie pogadać. Sprawa jest znana. Mówię to dlatego, bo ja szanuję ludzi, którzy są stąd. Przyjechałem do Strzelec Opolskich, na Opolszczyznę, aby rozmawiać o waszych problemach. Proszę się nie gniewać, ale nie można nadużywać ludzkiej cierpliwości - powiedział szef PO.
Mężczyzna domagał się, aby pozwolono mu skończyć. - Odebrałem panu głos. Nie dokończy pan. Niech pan uszanuje ludzi - powiedział na to Tusk.
Publiczność zareagowała na interwencję Tuska aplauzem.