Rolnicy z Podkarpacia wdarli się na spotkanie z posłami PiS. "Za nami się nikt nie wstawia"

Aleksandra Boryń
W Dubiecku na Podkarpaciu odbyło się spotkanie PiSu z lokalnymi członkami społeczności. Podczas zebrania doszło do przepychanek z rolnikami, których organizatorzy nie chcieli wpuścić na spotkanie, mimo że było otwarte. Na miejsce została wezwana policja.

Na sobotnim spotkaniu przedstawicieli PiSu z mieszkańcami Dubiecka doszło do incydentu z rolnikami. Wśród tematów, jakie miały być omawiane, wymieniono m.in. przyszłość powiatu przemyskiego oraz rozwój wsi i rolnictwa. Mimo że spotkanie było teoretycznie otwarte i mógł na nie przyjść każdy zainteresowany, w momencie, gdy do środka chcieli się dostać rolnicy działający w ruchu Oszukana Wieś zostali zatrzymani przez lokalnych zwolenników partii - podaje "Gazeta Wyborcza".

Zobacz wideo „Wszystkie formacje poprą wniosek o odwołanie ministra Kowalczyka"

- Chcemy, żeby zboże przestało być importowane do Polski na taką skalę jak dotychczas. Byliśmy w ministerstwie, na spotkaniu z panem Kowalczykiem, w Jasionce i Krasiczynie. Nic to nie dało. Obiecują 600 mln zł dać. To są ochłapy w stosunku do strat, jakie ponieśliśmy. Górnicy wyszli protestować, to przyjechał premier i powiedział, że pojedzie z nimi do Brukseli, a za nami się nikt nie wstawia. Do kogo mamy pójść? Z ministrem rozmawialiśmy, to teraz przed nami ucieka - mówił jeden z rolników przed wejściem na spotkanie.

W remizie Ochotniczej Straży Pożarnej wśród przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości byli m.in. Marek Kuchciński, szef kancelarii premiera, Teresa Pamuła i Tadeusz Chrzan, posłowie PiS-u, a także Piotr Pilch, wicemarszałek Podkarpacia.

Rolnicy chcieli rozmawiać z przedstawicielami PiSu

Mimo przepychanek ze zwolennikami Prawa i Sprawiedliwości rolnikom udało się wejść do remizy, gdzie odbywało się spotkanie. Według relacji "GW" jednemu z dziennikarzy mężczyzna wyłamał aparat ze statywu, mówiąc "wyłącz to". Organizatorzy apelowali o zachowanie spokoju i "godne zachowanie", na co rolnicy mieli odpowiedzieć: "Godnie się już zachowywaliśmy". 

Henryk Kowalczyk obrzucony jajkami (zdj. ilustracyjne) Henryk Kowalczyk obrzucony jajami. "Nie ma prawa głosu na Podkarpaciu"

Rolnicy mieli ze sobą flagi, gwizdki i race, a do tego byli ubrani w odblaskowe kamizelki z napisami "Nie martw się. PiS DA". Na miejsce została wezwana policja, jednak funkcjonariusze nie podjęli interwencji. 

- Policja zachowała się w porządku, ale też nie miała żadnej podstawy prawnej, by wobec nas interweniować. Nie złamaliśmy żadnego przepisu. To były tylko przepychanki. Nikt nas nie pobił, ktoś kogoś popchnął, ktoś inny się zamachnął. Obyło się bez obrażeń - cytuje jednego z uczestników spotkania "Gazeta Wyborcza". 

Organizator spotkania tłumaczy zachowanie mieszkańców

Organizator spotkania Arkadiusz Mazur zapytany przez dziennikarzy, o to kim byli ludzie, którzy próbowali powstrzymać rolników, stwierdził, że to "mieszkańcy, którzy obawiali się o obecnych na sali". Jak dodał, w środku było 60 osób, a zebrani obawiali się, czy "nie dojdzie do eskalacji ze strony tamtejszej grupy i uszkodzenia gminnego mienia". 

Mikołaj Toborowicz, rolnik z Bukowiny w powiecie jarosławskim, który brał udział w spotkaniu, domagał się informacji, czy w sprawie rolników są podejmowane jakieś działania, jednak miał usłyszeć "tylko wymijające odpowiedzi". - Rolnicy oczekują, że ukraińskie zboże będzie przez Polskę przejeżdżać tranzytem, nie będzie tu sprzedawane - dodał. 

Protestujący rolnicy oczekują zmian dotyczących przywożonego zboża z Ukrainy. Ich zdaniem niekontrolowany transport towaru od sąsiada sprawił, że ponieśli ogromne straty i nikt nie chce kupować od nich zboża.  

Więcej o: