Donald Tusk oraz Rafał Trzaskowski w sobotę w Sosnowcu wystąpili na Campus Academy. Prezydent Warszawy udzielił wywiadu Karolinie Hytrek-Prosieckiej w specjalnym wydaniu Porannej rozmowy Gazeta.pl. W czasie rozmowy był pytany m.in. o słowa Donalda Tuska, który mówił, że jeśli opozycja nie zrozumie, że potrzebna jest jedna lista, to "wyborcy zdecydują".
- Donald Tusk powiedział, że wyborcy nam nie wybaczą, nie wybaczą komukolwiek, kto przyłoży rękę do podziałów [...]. Ma stuprocentową rację. Ja staram się nie komentować i nie odnosić do koleżanek i kolegów z opozycji. Wytykanie błędów i budzenie negatywnych emocji w ramach obozu demokratycznego tylko wzmacnia PiS - dodał.
- Poświęcanie temu zbyt wiele czasu jest szkodliwe. Ludzi to nie interesuje, w jaki sposób my chcemy doprowadzić do wygranych wyborów - uznał.
Prezydent Warszawy stwierdził, że sondaże pokazują "dzisiejszy obrazek". Jego zdaniem, gdyby opozycja była razem, to otrzymałaby w badaniach opinii publicznej "olbrzymi bonus".
- Jak najmniej list, my musimy pokazać zdolność do rządzenia Polską, że potrafimy rządzić razem, że nie będziemy się kłócić i mamy wspólną receptę - zapewniał.
Następnie Trzaskowski przyznał, że nie podoba mu się pomysł referendum ws. aborcji. - Dla mnie sprawa jest oczywista. To kobieta powinna o tym decydować. My w Platformie do tego dojrzeliśmy, nie zawsze zajmowaliśmy takie stanowisko - przekazał.
W jego ocenie zjednoczona opozycja powinna wziąć na sztandary tematy, które ich łączą, a nie dzielą. Jako przykłady wymienił drożyznę i walkę z ociepleniem klimatu.
Rafał Trzaskowski przekonywał także, że jest odważnym politykiem i nie da się zastraszyć PiS. - Mnie PiS nie zastraszy, żeby nie mówić, czegoś, co jest kontrowersyjne, trudne, bo być może zostanie zmanipulowane - stwierdził.
- W zjednoczonej opozycji powinniśmy mówić o tym, co nas łączy. Szukać trudnych tematów, w których możemy się wspierać, a nie skupiać się tym, co nas dzieli. Bardzo podobnie myślimy o przyszłości Polski - podkreślił.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Donald Tusk: Czas na decyzję, czerwiec to za późno
Przewodniczący PO Donald Tusk stwierdził w sobotę rozmowie z dziennikarką Gazeta.pl Karoliną Hytrek-Prosiecką, że "nie można w nieskończoność gadać" o wspólnej liście opozycji.
- Polityka wymaga też timingu, entuzjazmu. [...] Dzisiaj dowiedziałem się, że w czerwcu jest dobry moment na decyzję. Ludzie, wybory są w październiku, czyli jutro - powiedział polityk.
Jak ocenił były premier, niektórzy "nie wyciągają wniosku z faktu, że ich poparcie sięga 6-7 proc.".
- Robię wszystko i robiłem wszystko przez te miesiące, by dotarło do każdego, że jesteśmy otwarci, by jak najszybciej zbudować wielką koalicję, zjednoczoną opozycję - zaznaczył.
- Czas słów musi się zakończyć, musi być czas decyzji. Jeśli ktoś myśli, że w czerwcu będzie można od nowa opowiadać i łudzić ludzi, że jedna lista jest możliwa, to moim zdaniem robi zasadniczy, strategiczny błąd - dodał.
Temat jednej listy opozycji odżył w poniedziałek w ubiegłym tygodniu po publikacji przez "Gazetę Wyborczą" zapowiadanego od kilku dni "sondażu obywatelskiego". Badanie przeprowadziła pracownia Kantar Public za pieniądze ze zbiórki, którą prowadziła fundacja Forum Długiego Stołu. Sondaż przeprowadzono na czterech grupach liczących po 1000 respondentów. Pytano oddzielnie o cztery różne warianty. Jak opisywał dziennik, tylko w przypadku jednej listy dzisiejsza opozycja demokratyczna będzie miała więcej mandatów niż łącznie PiS i Konfederacja.
Pomysł z jedną listą opozycji konsekwentnie popiera Platforma Obywatelska. - Jeśli dziś nie potrafimy się porozumieć ws. tego, by wygrać wspólnie wybory, to jak będziemy tworzyć skuteczny rząd przy prezydencie wrogiego obozu, przejętym partyjnie TK, zmasowanej opozycji w Sejmie, która będzie blokowała wszelkie pozytywne zmiany? - mówił w Radiu ZET Jan Grabiec, rzecznik PO.
- Dzisiaj nie jest czas na ceregiele. Wyborcy nam tego nie wybaczą. Jeździmy po Polsce. W ciągu ostatnich trzech tygodni ponad 500 spotkań i wszędzie ludzie mówią: musicie wygrać wybory, macie wygrać, nas nie interesuje, jak będziecie się dogadywać co do szczegółów programu. Albo liderzy partyjni to zrozumieją, albo tych partii nie będzie - dodał Grabiec.
Jak podkreślił, jego zdaniem wyborcy zepchną pod próg te partie opozycyjne, które nie będą chciały iść na wspólnej liście. - Nie miejcie złudzeń: ani w Lewicy, ani w PSL, ani w Polsce 2050 - mówił.
Na chwilę obecną najbardziej prawdopodobny scenariusz to osobny start Koalicji Obywatelskiej i Lewicy, a także wspólna lista Polski 2050 i PSL (rozmowy Szymona Hołowni i Władysława Kosiniaka-Kamysza nadal trwają).